Prześladowanie nie ustaje
Treść
Ataki na chrześcijan w Indiach nie tracą na sile. Wraz z nimi wciąż trwa śledztwo przeciwko Siostrom Misjonarkom Miłości, oskarżonym o uprowadzenie i nawrócenie siłą na chrześcijaństwo czworga dzieci między pierwszym a drugim rokiem życia. Choć siostry ze zgromadzenia założonego przez bł. Matkę Teresę z Kalkuty posiadają wszystkie potrzebne dokumenty zezwalające na opiekę nad dziećmi, policja wciąż bada ich autentyczność. O tym wydarzeniu sprzed kilku dni pokrótce pisaliśmy już na łamach "Naszego Dziennika". Obecnie wychodzą na jaw nowe jego szczegóły. Śledztwo przeciw Misjonarkom Miłości policja wszczęła po tym, jak 5 września br. w centralnych Indiach hinduscy ekstremiści napadli na siostry z tego zgromadzenia. Grupa około trzystu hinduskich fundamentalistów wtargnęła do pociągu, którym podróżowały dwie misjonarki z położonego ok. 25 km od Raipuru klasztoru Bhilai wraz z dwoma pomocnikami. Wykrzykując antychrześcijańskie hasła, napastnicy wyrwali z rąk zakonnic czworo dzieci, które zgodnie z decyzją władz w Indore przewoziły do prowadzonego przez Misjonarki Miłości sierocińca. Jak stwierdziła w wypowiedzi dla agencji UCAN siostra Mamata ze zgromadzenia założonego przez bł. Matkę Teresę z Kalkuty, do napadu doszło w miejscowości Durg w stanie Madhya Pradesh. Przełożona domu zakonnego w Raipurze stwierdziła, że interweniująca policja, która zatrzymała zarówno bandytów, jak i zakonnice, nie pozwoliła tym ostatnim skorzystać z telefonu na stacji, by mogły one poinformować o incydencie arcybiskupa. Pomocy zakonnicom udzielił przypadkowy świadek zdarzenia, który użyczył im własnego telefonu komórkowego. Gdy po zakonnice przybył wezwany ambulans z ośrodka Misjonarek Miłości, bandyci rzucili się na jego kierowcę i towarzyszącą mu siostrę z klasztoru w Bhilai. Oboje zostali pobici, po czym napastnicy przebili opony w ambulansie. Przed tragedią uratowała siostry dopiero zdecydowana interwencja policji. - Oni nawet grozili, że nas zabiją, mówiąc: "To jest twoja ostatnia podróż" - stwierdziła jedna z sióstr. Według zeznań siostry Mamaty, odebrane misjonarkom niemowlęta trafiły podobno do szpitala w Durg. Przełożona domu zakonnego w Raipur wyznała, że martwi się o los dzieci. - Cokolwiek się stanie, będę walczyć, by otrzymać je z powrotem - podkreśliła w wypowiedzi dla agencji UCAN. Ataku na posługujące najuboższym z ubogich Misjonarki Miłości dokonano dokładnie w 11. rocznicę śmierci założycielki zgromadzenia - bł. Matki Teresy z Kalkuty. Tego dnia siostry w sposób szczególny modliły się w intencji pokoju w stanie Orissa i ofiar antychrześcijańskiej rewolty. Ojciec Babu Joseph, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Indii, nazywając atak "ohydnym" i "zasługującym na największą pogardę", w oświadczeniu prasowym zaapelował o "podjęcie surowych działań wobec sprawców zbrodni przeciw siostrom, które poświęciły swe życie dla najbardziej nieszczęśliwych w społeczeństwie". Ojciec Joseph zwrócił uwagę, że choć Misjonarki Miłości posługują najbiedniejszym z biednych na całym świecie, to najwięcej ludzi korzystających z ich pomocy żyje właśnie w Indiach. - To jest najbardziej godne pożałowania - stwierdził rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Indii, mówiąc o ataku na siostry. Sebastian Karczewski, RW, UCAN "Nasz Dziennik" 2008-09-11
Autor: wa