Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przedwyborcze utarczki w koalicji

Treść

W koalicji bez zmian - można by rzec, obserwując działania liderów ugrupowań tworzących wespół z Prawem i Sprawiedliwością koalicję rządzącą. Samoobrona krytykuje koalicjantów i grozi przedterminowymi wyborami, choć umowy koalicyjnej zrywać nie zamierza, a Liga Polskich Rodzin tryumfalnie informuje o umowach i porozumieniach, które... mogą nigdy nie zostać podpisane. Wszystko zaś jest obliczone na pozyskanie poparcia wyborczego wśród elektoratu. Kłótnie nie cichną mimo apelu premiera Jarosława Kaczyńskiego o jedność i kontynuowanie naprawy państwa.
- To jest koalicja i w niej zawsze będzie dochodziło do tarć - uspokajał Andrzej Lepper podczas swojego pobytu na Targach Polagra-Food w Poznaniu, pytany, czy dojdzie do rozłamu w koalicji rządowej. Chwilę później jednak najwyraźniej przypomniał sobie, że jednym z elementów kampanii wyborczej prowadzonej przez Samoobronę jest dystansowanie się i krytyka PiS, więc zaatakował. - Budżet przygotowywany przez ministra finansów Stanisława Kluzę jest nie do przyjęcia. My go nie poprzemy. To przez budżet może rozlecieć się koalicja - grzmiał lider Samoobrony.

Samorozwiązanie Sejmu mało realne
Spora część elektoratu Samoobrony negatywnie ocenia groźby rozpadu obecnej koalicji rządowej. Być może dlatego liderzy partii zmienili taktykę i zamiast grozić wyjściem z koalicji i przedterminowymi wyborami, zaczęli oskarżać o to Prawo i Sprawiedliwość. Najpierw Janusz Maksymiuk, a później wicepremier Andrzej Lepper poinformowali media, jakoby dotarli do informacji "wewnątrzpisowskiej" o przygotowanym przez to ugrupowanie wniosku o samorozwiązanie Sejmu. Według Maksymiuka, taki wniosek Prawo i Sprawiedliwość miałoby złożyć już na najbliższym, rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu. Z kolei Lepper uściślił - również powołując się na tajemniczych informatorów Samoobrony należących do PiS - jakoby przedterminowe wybory miały się odbyć już 26 listopada.
Jednak - jak ustalił "Nasz Dziennik" - wniosek o samorozwiązanie Sejmu jest przygotowany, ale nie został podpisany i nikt nie zamierza składać go, wbrew opinii lidera Samoobrony, na najbliższym posiedzeniu parlamentu. Działacze Prawa i Sprawiedliwości traktują go raczej jako rodzaj "straszaka" na niesfornych koalicjantów, choć nie wykluczają, że nasilenie ataków na koalicję może spowodować, iż prędzej czy później takie pismo trafi do marszałka Sejmu. - Nasza cierpliwość powoli się wyczerpuje. Wszystko zależy od zachowania Samoobrony i tego, czy liderzy tej partii zrozumieją, że można prowadzić skuteczną kampanię wyborczą, nie atakując koalicji, a więc tego, co samemu się tworzy - mówi nam jeden z polityków PiS.

