Przeciwnicy Nord Stream zwarli szeregi
Treść
Parlament Europejski zdecydowaną większością głosów przyjął wczoraj krytyczny raport o "Wpływie Gazociągu Północnego na środowisko naturalne Morza Bałtyckiego" autorstwa Marcina Libickiego (PiS). Za raportem głosowało 542 eurodeputowanych, a przeciw było 60. Debatę oraz głosowanie poprzedziła intensywna kampania rosyjsko-niemieckiej spółki Nord Stream, której przedstawiciele usiłowali narzucić posłom, w jakim duchu mają się wypowiedzieć.
Zwolennicy budowy rurociągu usiłowali za wszelką cenę złagodzić wydźwięk dokumentu poprzez wnoszenie do niego poprawek. Część z nich PE przyjął, w tym zmiany łagodzące wymowę raportu w miejscach, w których traktuje on nie o względach ekologicznych, ale politycznych. Dowodzi to dosyć silnej pozycji lobby Gazpromu w Parlamencie Europejskim. Z treści raportu za sprawą socjalistów wykreślono konieczność wyrażenia zgody na rosyjsko-niemiecką inwestycję przez wszystkie państwa nadbałtyckie.
- Mam nadzieję, że pan komisarz ds. środowiska Stawros Dimas, Komisja Europejska, Rada UE i wszyscy wielcy UE wezmą pod uwagę tę opinię Parlamentu Europejskiego, która tu jest wyraźnie wyrażona - stwierdził po zakończonym głosowaniu Marcin Libicki. - Przyjęte sprawozdanie jest dobrym instrumentem do podnoszenia tego samego problemu na poziomie międzyrządowym, który dzisiaj jest kluczowy - dodał eurodeputowany Konrad Szymański. Podkreślił, że dokument może posłużyć rządom poszczególnych państw do uargumentowania sprzeciwu wobec planowanej, szkodliwej dla nich inwestycji.
- Gazociąg Północny to jeden z priorytetowych projektów Unii Europejskiej, ale wszystkie kraje nadbałtyckie, w tym Polska, muszą być konsultowane w sprawie oceny wpływu tej inwestycji na środowisko - mówił w trakcie debaty unijny komisarz ds. ochrony środowiska Stawros Dimas. Rezolucja autorstwa Marcina Libickiego dotyczy w szczególności trzech aspektów: środowiska, politycznego projektu Nord Stream i radykalnego podniesienie kosztów gazu, które w konsekwencji zostaną przeniesione na konsumentów.
- Wszyscy wiemy, że Rosja nie ma zamiaru stosować się do zasady wzajemności w zakresie inwestycji na rynku energetycznym. Będzie w najlepszym wypadku reglamentować dostęp do swego rynku, wyrzucając w każdej chwili każdego inwestora europejskiego - ocenił europoseł Konrad Szymański. Dodał, że Rosja nie zamierza wycofać się z używania energii jako instrumentu nacisku politycznego, a sam gazociąg zaszkodzi dalszej integracji w ramach Wspólnoty. - Dzięki Nord Stream każdy europejski kraj będzie narażony na podobne działania - skonstatował.
Kolejna sprawa to zagrożenie dla środowiska. - Nord Stream nie może sobie załatwić własnej ekspertyzy. Opinia ta musi być dokonana przez niezależny ośrodek ekspercki - podkreślił poseł do Parlamentu Europejskiego Marcin Libicki. - Powinny być także rozpatrzone alternatywne przebiegi rurociągu, czyli również te lądowe - dodał.
Koszt morskiego gazociągu szacowany jest w przedziale od 5 do 12 miliardów euro. Budująca gazociąg spółka Nord Stream AG w 51 proc. jest własnością Gazpromu, pozostałe udziały należą do spółek BASF/Wintershall, Gasunie i EON/Ruhrgas.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2008-07-09
Autor: wa