Przemówienie Benedykta XVI
Treść
Drodzy Bracia i Siostry!
Dziękuję za zgotowane mi przyjęcie. Od pierwszych dni trzęsienia ziemi, które was dotknęło, zawsze byłem blisko was w modlitwie i poprzez swoje zainteresowanie. Lecz kiedy zobaczyłem, że to wasze doświadczenie staje się coraz trudniejsze, zacząłem odczuwać coraz większą potrzebę, aby osobiście do was przybyć. I dziękuję Bogu, że pozwolił mi zrealizować to pragnienie.
Z całego serca pozdrawiam więc wszystkich tutaj zgromadzonych i ogarniam myślą i sercem wszystkie miejscowości i wszystkich ludzi, którzy ponieśli szkody z powodu trzęsienia ziemi, a szczególnie rodziny i wspólnoty opłakujące swoich bliskich zmarłych, niech Pan ich przyjmie do królestwa pokoju.
Chciałbym odwiedzić wszystkie wspólnoty, by móc tam być obecny osobiście i konkretnie, ale wiecie dobrze, że byłoby to bardzo trudne do zrealizowania. W tej chwili jednak pragnąłbym, aby wszyscy - w każdej miejscowości - odczuli, jak blisko waszego serca jest serce Ojca Świętego, aby was pocieszyć, a nade wszystko dodać wam otuchy i wsparcia.
Pozdrawiam pana ministra, przedstawiciela rządu, szefa departamentu ochrony cywilnej i czcigodnego Vasco Erraniego, prezydenta prowincji Emilia-Romania, któremu dziękuję za słowa skierowane do mnie w imieniu różnych instytucji społecznych.
Następnie pragnę podziękować ks. kard. Carlo Caffarze, arcybiskupowi Bolonii, za skierowane do mnie gorące, pełne życzliwości słowa, z jakich emanuje siła waszych serc. Serc, które nie są rozdarte, ale głęboko złączone w wierze i nadziei. Pozdrawiam i dziękuję braciom w biskupstwie oraz kapłanom, przedstawicielom różnych instytucji religijnych i społecznych, siłom porządkowym, wolontariuszom.
Jest czymś ważnym dać konkretne świadectwo solidarności i jedności. Tak jak już powiedziałem, czułem potrzebę przybycia do was, nawet jeśli to tylko na chwilę. Także wówczas, gdy byłem w Mediolanie na początku tego miesiąca, w czasie Światowego Spotkania Rodzin, miałem pragnienie przybycia do was i często ogarniałem was myślą. Wiedziałem bowiem, że oprócz poniesionych szkód materialnych zostaliście poddani duchowej próbie z racji zarówno przedłużającego się trzęsienia ziemi, jak i utraty niektórych symbolicznych budowli w poszczególnych miejscowościach, a pośród nich zwłaszcza wielu kościołów.
Tutaj, w Rovereto di Novi, w czasie zawalenia się kościoła, który przed chwilą widziałem, stracił życie ks. Ivan Martini. Składając hołd jego pamięci, kieruję szczególne pozdrowienie do was, drodzy kapłani, i do wszystkich współbraci, którzy okazujecie - jak to już miało miejsce w innych trudnych sytuacjach - waszą wielkoduszną miłość dla ludu Bożego.
Jak wiecie, my, kapłani - ale też i zakonnicy oraz niemało świeckich - modlimy się każdego dnia z tzw. Brewiarza, który zawiera Liturgię Godzin, modlitwę Kościoła, którą objęty jest cały dzień. Modlimy się Psalmami według porządku ustalonego dla całego Kościoła katolickiego na całym świecie. Dlaczego mówię to do was? Ponieważ modląc się Psalmem 46, w tych dniach napotkałem te słowa: „Bóg jest dla nas ucieczką i mocą,/ łatwo znaleźć u Niego pomoc w trudnościach./ Przeto się nie boimy, choćby waliła się ziemia,/ i góry zapadały w otchłań morza” (Ps 46, 2-3).
Ile razy czytałem te słowa? Nieskończenie wiele razy! Ale w niektórych momentach, takich jak teraz, słowa te brzmią szczególnie mocno, gdyż odnoszą się bezpośrednio do aktualnej sytuacji, odzwierciedlają to, co teraz przeżywacie, i ci, którzy się nimi modlą, jednoczą się z wami. Lecz - zwróćcie uwagę - słowa tego psalmu są dla mnie mocne nie tylko z tego powodu, że posługują się obrazem trzęsienia ziemi, lecz przede wszystkim dlatego, że odnoszą się do naszej wewnętrznej postawy wobec kataklizmu przyrody; postawy poczucia wielkiego bezpieczeństwa opartej na trwałej i nienaruszonej skale, jaką jest Bóg. My „przeto się nie boimy, choćby waliła się ziemia” - mówi psalmista - ponieważ „Bóg jest dla nas ucieczką i mocą”, jest „niezawodną pomocą w trudnościach”.