Giertych wyskoczył przed szereg
O ile wicepremier Andrzej Lepper stara się pozyskiwać głosy wyborców pokazywaniem różnic pomiędzy Samoobroną a PiS, o tyle Roman Giertych usiłuje odbudować mocno zachwiane zaufanie elektoratu LPR informacjami o porozumieniach, sojuszach i współpracy. Rzecz w tym, że deklaracje takie składa mocno na wyrost, jak choćby wczoraj, kiedy to zapowiedział, że do końca tygodnia podpisana zostanie umowa o blokowaniu list wyborczych pomiędzy LPR, Samoobroną i PiS. Tę "rewelację" jednak natychmiast zdementowali pozostali koalicjanci. - Na ten temat jeszcze nie było dyskusji po przyjęciu zmian w ordynacji i nie odbyło się jeszcze żadne spotkanie dotyczące blokowania list - zaprzeczał Krzysztof Filipek, pełniący obowiązki szef klubu Samoobrony.
- Wkrótce dojdzie do spotkania liderów koalicyjnych ugrupowań. Spotkanie poświęcone będzie omówieniu sposobu uporządkowania koalicyjnej współpracy - zapewniał szef klubu PiS Marek Kuchciński wczoraj w Radiu Zet.
6 września prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację ordynacji samorządowej, która wprowadza m.in. możliwość tworzenia grup list (bloków) i zawierania przez komitety wyborcze umów o wspólnym podziale mandatów. Wbrew informacjom lidera LPR Romana Giertycha, podpisanie takiej umowy pomiędzy koalicyjnymi ugrupowaniami nie jest jeszcze przesądzone. Według naszych informacji, politycy Prawa i Sprawiedliwości chcą poczekać na rozwój sytuacji w samej Samoobronie, z której zamierza odejść sporo posłów. W takiej sytuacji coraz bardziej realne staje się powstanie nowego klubu na bazie Narodowego Koła Parlamentarnego i secesjonistów z Samoobrony. A byłby to dla PiS ciekawy partner, NKP bowiem posiada zorganizowane pod szyldem Ruchu Samorządowego struktury we wszystkich województwach.
Ostateczna decyzja o blokowaniu list ma zapaść najpóźniej w piątek, prawdopodobnie tego dnia zostanie też podpisana umowa w tej sprawie.

Afganistan i inwigilacja
Co może zaskakiwać, w wewnątrzkoalicyjnym konflikcie pojawiają się ze strony LPR i Samoobrony te same argumenty, których do ataków na PiS używają opozycyjna Platforma i SLD. Liga Polskich Rodzin krytykuje premiera Jarosława Kaczyńskiego za obietnicę wysłania polskich żołnierzy do Afganistanu, natomiast Lepper mówi o inwigilacji. Sformułowania, których używa lider Samoobrony, sprawiają, że trudno przejść nad nimi do porządku dziennego. W niedzielnym programie telewizji TVN24, mówiąc o rzekomej inwigilacji prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, Lepper stwierdził: "Nie jestem przekonany, że inwigilowana jest tylko opozycja".
Zarówno liderzy LPR, jak i Samoobrony wczoraj zdecydowanie negatywnie odnieśli się do zapowiedzi premiera Jarosława Kaczyńskiego, który podczas swojego pobytu w Stanach Zjednoczonych zapewnił, że Polska wyśle do Afganistanu kontyngent wojskowy. - Polscy żołnierze nie powinni jeździć wszędzie i bić się ze wszystkimi Murzynami, jak było na Haiti za czasów Napoleona - powiedział w niedzielę Wojciech Wierzejski, wiceszef LPR.

Premier apeluje w Częstochowie
Premier Jarosław Kaczyński, który wczoraj uczestniczył na Jasnej Górze w głównych uroczystościach 24. Pielgrzymki Ludzi Pracy, zaapelował o jedność i kontynuację naprawy państwa.
- Jeśli słyszycie niejeden raz, choćby dzisiaj, o różnego rodzaju trudnościach i kłopotach w rządzeniu, to pamiętajcie - nie stoją za nimi żadne obiektywne przyczyny. Stoi tylko czasem ludzka małość - mówił szef rządu. Zdaniem Kaczyńskiego, ciągle jeszcze istnieje realna szansa na odrzucenie tego, co w ciągu ostatnich 17 lat było złe, i przyspieszenie rozwoju gospodarczego i społecznego Polski. - Wierzę, że z tego właśnie miejsca mam nie tylko prawo, lecz także obowiązek wezwać do jedności, aby marsz ku lepszej Polsce był kontynuowany, by ta wielka szansa, która jest przed nami, tym razem została w pełni wykorzystana - przekonywał lider PiS.
Wojciech Wybranowski

"Nasz Dziennik" 2006-09-18

Autor: wa