Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przestali udawać baranka

Treść

Wielu z nas zachowuje dziwną odporność na hasło "masoneria". Ludzie traktują wolnomularstwo jako mit, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. "Bestia", jak nazywają masonerię niektóre objawienia Matki Bożej, przypomina niektórym "baranka", a czyż ten może być groźny? Szkoda tylko, że tak mało znamy Księgę Apokalipsy, gdzie druga bestia, czyli Fałszywy Prorok, "miała dwa rogi podobne do rogów baranka" (Ap 13, 11). Gdy masoneria kryje się pod płaszczem mitu i legendy, wystają spod niego zaledwie dwa rogi baranka... I wszystko wygląda tak bezpiecznie...

Ludzie patrzą i widzą w masonerii niewielki, nieszkodliwy klub, z pewnością niemający w sobie ani wystarczającej siły i wpływów, ani dostatecznej liczby członków, by zawojować świat. W związku wolnomularzy nie widzą woli do walki z Kościołem. Legenda masońska skutecznie przykryła prawdę o masonerii; dzięki temu jej "koń trojański" został wprowadzony w środek współczesnego świata.
Przez dziesiątki lat masoni ukrywali swe prawdziwe zamiary. Pozostawali nie tylko organizacją niejawną, ale i ich cele były głęboko ukryte. Dziś coraz częściej podnosi ona głowę, wysuwając ją spod bezpiecznych legend i mitów.
Dlaczego tak czyni? Odpowiedź znajdujemy chociażby we współczesnych objawieniach Maryjnych. Od czasów Fatimy Maryja ostrzega o nadciągającym kryzysie Kościoła. Kolejne uznane przez Kościół miejsca Jej interwencji zapowiadały nadejście trudnych czasów dla Kościoła. Amsterdam, Akita, Kibeho - wszędzie Maryja mówi o czyhających na nas niebezpieczeństwach. Ostrzega, iż Kościół stoi przed epoką głębokiego kryzysu, że grozi nam załamanie się autorytetu pasterzy, że wiara ludu osłabnie. Wystarczy spojrzeć w treść listów Siostry Łucji, by dostrzec przewijającą się nieustannie tę samą troskę, by modlitwą i ofiarą nie dopuścić do kryzysu Kościoła.
Masoneria od dawna próbuje zadać Kościołowi śmiertelny cios. Wszczynała prześladowania, które zaczynały się i kończyły, pozostawiając Kościół wzmocniony krwią męczenników. Był też inny atak: proces powolnego rozsadzania Kościoła z zewnątrz i od wewnątrz, cierpliwe czekanie na godzinę, kiedy można będzie przeprowadzić ostateczny atak. Znamy tę metodę: wykpić wiarę autorytetem nauki, obnażyć obyczajowe skandale duchowieństwa, upublicznić apostazje, wyszydzić tradycyjne obrzędy, zepsuć morale kapłanów, czyniąc z nich dobrze płatnych urzędników, zakwestionować wszelkie autorytety...
Dziś masoneria czuje się tak silna i uważa Kościół za tak słaby, że podnosi głowę spod płaszcza legend. Pod "rogami baranka" ujawnia się "bestia".
Jak reagować? Przypomnijmy sobie Portugalię i obietnicę fatimską, że tam zawsze zachowany będzie dogmat wiary. Kiedy w 1825 r. Papież Leon XII ogłosił bullę o masonerii ("Quo graviora mala"), w Portugalii postanowiono odmawiać w niedzielne popołudnia Różaniec "za zwycięstwo Kościoła nad nieprzyjaciółmi". Chodziło o wrogów pragnących zniszczyć Kościół między innymi za pomocą polityki. To jedna z rzeczy, przez które Portugalia zasłużyła na "obietnicę zachowania wiary na zawsze".
Jaka jest więc odpowiedź na działania masońskie? Wołał św. Maksymilian Kolbe: "Jak ongiś janseniści, tak dziś masoneria, posługując się zdobyczami najnowszej techniki i kultury, siecią tajnych intryg wpływa na oziębienie ducha religijnego wiernych. (...) Jak wiele trzeba będzie pokonać trudności, aby osiągnąć zamierzony cel: zdobycie całego świata dla Niepokalanej (...). Trud to ponad siły ludzkie, toteż Maryja nie żąda od nas rzeczy nadzwyczajnych, chce tylko, byśmy się stali posłusznymi narzędziami w Jej niepokalanych rękach, a wszystkie trudności Ona sama pokona. Nam pozostaje tylko posłuszeństwo Jej woli". A orędzie Maryi dobrze znamy...
Wincenty Łaszewski
"Nasz Dziennik" 2009-11-13

Autor: wa