Przesiedleńcy zarzucają Polsce "zbrodnie"
Treść
Powiernictwo Pruskie zarzuciło Polsce dokonanie "zbrodni przeciwko ludzkości" wobec niemieckich przesiedleńców po II wojnie światowej. - Polska zastosowała wobec Niemców zbiorową karę poprzez wypędzenie i konfiskatę ich mienia, co jest zbrodnią przeciwko ludzkości i nie podlega przedawnieniu - oskarżał na wczorajszej konferencji prasowej w Berlinie Thomas Gertner, adwokat reprezentujący Powiernictwo przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Niemiecka spółka złożyła w nim 22 skargi na Polskę. W Berlinie zapowiedziała złożenie kolejnych 40-50. Dorota Arciszewska-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego, cały zarzut nazywa "absurdalnym" i uważa, że sprawą powinna zająć się prokuratura. - Należy rozważyć, czy nie doszło do nadużycia i czy nie należałoby pociągnąć winnych do odpowiedzialności, ponieważ w swych słowach odnoszą się do całego Narodu Polskiego. Jest to naganne! Ubliżono wszystkim Polakom! - mówi.
Gertner zarzucił też Polsce stosowanie odpowiedzialności zbiorowej. Relatywizował on również odpowiedzialność Niemiec za skutki II wojny światowej. - Nie ma narodu sprawców, nie ma narodu ofiar - przekonywał Gertner.
Założyciel Powiernictwa Pruskiego Rudi Pawelka zasugerował także możliwość składania przeciwko Polsce pozwów w USA. Wspomniał o obywatelach Stanów Zjednoczonych, którzy również utracili własność w wyniku przesiedleń. - Zastanawiają się oni, jakie kroki podjąć w celu odzyskania utraconego w Polsce mienia - twierdzi Pawelka.
Powiernictwu będzie pomagał amerykański prawnik Alfred-Maurice de Zayas. Wspiera on już działania Związku Wypędzonych (BdV) mającego na celu utworzenie w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Powiernictwo Pruskie nie ujawniło, kto występuje przeciwko Polsce, z jednym wyjątkiem. Wraz z przedstawicielami organizacji działającej na prawach spółki znalazł się członek żydowskiej rodziny Goldschmidt pochodzącej z Wrocławia, Hans Joachim Goldschmidt. Tłumaczył on, że chce zwrotu skonfiskowanej jego rodzinie fabryki mydła, a nie odszkodowania. Teraz większościowym udziałowcem zakładów we Wrocławiu jest brytyjska firma Cusson.
Obecny na konferencji berliński mecenas, Stefan Hambura, zapytał przedstawicieli Powiernictwa, czy rekompensatą dla przesiedleńców nie mogłyby być mieszkania na terenie byłego NRD. Jednak pomysł nie spodobał się im. Tłumaczyli, że chodzi im także o symboliczne potępienie przesiedleń.
Powiernictwo Pruskie przedstawiło swoje roszczenia w berlińskim centrum konferencyjnym służącym zwykle organizacji konferencji urzędu kanclerskiego oraz rządu. Jednak centrum prasowe podkreśla, że nie oznacza to poparcia władz dla Powiernictwa. Władze Niemiec odcięły się od jego działań.
Maciej Marosz, Berlin
"Nasz Dziennik" 2006-12-19
Autor: wa