Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przestaliśmy przyjmować dary

Treść

Z dyrektorem Instytutu Kresowego dr. Robertem Wyszyńskim rozmawia Joanna Kozłowska Dalsze istnienie Instytutu Kresowego zależy od decyzji Rady Miasta Warszawy. - Od momentu, kiedy rok temu Instytut Kresowy zaczął funkcjonować, następowało konsekwentne zmniejszanie środków finansowych. W 2008 roku Instytut Kresowy otrzymał najmniej funduszy ze wszystkich instytucji w Warszawie. Domy kultury dostały o kilka razy więcej pieniędzy od nas. Przyznane niewielkie środki nie pozwalają nam na utrzymanie lokalu, a tym bardziej na prowadzenie szerszej działalności. W obecnej chwili gotowa jest już uchwała o rozwiązaniu Instytutu i przejęciu jego dorobku prze inne instytucje. Według statutu, Instytut ma dokumentować i prowadzić badania nad historią i kulturą Kresów Wschodnich oraz upowszechniać tę wiedzę. To jednak i tak nie było możliwe. - Skromne dotacje nie pozwalały nam na to. Działaliśmy raczej jako "kresowy dom kultury", a nie instytut badawczy. Wygospodarowaliśmy jednak na koniec roku środki finansowe i wbrew wszystkiemu powołaliśmy do życia Muzeum Kresowe. W tym celu zakupiliśmy skaner i zatrudniliśmy na pół etatu kustosza, który miał za zadanie zbieranie i archiwizowanie pamiątek. Przychodzą do nas różne osoby i przynoszą swoje pamiątki rodzinne. Niedawno był pan, który przyniósł nam dokument ewakuacyjny, na podstawie którego opuścił Lidę i trafił do Ciechanowa - ludzie przynoszą takie ułomki swojej historii. Córka przyniosła Biblię swojej matki, z którą była na Syberii. Tworzymy jednocześnie Bibliotekę Kresową. Chcieliśmy ratować w ten sposób dziedzictwo Kresów. Niestety, obecnie, w obliczu rozwiązania Instytutu i niepewności co do losu podarowanych eksponatów, przestaliśmy przyjmować dary. W ostatnich miesiącach Instytut Kresowy przygotował bogatą ofertę... - W ramach tygodnia ekumenicznego przygotowaliśmy w styczniu wystawę "Kresy - ziemia wielu wyznań". Staraliśmy się pokazać złożoność etniczną i narodowościową tamtego obszaru. Zaprosiliśmy zatem przedstawiciela Karaimów z Trok na Wileńszczyźnie. Chcieliśmy ukazać również kanon sztuki prawosławnej. W ramach prelekcji przedstawiliśmy też wkład muzułmanów, a szczególnie Tatarów w budowę II Rzeczypospolitej. Oprócz tego chcieliśmy poruszyć główne problemy związane z sytuacją polskiego dziedzictwa kulturowego na Kresach. Kanwą do takich spotkań były filmy dokumentalne Ewy Szakalickiej. Kolejna sprawa poruszana przez nas to los repatriantów polskich z Kazachstanu. I tu również przybliżyliśmy warszawiakom los zesłanych Polaków, prezentując dwa filmy ukazujące trudny powrót z odległych stepów i realia życia nowych repatriantów w Polsce. Zgłosiła się do nas także Rodzina Ponarska, która zaproponowała wystawę o zbrodni w Ponarach. Po raz pierwszy w Polsce powojennej zrobiliśmy konferencję naukową dotyczącą sportu przedwojennego na Kresach. Uczestniczyli w niej naukowcy z Warszawy i Rzeszowa. Ukazaliśmy bogactwo międzywojennego sportu, który był wtedy bardzo silnie powiązany narodowo i politycznie, bo był to sport polski, żydowski, ukraiński czy litewski. W samym Grodnie istniało przed wojną kilkanaście klubów sportowych. Do tej pory nie powstała żadna encyklopedia sportu, mamy ją gotową. Inną formą działalności, której dotychczas nikt nie podjął, były wycieczki kresowe po Warszawie, np. kilka tras poświęconych było znajdującym się w stołecznych kościołach Madonnom Kresowym. Chcemy w ten sposób ukazać gigantyczny wkład Kresowiaków w życie Warszawy. Przygotowywaliśmy akcję "Światełko nadziei", której zadaniem było porządkowanie i zapalanie zniczy na grobach Kresowiaków; na samych Powązkach jest ich ponad 300. Instytut jest miejscem spotkań Kresowiaków. - Przychodzą do nas Kresowiacy, którzy jako młodzi ludzie opuścili swoją małą Ojczyznę po drugiej wojnie światowej, jak i studenci polskiego pochodzenia, którzy przyjechali tu na stypendia z Litwy czy Białorusi. Oferta Instytutu adresowana jest także do dzieci. - Dla uczniów warszawskich szkół organizowaliśmy spotkania kresowe. W ramach tego przygotowaliśmy wystawę o najsławniejszej warszawskiej Kresowiance, warszawskiej Syrence - Krystynie Krahelskiej, która do Warszawy przyszła pieszo z Polesia i broniła jej we wrześniu 1939 r., a w kilka lat później poległa w Powstaniu Warszawskim. Wystawę połączoną z prelekcją zobaczyło ponad 500 dzieci. Około 200 młodych ludzi obejrzało również wystawę i film Grzegorza Górnego o Ponarach. W grudniu i styczniu zorganizowany był w szkołach także Tydzień Kresowy. Chcieliśmy ukazać młodym ludziom, że żyją wśród nas repatrianci z Kazachstanu, a także przybliżyć mało znane mniejszości etniczne zamieszkujące na dawnych Kresach Rzeczypospolitej. W ramach zapoznania się z kuchnią kresową przygotowaliśmy akcję dla szkół "Wigilia na Kresach", w której dzieci same przygotowywały kutię. Chcieliśmy przez to ukazać różnorodność kulinarną naszych dawnych ziem. Obecnie nasza działalność w szkołach z powodu braku środków została przerwana. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-12

Autor: wa