Przepychanki czy wojna domowa
Treść
Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział wczoraj, że Polska wzięłaby udział w międzynarodowej pomocy w rozwiązaniu konfliktu na Ukrainie, jeśli Kijów o taką pomoc by poprosił. Tymczasem prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko przejął kontrolę nad wojskami resortu spraw wewnętrznych i nakazał im zapewnienie porządku wokół ważnych obiektów rządowych. To efekt zamieszek w siedzibie Prokuratury Generalnej, która w czwartek została przejęta przez siły podległe koalicji rządowej. Sytuacja grozi wybuchem wojny domowej - wskazuje część obserwatorów.
Polska jest gotowa pomóc w rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie - oświadczył wczoraj prezydent Lech Kaczyński. Dodał jednak, że nasz kraj nie chce nic robić na siłę. Natomiast chętnie udzieli pomocy, jeśli strona ukraińska wyrazi takie życzenie.
Tymczasem Ukraińcy starają się rozwiązać konflikt sami. Wiktor Juszczenko zaprosił wczoraj wieczorem do pałacu prezydenckiego pozostałych czołowych ukraińskich polityków: premiera Janukowycza, Julię Tymoszenko i Ołeksandra Moroza. Kilka godzin wcześniej prezydent przejął kontrolę nad siłami MSW i rozkazał tym oddziałom zapewnienie ochrony ważnych obiektów rządowych, w tym wokół Prokuratury Generalnej i Sądu Konstytucyjnego. Parlament uznał prezydencki dekret za nieważny, również kierownictwo MSW oświadczyło, że resort będzie działał zgodnie z prawem, co może oznaczać sabotowanie dekretu.
Decyzje prezydenta mają na celu odebranie rządzącej koalicji Wiktora Janukowycza możliwości wykorzystania wojsk MSW do opanowania następnych, po siedzibie Prokuratury Generalnej, państwowych budynków. Do kolejnej eskalacji konfliktu na Ukrainie doszło po odwołaniu przez Juszczenkę prokuratora generalnego Swiatosława Piskuna. Koalicja Janukowycza nie uznała tego dekretu, stwierdzając, że jest to początek zamachu stanu mimo zapewnień prezydenta, że nie zrealizuje scenariusza siłowego. Według sekretarza Rady Bezpieczeństwa Iwana Pluszcza, przynajmniej na razie nie jest możliwe wprowadzenie na Ukrainie stanu wyjątkowego.
Minister o "dawaniu w zęby"
Deputowani koalicji Janukowycza skrytykowali działania Juszczenki jako "awanturnicze". - Ten, kto spróbuje zastosować siłę, dostanie w zęby - grzmiał Wasyl Cuszko, szef MSW, w przemówieniu skierowanym do parlamentarzystów. Po wysłuchaniu jego wyjaśnień deputowani w przyjętym dokumencie zwrócili się do szefów resortów siłowych, aby dochowali "wierności prawu i konstytucji" i nie dopuścili do wybuchu konfliktu zbrojnego w kraju. Wydarzenie na Ukrainie to efekt konfliktu między prezydentem a premierem, który wybuchł po wydaniu przez Juszczenkę dekretu rozwiązującego parlament. Partyjne zaplecze premiera Janukowycza - Partia Regionów, oraz będący z nim w koalicji socjaliści i komuniści za wszelką cenę starają się zablokować możliwość rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych. Ukraińskie media przestrzegają przed groźbą konfliktu domowego na Ukrainie. - Myślę, że przed Ukrainą długa i ciężka droga. Trzeba wziąć pod uwagę, że nasi sąsiedzi nie otrząsnęli się jeszcze ze swojego postkomunistycznego systemu, że są tam wielkie wpływy bogatych oligarchów, że tamtejsza polityka jest wrażliwa nie tylko na kontakty z Rosją, lecz także na wpływy wielkiego biznesu, który za tą polityką się ukrywa - podsumował sytuację na Ukrainie poseł Andrzej Mańka (LPR), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Zenon Baranowski
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2007-05-26
Autor: wa
Tagi: ukraina