Przyjęcia tylko do 20 lutego
Treść
W połowie lutego ma się odbyć wizytacja Ośrodka Pediatrycznego im. J. Korczaka w Łodzi (dawny szpital im. Korczaka) i przygotowanych dla niego pomieszczeń w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. M. Kopernika - to propozycja wicemarszałka województwa Stanisława Olasa, który wczoraj spotkał się z grupą osób broniących placówki pediatrycznej przed likwidacją. Urząd marszałkowski, który jest organem założycielskim obu placówek, chce pokazać łodzianom, że budynki, w których przyjmowane są dzieci, znajdują się w opłakanym stanie. Z taką opinią nie zgadzają się pracownicy szpitala i rodzice małych pacjentów. Na spotkaniu z dyrekcją szpitala im. Kopernika, w struktury którego włączono trzy lata temu placówkę pediatryczną, ordynatorzy chirurgii i neurologii dowiedzieli się, że tylko do 20 lutego mogą przyjmować nowych pacjentów. Po tym terminie przyjęcia zostaną wstrzymane i nastąpi powolne wygasanie pracy w Korczaku - dwa oddziały na początku marca mają być przeniesione w zmniejszonym zakresie do Kopernika.
- Na spotkaniu z ludźmi, którzy są przeciwni likwidacji Korczaka, wicemarszałek Stanisław Olas przekonywał o konieczności przenosin oddziałów dziecięcych - poinformował nas rzecznik marszałka województwa Marcin Nowicki. - Ustalono także, że w połowie lutego odbędzie się wizytacja pomieszczeń oddziałów w Korczaku i tych przygotowanych na ich przyjęcie w Koperniku, by porównać warunki - dodał. Według Nowickiego, nie należy się obawiać, że oddziały ze szpitala im. Korczaka będą działały w gorszych warunkach. - Tu jest większe zaplecze i są większe możliwości wykonywania zabiegów specjalistycznych - podkreślił.
Tego optymizmu nie podzielają lekarze z Ośrodka Pediatrycznego im. Korczaka. - Tu na miejscu mamy wszystko - mówią. - Dodatkowo naszym atutem jest to, że poszczególne oddziały znajdują się w osobnych pawilonach - tłumaczą. To sprawia, że w Korczaku nie ma zakażeń wewnątrzszpitalnych. Lekarze poinformowali nas także, że na ostatnim spotkaniu z dyrekcją szpitala im. Kopernika otrzymali ustną informację o tym, że pacjentów mają przyjmować do 20 lutego - po tym terminie oddział chirurgii i neurologii ma leczyć tylko dotychczasowych pacjentów i 1 marca przeprowadzić się do Kopernika. - A to oznacza nasz koniec - wskazują.
Tych informacji nie potwierdza rzecznik szpitala im. Kopernika, Adriana Sikora. - Nie mam informacji, by takie polecenie było wydane ordynatorom - stwierdza. - Jeśli będzie, dostaną je na piśmie, być może była to jedynie ustna sugestia - zaznacza. Według niej, oficjalna jest jedynie informacja, że dwa oddziały pediatryczne mają zostać przeniesione do szpitala im. Kopernika w ciągu pół roku.
Zwolennicy likwidacji szpitala twierdzą, że wszystko odbywa się z powodu bardzo złego stanu technicznego budynków, w których funkcjonuje placówka. Jednak pracownicy szpitala nie zgadzają się z taką opinią. Przypominają, że kilka lat temu Politechnika Łódzka przeprowadziła badania, z których wynika, że budynki są bezpieczne. - Konserwator zabytków także nie potwierdził obaw urzędników. Kazał nam napisać pismo w tej sprawie - mówi Joanna Kozłowska, chirurg z Korczaka. Nie udało nam się wczoraj porozmawiać z łódzkim konserwatorem zabytków. Pracownicy szpitala sugerują, że te budynki to łakomy kąsek dla urzędu, który będzie mógł je sprzedać.
Remont możliwy
Stwierdzenie "ruina", jakie pojawia się w rozmowach z urzędnikami, zaskakuje rzecznika praw dziecka Ewę Sowińską, która jest lekarzem i mieszkanką Łodzi. - To nieprawda - mówi. - Na remont można pozyskać fundusze europejskie na renowację zabytku, bo to przecież jest zabytek - podkreśla. Według niej, położenie (centrum Łodzi) i powierzchnia to wielkie atuty. - Najważniejsze jest jednak to, że w okolicy mieszkają bardzo biedni ludzie, którzy zawsze mogli ze szpitala korzystać - wskazuje. Sowińska uważa, że przenosiny mogą spowodować zagrożenie epidemiologiczne. - W Koperniku oddziały dziecięce znajdą się obok oddziałów dla dorosłych, to pociągnie za sobą zakażenia wewnątrzszpitalne - tłumaczy. - Układ, jaki jest w Korczaku, jest wręcz idealny - zaznacza. Według niej, sprawa jest prosta. - Tutaj chodzi o ten atrakcyjny teren - stwierdza. - Powtórzę to, co już kilka razy mówiłam: prokurator powinien się temu przyjrzeć - dodaje.
Bez toksykologii
Wczoraj dowiedzieliśmy się ponadto, że do likwidacji ma zostać przeznaczony oddział toksykologii dziecięcej - jedyny w kraju, działający obecnie w Korczaku. - W Łodzi jest dużo dzieci zagrożonych narkotykami, alkoholem - mówią lekarze z oddziału. - Te przypadki trafiały do nas, co będzie teraz? - pytają. Takie pytanie postawiła też urzędnikom łódzkiego urzędu marszałkowskiego Krystyna Grabicka, wiceprzewodnicząca klubu PiS w sejmiku województwa. - Co się stanie z fachową kadrą tego oddziału? - zastanawia się. W swej interpelacji Grabicka docieka również, dlaczego dotychczasowy szpital publiczny - pediatryczny - przenosi się do szpitala, który w 80 proc. został przejęty przez prywatne spółki.
Jak zabezpieczyć najmłodszych
Z inicjatywy RPD w Warszawie spotkali się wczoraj specjaliści z dziedziny pediatrii, aby porozmawiać i podzielić się informacjami na temat zabezpieczenia ochrony zdrowia małych pacjentów. - Podczas spotkania podkreślano, że są miejsca, gdzie sytuacja rezerwy łóżkowej dla dzieci jest bardzo kiepska - tłumaczy Ewa Sowińska. - Powinno się brać pod uwagę, że wśród dzieci występują choroby sezonowe - mówi. W jej przekonaniu 50-60-procentowe wykorzystanie łóżek jest czymś normalnym i z tego powodu nie należy zmniejszać oddziałów. Podczas spotkania podkreślano także brak specjalizacji dla pediatrów. - To ci lekarze dobrze potrafią zdiagnozować chorobę dziecka - uważa Sowińska - a nie lekarze pierwszego kontaktu, którym bardzo często brakuje wyszkolenia z zakresu pediatrii - mówi. Zwrócono uwagę, że pojawił się nowy trend - w placówkach, w których jest za dużo łóżek, powstają oddziały rehabilitacyjne i dla dzieci przewlekle chorych. - W niektórych rejonach kraju już są, ale potrzeba ich więcej - zaznacza Sowińska.
Anna Skopinska
"Nasz Dziennik" 2007-01-27
Autor: wa