Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przesiedleńcy pewni wsparcia Berlina

Treść

Deklaracje i zapewnienia niemieckich polityków, m.in. wczorajsza wypowiedź przewodniczącego Bundestagu Norberta Lammerta, że Erika Steinbach i jej środowisko prezentują skrajne poglądy niereprezentatywne dla społeczeństwa niemieckiego, w sposób coraz bardziej oczywisty okazują się fałszywe. Podczas wczorajszego dorocznego zjazdu niemieckich przesiedleńców w Berlinie Erika Steinbach ponownie porównała polskie partie tworzące koalicję rządową do neonazistowskich ugrupowań w RFN. Tym razem jednak poglądy te wygłosiła w obecności przedstawiciela niemieckiego rządu oraz szeregu polityków, a nawet dyplomatów z krajów europejskich.

Podczas zjazdu oprócz Eriki Steinbach głos zabrał także federalny minister kultury Norbert Neumann. Na spotkanie ziomkostw przybyli także przedstawiciele wszystkich partii, od liberałów do CSU. Obecni byli nawet przedstawiciele dyplomacji z 11 krajów europejskich, a także wielu niemieckich organizacji pozarządowych. Trudno w tej sytuacji mówić o mało znaczącej i izolowanej w RFN organizacji przesiedleńców i jej szefowej, tym bardziej że ich obecność wyraźnie dodawała jej pewności siebie.
Podczas przemówienia Steinbach domagała się pomocy państwa przy budowie forsowanego przez nią Centrum przeciwko Wypędzeniom. Podkreślała, że w umowie koalicyjnej obecnego rządu jest zapis o utworzeniu "widocznego znaku" pamięci przesiedleńców w niemieckiej stolicy. - Mam nadzieję, że Centrum przeciwko Wypędzeniom będzie w znaczący sposób włączone w ten projekt - zaznaczyła szefowa BdV.
Słowa Steinbach nie pozostały bez echa, bowiem przemawiający po niej minister kultury Norbert Neumann zapowiedział, że projekt widocznego znaku coraz bardziej się krystalizuje. Zastrzegł jedynie, że powinien on dotyczyć zarówno niemieckich, jak i europejskich wypędzeń. Potwierdził również, że w tym roku parlamentarna komisja Kultury Bundestagu przygotuje projekt ośrodka poświęconego przesiedleńcom. Ponadto obiecał, że przedstawiciele ziomkowstw będą uczestniczyli w tych pracach.
Steinbach nie ukrywa, że wykorzystuje też złe nastawienie zachodnich polityków wobec naszych władz. W wypowiedzi dla "Naszego Dziennika", tłumacząc powody swoich obraźliwych słów wobec polityków rządzącej polskiej koalicji, szefowa BdV stwierdziła, że "wszystkie te partie zwalczają homoseksualizm, są antysemickie, a także opowiadają się za karą śmierci". Stwierdziła również, że liczy na to, iż ten rok będzie przełomowy i wkrótce zapadną pierwsze decyzje w sprawie budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom... przynajmniej na papierze.
Jak widać, zapewnienia Steinbach o tym, że nie chce szkodzić relacjom Niemiec z Polską, są tylko zasłoną dymną. Tak naprawdę podobnie myślą także szeregowi członkowie BdV. Podczas wielu rozmów, które przeprowadziliśmy podczas spotkania ziomkostw, było widać, że bezkrytycznie popierają oni swoją szefową i jej decyzje.
Waldemar Maszewski, Berlin
"Nasz Dziennik" 2007-03-07

Autor: wa