Drodzy Bracia i Siostry! Te słowa wydają się wielce kontrastować z lękiem, który bez wątpienia odczuwa się po takim doświadczeniu, jakie wam przypadło w udziale. Jest to bezpośrednia reakcja, która może wyryć ślad głęboko we wnętrzu człowieka, jeśli to zjawisko (trzęsienie ziemi) przedłuża się w czasie. Lecz w rzeczywistości psalm nie odnosi się do tego rodzaju lęku, a poczucie bezpieczeństwa, o którym mówi, nie jest tym, którego doświadczają nadludzie pozbawieni normalnych uczuć. Poczucie bezpieczeństwa, o którym on mówi, pochodzi z wiary. Stąd prawdą jest, że można odczuwać lęk, trwogę - doświadczył ich także Jezus - ale przede wszystkim istnieje pewność, że Bóg jest ze mną. To tak jak dziecko, które wie, że zawsze może liczyć na mamę i tatę, ponieważ czuje się kochane, chciane, cokolwiek by się wydarzyło.
Tacy jesteśmy my wobec Boga: mali, słabi, ale bezpieczni w Jego dłoniach, tzn. zawierzeni Jego miłości, która jest trwała jak skała. Tę miłość widzimy w Chrystusie Ukrzyżowanym, który jest jednocześnie znakiem cierpienia i miłości. To On objawia nam Boga, który jest miłością, Boga solidarnego z nami aż do granic największego upokorzenia.
Na tej skale, z tą niezłomną nadzieją można budować, można odbudowywać. Na powojennych gruzach - nie tylko materialnych - Włochy zostały całkowicie odbudowane, oczywiście także dzięki otrzymanej pomocy, ale przede wszystkim dzięki wierze wielu ludzi ożywianej duchem prawdziwej solidarności, wolą zapewnienia przyszłości rodzinom, przyszłości wolności i pokoju.
Wy jesteście tymi, których wszyscy Włosi cenią za to, że jesteście tacy ludzcy, towarzyscy, pracowici, pełni pogody ducha i dobroduszni. Wszystko to zostało teraz poddane ciężkiej próbie obecnej sytuacji, ale ona nie powinna i nie może naruszyć tego, kim jesteście jako naród, waszej historii i kultury. Bądźcie wierni waszemu powołaniu społeczności braterskiej i solidarnej, wszelkim trudnościom stawiajcie czoła z cierpliwością i determinacją, opierając się pokusom, które niestety są związane z tymi momentami słabości i potrzeby.
Sytuacja, jaką przeżywacie, zwróciła uwagę na rzeczywistość, którą chciałbym dobrze ukazać waszym sercom; nie jesteście i nie będziecie sami! W tych dniach pośród tak wielkiego zniszczenia i bólu widzieliście i czuliście, jak wiele osób wyraziło wobec was bliskość, solidarność i przywiązanie; a to poprzez wiele gestów i konkretną pomoc. Moja obecność pośród was jest również jednym z tych znaków miłości i przywiązania. Patrząc na waszą ziemię, doświadczyłem głębokiego wzruszenia na widok tak wielu zranień, ale zobaczyłem także wiele rąk, które pragną wraz z wami pomagać w ich zaleczeniu; zobaczyłem, że życie znów się odradza - z siłą i odwagą, i to jest najpiękniejszy i najjaśniejszy znak.
Z tego miejsca chciałbym zwrócić się z apelem do instytucji, do każdego mieszkańca, aby był w tej sytuacji - mimo trudności - jak dobry Samarytanin z Ewangelii, który nie przechodzi obojętnie obok tego, który jest w potrzebie, ale z miłością pochyla się, przychodzi na ratunek, pozostaje obok, przyjmując do głębi zobowiązanie pomocy drugiemu (por. Łk 10, 29-37). Kościół jest i pozostanie blisko was w modlitwie i poprzez konkretne wsparcie swoich organizacji, w szczególności Caritas, która zaangażuje się również w pomoc w odbudowie struktur wspólnot parafialnych.
Drodzy Przyjaciele, błogosławię was wszystkich i każdego, z wielką miłością, noszę w moim sercu.
Przemówienie Ojca Świętego podczas spotkania z poszkodowanymi po trzęsieniu ziemi mieszkańcami Emilii-Romanii.
Tłumaczenie Radio Maryja/Telewizja Trwam
Nasz Dziennik Czwartek, 28 czerwca
Autor: au