Przeszkodziły kwestie proceduralne
Treść
Proces byłych prokuratorów wojskowych oskarżonych o utrudnianie na początku lat 80. śledztwa w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek", gdzie w grudniu 1981 r. zginęło dziewięciu górników, nadal nie doczekał się wczoraj rozpoczęcia przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie. Tym razem na przeszkodzie stanęły kwestie proceduralne. Następny termin został wyznaczony na 10 kwietnia.
Brak potwierdzenia, że jeden z poszkodowanych dostał informację o rozprawie oraz konieczność uzupełnienia wniosku o ustanowieniu w procesie przedstawiciela społecznego komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" z kopalni "Wujek" sprawiły, że rozprawę sąd musiał odroczyć. Sąd oddalił wniosek prokuratora IPN, by sprawę przenieść do sądu powszechnego, tak by mogła się ona toczyć na Śląsku, gdzie mieszka większość z kilkudziesięciu mających zeznawać świadków.
Trzech byłych prokuratorów wojskowych z Gliwic - Witold K., Janusz B. i Roman T. jest oskarżonych o utrudnianie śledztwa w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek". W 2004 r. katowicki IPN oskarżył ich o niepodjęcie działań umożliwiających zgromadzenie wszystkich dowodów. - Matactwo, niedopełnienie obowiązków służbowych polegających na niezabezpieczeniu dowodów i niewykonaniu czynności, które należało zrobić oraz umorzenie sprawy, przez co pomogli sprawcom masakry w kopalni "Wujek" uniknąć odpowiedzialność - wyliczał zarzuty prokurator Andrzej Majcher z Instytutu Pamięci Narodowej z Katowic. Według IPN, prokuratorzy utrudniali śledztwo po to, aby milicjanci uniknęli odpowiedzialności. Z aktu oskarżenia wynika, że nie zabezpieczono miejsca zdarzenia, nie zlecono uzupełniającej opinii sądowo-lekarskiej ani balistycznej, aby ustalić odległość, z jakiej strzelano do górników, nie ustalono też ilości amunicji zużytej przez pluton specjalny ZOMO. Zdaniem prokuratora Majchera, trzeba przesłuchać kilkudziesięciu świadków i dlatego proces może potrwać bardzo długo. Jeśli rozprawy odbywałyby się często, to wyrok mógłby zapaść w ciągu kilku miesięcy.
Wojskowy Sąd Okręgowy umorzył już raz postępowanie, ale IPN zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego, argumentując, że dopuścili się zbrodni komunistycznej, która przedawnia się dopiero w 2010 roku. Sąd Najwyższy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
W czasie pacyfikacji kopalni "Wujek" zginęło dziewięciu górników. Postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa umorzyła "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa", gdyż przyjęto stanowisko, że strzelano w obronie koniecznej milicjantów.
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2006-03-15
Autor: ab