Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przemoc ma wiele twarzy

Treść

Z ks. Zbigniewem Sobolewskim, sekretarzem generalnym Caritas Polska, rozmawia Sławomir Jagodziński

W tym roku już po raz 12. Caritas przeprowadza akcję Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. W jaki sposób wpisuje się ona w czas Adwentu?
- Przeżywamy czas radosnego oczekiwania na święto Narodzin Chrystusa. Szkoda tylko, że czas Adwentu nie zawsze zostaje właściwie rozumiany, że jego sens ginie w coraz głośniejszym wrzasku wystaw sklepowych ze świątecznymi gadżetami i natrętnych reklam. Tymczasem cztery tygodnie Adwentu mają nam przypomnieć o tym, że całe nasze życie jest Adwentem - wychyleniem ku przyszłości, którą dla nas jest Chrystus. Przeżywamy na nowo tęsknotę starotestamentalnych patriarchów i proroków za Zbawicielem. Uświadamiamy sobie, że potrzebujemy zbawienia. W Adwencie możemy wejść w głębię własnego serca, by postawić sobie zasadnicze pytanie: jaki sens ma moje życie? Dla kogo żyję? Co jest moją największą tęsknotą? Czy czekam na Kogoś?
Przygotowując się duchowo do Świąt Bożego Narodzenia, uświadamiamy sobie, że nie dla wszystkich będą one radosne, pełne ciepła rodzinnego i miłości. Dla wielu osób i rodzin będą to dni, w których intensywniej niż zazwyczaj odczują swą samotność i ubóstwo. Te święta będą trudne dla osób starszych i chorych, dzieci z rodzin dotkniętych bezrobociem, bezdomnych, matek samotnie wychowujących dzieci... Kościół każe nam o nich pamiętać. Wyrazem pamięci, zwłaszcza o ubogich dzieciach, których nie stać na beztroskie dzieciństwo, jest nasza wigilijna świeca. Zapalając ją podczas Wigilii, sprawimy, że mocniejszym blaskiem zabłyśnie nadzieja.

Świeca wigilijna stała się znakiem rozpoznawczym Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. To też ma swoją szczególną wymowę...
- Świeca wigilijna, podobnie jak pozostawienie jednego wolnego miejsca przy stole, wpisała się w tradycję tej najpiękniejszej w roku wigilii. Symbolizuje ona Chrystusa, który powiedział o sobie, że jest "Światłością świata" (J 8, 12). Wyraża ona również nasze braterstwo z innymi ludźmi, zwłaszcza z ubogimi i potrzebującymi pomocy. Jest znakiem solidarności z tymi, których świat odrzuca ze względu na to, że są słabsi, przegrani, bezbronni, zbyt mali, aby upomnieć się o swe prawa. W blasku płonącej świecy czujemy się bezpieczniejsi. Jej płomień ogrzewa, sprawiając, że roztapiają się lody wzajemnej nieufności, obojętności, a nawet wrogości. Czyni nas bliższymi sobie. Płonący blask świecy wigilijnej jest profetyczną zapowiedzią zwycięstwa Chrystusa nad mrokami grzechu i śmierci. Przypomina nam, że noc zła ustąpi wobec dobra. Im więcej go będzie w nas i im chętniej będziemy dzielili się nim z bliźnimi, tym świat będzie lepszy.

Akcja ma kilka wymiarów. Najbardziej widoczny to zebranie funduszy na wsparcie materialne ubogich dzieci. Jaka pomoc jest możliwa dzięki ofiarom zbieranym w ramach Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom?
- W ubiegłym roku na świąteczne stoły Polaków trafiło 4,5 miliona świec wigilijnych. Otrzymaliśmy 18 milionów złotych, które w ciągu roku zostały przeznaczone na dofinansowanie ciepłych posiłków w szkołach, na zorganizowanie wypoczynku zimowego i letniego dla dzieci z najuboższych rodzin, na zakup obuwia i odzieży, wyprawek szkolnych i książek. Część pieniędzy trafiła do Afryki, gdzie budujemy szkoły, ratujemy przed głodem, zaopatrujemy szpitale w lekarstwa. Naprawdę bardzo dużo udało się nam zrobić. A wszystko to dzięki hojności Polaków.

Ważnym wymiarem Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom jest uwrażliwianie społeczeństwa na konkretne problemy dzieci i ich rodzin. W tym roku jest to sprawa przemocy. Na ile ubóstwo i przemoc mogą iść w parze?
- Staramy się o to, aby Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom nie było zwyczajną zbiórką funduszy na działalność dobroczynną, dlatego każdego roku podejmujemy trudne tematy związane z biedą i dziećmi. W tym roku mówimy o dzieciach, którym przemoc zabrała radosne dzieciństwo. Chodzi o to, abyśmy zobaczyli, że cierpią nie tylko dorośli (którym łatwiej jest poradzić sobie z cierpieniem), ale także dzieci. Przemoc ma wiele twarzy. Ta najbardziej znana - czasami przesadnie akcentowana (manipulowana), to przemoc fizyczna. Istnieje przemoc psychiczna - znęcanie się nad dziećmi, upokarzanie ich, ignorowanie potrzeb uczuciowych dziecka. Bieda (materialna, a jeszcze bardziej duchowa) sprzyja przemocy. Niszczy w dziecku to, co najcenniejsze - radość życia i nadzieję, pozbawia je perspektyw, zamyka w gorzkim odczuciu bycia "gorszym" od rówieśników, pozbawia pewnych szans. Jednym słowem - rani.
Ubóstwo w naszej mentalności postrzegane jest jako coś wstydliwego, upokarzającego. Dlatego boli i wyklucza. Rodzi poczucie przegranej życiowej, skazuje na margines. Biedne dzieci są gorzej ubrane. Nie mogą pochwalić się nowym modelem komórki czy markowymi ciuchami. Nie mogą wybierać pomiędzy jedną a drugą paczką chipsów. Nie mogą opowiadać o tym, że spędziły wakacje za granicą. One w ogóle nie miały wakacji. Nie mogą zaprosić koleżanek i kolegów do domu, bo się wstydzą. Zdarza się, że z tego właśnie powodu są odtrącane przez swoich rówieśników. Bieda piętnuje. Naznacza. Wyklucza. Warto, abyśmy o tym pamiętali, i jeśli możemy - pomogli choć trochę ten stan zmienić.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2006-12-13

Autor: wa