Przepraszam, czy to mafia?
Treść
Skandalem zakończyła się debata na temat informacji rządu w sprawie działań podejmowanych przez organy państwa w tzw. aferze starachowickiej. Koalicyjni politycy - wspierani przez Samoobronę - uznając, że najlepszą metodą obrony jest atak, szybko przeszli do ofensywy. Zamiast tłumaczyć się z zażyłości z kryminalistami, zaczęli oskarżać opozycję. Nic więc dziwnego, że zabrakło im czasu, a przede wszystkim ochoty, by wyjaśnić kulisy sprawy, w którą zamieszani są prominentni działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Żadna funkcja publiczna nie może chronić przed odpowiedzialnością - tymi słowami premier Leszek Miller rozpoczął przedstawianie rządowej informacji. W niezbyt długim wystąpieniu ostro skrytykował posła Andrzeja Jagiełłę i "tych, którzy mu tę informację przekazali" za brak odpowiedzialności. Wykluczył jednak możliwość udziału w aferze wiceministra MSWiA Zbigniewa Sobotki. I na tym w zasadzie skończyły się tłumaczenia.
Ani szef MSWiA Krzysztof Janik, ani minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk nie powiedzieli w swoich wystąpieniach nic ponad to, co do tej pory można było wyczytać w gazetach. Janik poinformował, że wiedział, iż z ustaleń komendanta głównego policji wynika, że o planowanej akcji wymierzonej w grupę starachowicką 26 marca wiedziało najwyżej 17 osób. Nadal jednak nie wiadomo, kto znajduje się w tej grupie ani kto przekazał Jagielle tę wiadomość.
- Sam się przecież nie domyślił - zwracał uwagę Roman Giertych (KP LPR).
W sukurs rządowi przyszedł szef klubu SLD Jerzy Jaskiernia, który chwalił działania organów ścigania i prostował nieprawdziwe, jego zdaniem, informacje, jakoby dopiero publikacja prasowa uruchomiła odpowiednie procedury.
Pierwsze słowa przemawiającego w imieniu Platformy Obywatelskiej Jana Rokity łudząco przypominały wystąpienie przedmówcy. Poseł dziękował premierowi za "twarde słowa". Potem jednak przeszedł do ofensywy.
- Inaczej się działa, gdy coś jest w gazetach, a inaczej jak tego nie ma - mówił. Pytał szefa rządu, jakie są kontakty SLD z MSWiA, skoro doszło do takiego przecieku, dlaczego minister Janik nadal pełni swoją funkcję. Zaproponował też likwidację powiatu starachowickiego, by "ukrócić gorszące sytuacje walki o władzę, które tam zachodzą". Potem tłumaczył, że chodziło o rozwiązanie Rady Powiatu, a nie całej jednostki administracyjnej.
Wniosek o odrzucenie
Przemysław Gosiewski z PiS wyjaśniał, że afera starachowicka pokazuje, "w jak dużym stopniu mamy do czynienia z powiązaniami SLD ze światem przestępczym". Pytał też premiera, "co takiego i o czym wie" poseł Jagiełło, że tak szybko awansował w strukturach SLD pomimo wiedzy o jego powiązaniach z aresztowanymi radnymi Starachowic.
Danuta Hojarska (Samoobrona) poświęciła czas klubowy na tradycyjne już dla tego ugrupowania wyliczanie afer poprzednich ekip.
Posłowie przytaczali też słownikową definicję "mafii" jako organizacji mającej powiązania ze światem polityki, biznesu i policją.
Czy żyjemy w państwie prawa? Nikt już w to panu nie wierzy, panie premierze - mówili. Pytali też Leszka Millera, gdzie jest "ojciec chrzestny posła Jagiełły" (posłowie SLD mówią czasem do szefa rządu "Don Leszek").
Wniosek o odrzucenie informacji rządu jako niepełnej zgłosiła LPR.
Dalszy ciąg wystąpień przedstawicieli klubów i kół poselskich przerwał premier, który poprosił o głos w celu odpowiedzi na zadane pytania. Zamiast wyjaśnień usłyszeliśmy jednak ciąg dalszy pomówień. Miller dziwił się, dlaczego posłowie tak ostro reagują w mediach na afery związane z SLD, a siedzą cicho, gdy świadek koronny "Masa" zeznaje o powiązaniach polityków Platformy Obywatelskiej z mafią pruszkowską. Ostro skrytykował też działalność Lecha Kaczyńskiego jako ministra sprawiedliwości, dziękując ministrowi Kurczukowi, że nie steruje ręcznie prokuratorami.
Po wystąpieniu premiera rozpoczął się spektakl oświadczeń i sprostowań. Hojarska wbiegła na trybunę i zażądała zwołania Konwentu Seniorów, bo "poseł Kaczyński straszył ją na korytarzu". Rokita złożył wniosek, by jeszcze tego samego dnia Prokurator Generalny odtajnił wszelkie zeznania świadczące o powiązaniach PO z mafią i przedstawił je na forum Sejmu.
Dalszą debatą przełożono o kilka godzin. Warto zauważyć, że wśród posłów na sali był wiceminister Zbigniew Sobotka, ale zabrakło posła Andrzeja Jagiełły. Ten drugi, po tym jak w środę wieczorem postawiono mu zarzuty, zasłabł podczas przesłuchania w prokuraturze i jest... w szpitalu.
Mikołaj Wójcik
Autor: DW