Przed wyborami - okiem Sienkiewicza
Treść
Sięgnąłem ostatnio znowu do "Listów z podróży do Ameryki" Henryka Sienkiewicza. Od ponad stu lat Europa, w tym również Polska, podlega amerykanizacji. Pojawia się ona i rozprzestrzenia nie tylko w postaci coca-coli, McDonald'sów, dżinsowych ubrań, gumy do żucia, filmów "akcji" i bliskiego prostactwu luzu obyczajowego. Występuje też w polityce, oddziaływuje na cywilizację, w której żyjemy. Najgorsze zaś jest to, że towarzyszy jej wpływ kulturowy, który powoduje, iż w wielu dziedzinach nie zauważamy już amerykańskiej tandety.
Sienkiewicz, patrząc na Amerykę świeżym okiem, zauważał to, co ponad sto lat później miało pojawić się również w Polsce jako amerykański "produkt eksportowy".
Obserwując funkcjonowanie miejskich władz samorządowych, nasz wielki noblista pisze: "Municypalność tutejsza składa się z tak biegłych w zawodzie swym złodziejów, że wobec nadużyć ich bledną wszelkie europejskie grynderstwa. (...) Grosz publiczny i dobro publiczne są tu niczym więcej, jak tylko tłustością, którą smarują sobie buty ci, co chcą suchą nogą przejść przez błoto". Charakteryzując Amerykanów, zauważa: "Na pierwszy rzut oka uderza przede wszystkim ich brak ogłady, gburowatość. (...) Jeżeli nawet trafi się cudzoziemcowi spotkać z pewną uprzejmością, jest ona tak szorstką, tak jakoś niesmaczną, tak pełną gburowatej poufałości".
W następujący zaś sposób charakteryzuje amerykańską demokrację: "Każda partia przychodząc do władzy wypędza natychmiast wszystkich urzędników dawniejszych z zajmowanych posad, a obsadza je swymi stronnikami, którzy uważając to za nagrodę i wiedząc (...), że dłużej miejsca nie zagrzeją, starają się wyciągnąć z niego wszelkie możliwe korzyści. (...) Jest to system do najwyższego stopnia wadliwy i wszystkie owe ogromne złodziejstwa, o których tyle piszą gazety tutejsze, są tylko jego bezpośrednim wpływem".
Czytajmy Sienkiewicza przed wyborami. Czytajmy go i po wyborach. Nasza siła tkwi również w naszej kulturze. Tylko musimy się w niej zanurzać i nią kierować.
Stanisław Krajski
"Nasz Dziennik" 2005-09-08
Autor: ab