Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przedłuża się śledztwo w sprawie LFO

Treść

Do 15 grudnia przedłużono areszt Zygmuntowi N., głównemu podejrzanemu w aferze związanej z nieukończoną budową Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu. Jak powiedział nam zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu Janusz Wiśniewski, postanowienie nie jest prawomocne i prokuratura spodziewa się zażalenia. Jutro do sądu ma trafić wniosek dotyczący przedłużenia aresztu innemu podejrzanemu w tej sprawie - Włodzimierzowi W.

- Stan sprawy w ostatnim czasie nie uległ istotnej zmianie. Podejrzany Zygmunt N. na razie nie kwapi się do składania wyjaśnień w odniesieniu do zarzutów i w takim zakresie, jakim powinien. Już kolejny raz zwłokę tłumaczy ciągłym uzupełnianiem materiałów, ustalaniem linii obrony i zapewnia, że przedstawi ją w terminie późniejszym. Czekamy na zeznania podejrzanego, bo od tego będą zależały dalsze czynności, a więc konfrontacje, sprawdzenie obrony i zakres tego sprawdzenia - wyjaśnia prokurator Wiśniewski. Biorąc pod uwagę obszerność materiału dowodowego, trudno liczyć na zakończenie tej sprawy w najbliższym półroczu. - Jeszcze w połowie br. była taka nadzieja, ale oddala się coraz bardziej. Myślę, że realny termin zakończenia tej sprawy to połowa 2008 roku - zapowiada zastępca prokuratora okręgowego w Tarnobrzegu.
Zygmunt N. przebywa w areszcie od 20 czerwca br. Wtedy to został zatrzymany i przetransportowany do Polski w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania. Tarnobrzeska prokuratura postawiła mu dziewięć zarzutów, m.in. wyłudzenia 21 mln USD kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 milionów dolarów, usiłowania wyłudzenia 11 mln USD kredytów i ponad miliona euro na szkodę spółki LFO, ponadto zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentach oraz fałszowania protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników LFO. W opinii prokuratury, zgromadzony materiał dowodowy wobec Zygmunta N. w wysokim stopniu potwierdza popełnienie zarzucanych mu przestępstw. Podejrzanym w sprawie LFO jest także dobry znajomy Aleksandra Kwaśniewskiego - Włodzimierz W., od stycznia przebywający w areszcie. Prokuratura zarzuca mu m.in. współdziałanie w przywłaszczeniu mienia na kwotę prawie 8 milionów złotych, paserstwo mienia w wysokości 50 tysięcy dolarów, pranie brudnych pieniędzy w kwocie 200 tysięcy dolarów. Ponadto działanie na szkodę banków i wierzycieli ograniczające możliwość egzekucji zobowiązań oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach i fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników. Jutro do sądu trafi wniosek o kolejne przedłużenie aresztu dla W., również do 15 grudnia. Zdaniem prokuratora Wiśniewskiego, zbieżność terminów nie jest przypadkowa. - Chodzi o to, by wnioski dla obu podejrzanych były jednolite. Po złożeniu wyjaśnień konfrontacja obu podejrzanych będzie koniecznością - informuje.
Afera z LFO wyrosła na styku biznesmenów, przestępców i polityki. Pojawiają się w niej wysocy funkcjonariusze państwa, którzy usłyszeli zarzuty niedopełnienia obowiązków czy działania na korzyść przestępców poprzez podejmowanie decyzji, które umożliwiły wielkie zyski ludziom działającym z zamiarem oszukania Skarbu Państwa.
LFO miało być jedyną w tej części Europy fabryką leków z osocza ludzkiej krwi. Spółka LFO zaciągnęła na budowę 32 miliony dolarów kredytu, z czego 21 poręczył rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Do dziś nie ma leków, fabryki ani pieniędzy. Za niedoszłą inwestycję zapłacili podatnicy, gdyż rząd musiał wywiązać się z roli poręczyciela i zwrócił bankom ponad 61 milionów złotych. W aferę LFO zamieszani są prominentni politycy z kręgów SLD, w tym wspomniany już były prezydent Aleksander Kwaśniewski i pracownicy jego kancelarii.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-09-20

Autor: wa