Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przemoc nie ustaje

Treść

Przynajmniej 14 ofiar śmiertelnych, 41 spalonych kościołów, zniszczone 4 klasztory katolickie i ponad 300 spalonych domów - to wciąż prowizoryczny bilans antychrześcijańskiej rewolty w indyjskim stanie Orisa. - Nie ma żadnej przerwy w przemocy - stwierdził o. Babu Joseph. W wypowiedzi dla agencji UCAN rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Indii podkreślił, że "sytuacja nadal jest napięta", zaś chrześcijanie w regionie żyją "w obawie i niepokoju". Do tysięcy ludzi, którzy schronili się w okolicznych lasach, nie ma możliwości dotarcia z jakąkolwiek pomocą. Poważnym problemem staje się brak wody i żywności. 28 sierpnia delegacja katolickich i protestanckich przedstawicieli spotkała się z premierem Manmohanem Singhiem i poprosiła go o wysłanie federalnych sił zbrojnych, by pomogły zakończyć przemoc i przywrócić pokój w stanie Orisa. Jednym ze świadków przemocy był o. Edward Sequiera, werbista, dyrektor sierocińca dla trędowatych dzieci w Padampur, gdzie kilka dni temu hinduscy ekstremiści spalili żywcem 21-letnią pielęgniarkę Rajani Majhi. W wypowiedzi dla agencji MISNA stwierdził on, że uzbrojeni w kije i sztylety bandyci wdarli się do ośrodka podczas obiadu, wykrzykując, że będą zabijać chrześcijan. Gdy o. Sequeira poprosił, by opuścili ośrodek i nie atakowali dzieci, zaciągnęli go do jego biura i zamknąwszy wewnątrz, oblali benzyną drzwi wejściowe i podpalili. Duchowny ocalał jedynie dzięki dostępowi do łazienki, o której zbrodniarze nie wiedzieli, a z której zaczerpnął wodę do stłumienia ognia. W tym samym czasie podpalono kilka innych pomieszczeń ośrodka, w którym znajdowało się łącznie 19 dzieci. Osobą, która rzuciła się im na pomoc, uwalniając ich ze śmiertelnych pułapek, była wspomniana Rajani Majhi. Widząc to, oprawcy schwytali ją, związali i rzucili w płomienie. - Było w niej wielkie pragnienie niesienia pomocy innym. Szukaliśmy sposobów, by wysłać ją na uniwersytet - ona chciała być pielęgniarką - powiedział o bestialsko zamordowanej dziewczynie o. Edward Sequeira, który z licznymi obrażeniami przebywa w szpitalu w Sambalpur. Uratowane dzieci zabrane zostały do innych ośrodków. Sebastian Karczewski, UCAN, MISNA, RW "Nasz Dziennik" 2008-08-30

Autor: wa