Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przegrane porozumienie?

Treść

Strajk i głodówka pracowników Wyborowej SA w Poznaniu zakończyły się w poniedziałek wieczorem podpisaniem porozumienia z zarządem. Od wczoraj zakład po ponadtygodniowej przerwie funkcjonuje normalnie, rozgoryczenia nie ukrywają jednak pracownicy dawnego Polmosu Poznań, ponieważ wywalczone ustępstwa są niewielkie. Nadal blisko połowa zatrudnionych ma stracić pracę, zmniejszone zostaną również pensje pracowników.
- Tak się nie robi. Strajkowaliśmy w obronie wszystkich miejsc pracy, mówiliśmy, że nie pozwolimy zwolnić żadnego z naszych kolegów i żadnej z naszych koleżanek. A tymczasem związki podpisują porozumienie, bo zarząd dobrodusznie zgodził się zmniejszyć liczbę zwalnianych o dwadzieścia osób. Ale nadal setka z nas straci pracę! - bulwersowali się wczoraj rano pracownicy Wyborowej SA, którzy przez ponad tydzień prowadzili strajk i głodówkę protestacyjną w obronie miejsc pracy.
Jeszcze w sobotę związki zawodowe funkcjonujące w Wyborowej SA (dawny Polmos Poznań) zapowiadały zaostrzenie akcji protestacyjnej. Taka była bowiem wola pracowników firmy po zerwanych negocjacjach z zarządem przedsiębiorstwa. Niespodziewanie jednak w poniedziałek późnym popołudniem doszło do kolejnej tury rozmów. Przy stole negocjacyjnym usiedli reprezentanci wszystkich związków zawodowych działających w Wyborowej SA oraz przedstawiciele zarządu firmy i po kilku godzinach negocjacji podpisali porozumienie. Zarząd firmy zgodził się na minimalne zmniejszenie liczby zwalnianych osób (nie 120, lecz 100) i na to, że będą oni mogli skorzystać z programu dobrowolnych odejść i otrzymać wypłatę-odszkodowanie w wysokości dwuletnich pensji (a nie 7-18-miesięcznych wypłat, jak chciał zarząd przed negocjacjami). Zmniejszone zostaną również pensje pracowników, jednak nie o 30 procent, jak pierwotnie chciał zarząd firmy, ale o
7 proc., jak sugerowali związkowcy.
Wynegocjowane porozumienie nie usatysfakcjonowało jednak większości strajkujących pracowników. Wśród tych, którzy czynnie uczestniczyli w akcji protestacyjnej, dało się słyszeć głosy oburzenia i złości. - Głodowaliśmy, strajkowaliśmy, ponosiliśmy wyrzeczenia, a zarząd przeforsował, co chciał. Nadal prawie połowa z nas straci pracę. Ustępstwa związkowców teraz to jak zejście z boiska w połowie meczu. Ale co się dziwić - szefom związków zawodowych zwolnienia nie grożą - denerwował się jeden z pracowników Wyborowej SA w Poznaniu.
Wojciech Wybranowski, Poznań

"Nasz Dziennik" 2005-09-14

Autor: ab