Przybywa niemieckich "wypędzonych"
Treść
Kontrowersyjna wystawa promowana przez Erikę Steinbach i jej Związek Wypędzonych trafiła do miejscowości Recklinghausen w Nadrenii Północnej-Westfalii. Otwierając wystawę, Steinbach ponownie przypomniała niemieckich "wypędzonych", twierdząc, że wypędzenie Niemców z ich domów było największą tego typu tragedią w historii ludzkości, dotknęło bowiem 15 milionów niemieckich obywateli.
Przy bardzo dużym zainteresowaniu lokalnych "wypędzonych", którzy licznie przybyli do miejskiego muzeum historycznego w Recklinghausen, Erika Steinbach z wielką pompą otworzyła wędrującą po kraju kontrowersyjną wystawę "Wymuszone Drogi, Ucieczki i Wypędzenia w Europie 20 wieku". Ponownie zabrzmiała nuta relatywizacji niemieckich zbrodni, a na plan pierwszy została wysunięta krzywda niemieckich "wypędzonych". Podczas wszystkich oficjalnych przemówień w trakcie uroczystości otwarcia wystawy ani razu (z żadnych ust) nie padły sformułowania o "niemieckich zbrodniach" czy "niemieckiej winie". Wszyscy prelegenci mówili, owszem, o zbrodniach, ale nazistów, hitlerowskiego reżimu lub nazistowskiej totalitarnej władzy. Z kolei gdy przechodzili do omawiania krzywd, już nikt nie miał najmniejszych wątpliwości i nie owijał w bawełnę, mówiąc wprost o krzywdzie niemieckich "wypędzonych".
Burmistrz Recklinghausen Wolfgang Pantfoerder podziękował Erice Steinbach (przy wielkim aplauzie zebranych), podkreślając, że dzięki tej wystawie mieszkańcy jego miasta dowiedzą się o europejskich przesiedleniach, w tym oczywiście także o "wypędzeniach" Niemców.
Jeden z mówców, historyk dr Matthias Kordes, szef archiwum miasta Recklinghausen, podczas uroczystości otwarcia wystawy przypomniał, że istnieje jeszcze jedna grupa zapomnianych "wypędzonych", mianowicie są to Niemcy wygnani z terenów Alzacji. Na zachodzie zaraz po zakończeniu pierwszej wojny światowej wygnano z regionu Saary około 130 tys. Niemców.
To Polacy chcieli granicy na Odrze i Nysie
Zdaniem Kordesa, powojenne granice na Odrze i Nysie nie zostały wcale wyznaczone po wojnie i nie były swoistą karą i konsekwencją niemieckich zbrodni, lecz była to wcześniej zaplanowana polityka Londynu i Moskwy, także przy polskiej inicjatywie. - Plany pochodzące kilka lat sprzed wojny, mówiące o planowanej przez Rosję i Wielką Brytanię granicy na Odrze i Nysie, znaleziono podczas wyzwalania obozu koncentracyjnego w Majdanku - powiedział Kordes i dodał, że w Polsce jeszcze przed wojną ta granica była uznawana za naturalną granicę piastowską. Zdaniem niemieckiego historyka, już w 1942 roku rząd Sikorskiego na uchodźstwie w jednym z memorandów żądał od USA ustanowienia granicy w tym miejscu.
Na wystawie w niewielkiej części dotyczącej Polski znajdują się zdjęcia i kilka eksponatów pochodzących z naszego kraju. Z podpisów wynika, że fotografie zostały udostępnione przez Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie, Ośrodek Karta w Warszawie, prywatnego darczyńcę Jana Adamowa z Łodzi i przez Instytut Polski i Muzeum Sikorskiego w Londynie. Bardzo dziwne jest to, że z jednej strony polskie władze zawsze bardzo ostro sprzeciwiały się działalności Eriki Steinbach, a tymczasem takie instytucje jak IPN poprzez udostępnianie swoich materiałów jawnie wspierają w konsekwencji często antypolskie poczynania.
Steinbach nie chce rozmawiać z polskimi mediami
Próbowaliśmy zadać Steinbach kilka pytań. Jednak odmówiła odpowiedzi, twierdząc, że z nami nie chce rozmawiać. Nie dowiedzieliśmy się, czy szefowa BdV odmówiła rozmowy tylko z "Naszym Dziennikiem", czy też nie chce rozmawiać ze wszystkimi polskimi mediami.
Jak dowiedzieliśmy się w ratuszu w miejscowości Herten innego miasta Nadrenii Północnej-Westfalii (niedaleko Recklinghausen), burmistrz miasta Uli Paetzel odmówił zgody na zorganizowanie tej samej wystawy w jego miejscowości. Część radnych próbowała nakłonić lokalne władze, aby wyraziły na to zgodę, ale większość radnych wraz z burmistrzem się sprzeciwiła. Przypomnę, że Erika Steinbach ma zdecydowanych przeciwników nie tylko w Czechach i Polsce, ale także wielu z nich to politycy innych partii w Niemczech, w tym także SPD, Lewicy, FDP, Zielonych, a także bezpartyjni. W dalszym ciągu nieograniczone poparcie otrzymują "wypędzeni" od chadeków, w tym personalnie od kanclerz Angeli Merkel, która jako drugi kanclerz w historii odwiedzi niemieckich ziomków na ich corocznym Dniu Ojczystym 22 sierpnia w Berlinie.
Waldemar Maszewski,
Recklinghausen
"Nasz Dziennik" 2009-08-18
Autor: wa