Przeciąganie liny
Treść
Energetyka to dziedzina, o którą Platforma z PSL stoczą bój, zanim zdecydują się na kontynuację koalicji i wspólny rząd po wyborach. Premier Tusk bez oglądania się na PSL skorzystał z prawa do mianowania nadzorcy nad rynkiem finansowym. Na tych strategicznych polach - energetyki i finansów - rozegra się w najbliższych latach walka o los polskiej gospodarki.
Czasu na negocjacje nie powinno zabraknąć, ponieważ skład nowego gabinetu, jak obie strony zapowiadają, zostanie przedstawiony dopiero pod koniec roku. Jacek Rostowski na pewno zostaje w rządzie jako minister finansów, Marek Sawicki pokieruje resortem rolnictwa, Jolanta Fedak zostaje, choć niekoniecznie w resorcie pracy. Sporne jest, czy Waldemar Pawlak jako wicepremier nadal będzie odpowiadał za gospodarkę i energetykę, czy też energetyka, jak chce Tusk, przejdzie do resortu środowiska, który przypadnie Platformie.
- Gospodarka bez energii jest jak rura bez gazu - oznajmił Pawlak po rozmowach z premierem Tuskiem. W negocjacjach na ten temat PSL zaproponowało, aby włączyć raczej resort środowiska do Ministerstwa Gospodarki. - Byłoby to dobre ze względu na plany wydobycia gazu łupkowego - przekonywał Mieczysław Kasprzak z PSL, wiceszef resortu gospodarki. Propozycja jest kartą przetargową, która posłuży do utrzymania energetyki w rękach ministra gospodarki - szefa ludowców. Inaczej koalicja stanie pod znakiem zapytania. - PSL poparłoby ewentualnie pomysł włączenia do resortu środowiska samej energetyki odnawialnej - zapowiada Stanisław Żelichowski, rysując pole kompromisu. Wiele wskazuje na to, że na tym właśnie się skończy.
PO ma nadzór finansowy
Kwestia obsady Komisji Nadzoru Finansowego, drugiego po energetyce pola, na którym rozegra się batalia o przyszłość polskiej gospodarki, została wczoraj przez premiera rozstrzygnięta: dotychczasowego szefa KNF Stanisława Kluzę zastąpił Andrzej Jakubiak, człowiek prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Dotąd jako wiceprezydent stolicy odpowiadał za gospodarowanie nieruchomościami i politykę lokalową miasta. Stanowisko nadzorcy finansowego łączy się z ogromną władzą nad bankami, funduszami i firmami ubezpieczeniowymi. Ludowcy nie są tą nominacją zachwyceni. Opowiadali się za pozostawieniem Kluzy na dotychczasowym stanowisku z uwagi na nadciąganie nowej fali kryzysu finansowego. W pierwszej fazie kryzysu Kluza, zdaniem PSL, się sprawdził.
Ze stanowiskiem prawie na pewno pożegna się minister skarbu Aleksander Grad. - Ta decyzja dojrzewała w PO od dłuższego czasu - twierdzi poseł Platformy.
Pozostawienie Rostowskiego na stanowisku ministra finansów premier Tusk zapowiedział jeszcze przed wyborami. PSL nie kwestionuje tej decyzji. - Nikt inny tego nie pociągnie w tych ciężkich czasach - uważa posłanka PO. W Sejmie mówi się, że skoro już piwa nawarzył, niech je wypije do dna. Platforma z kolei nie kwestionuje Marka Sawickiego, którego PSL chce utrzymać jako szefa resortu rolnictwa. Warunkiem kontynuacji koalicji w nowej kadencji jest zachowanie KRUS. Zmiany nastąpią natomiast w agencjach podległych resortowi rolnictwa.
- Komisja Europejska chce zmienić organizację agencji, które są płatnikami unijnych dopłat bezpośrednich i dotacji - zapowiada europoseł Jarosław Kalinowski. - Likwidacji ulegnie wkrótce Agencja Nieruchomości Rolnych - przewiduje Żelichowski. Utworzona w celu zagospodarowania ziemi po byłych PGR-ach nie będzie już potrzebna: zagraniczni dzierżawcy ziemi rolnej od przyszłego roku będą mogli ją nabyć na własność.
Ludowcy są za podziałem resortu infrastruktury i wydzieleniem z niego transportu. - To ministerstwo zlepione zostało z czterech innych i nigdy się dobrze nie zrosło. Administracja pracuje w czterech odrębnych pionach - uważa Żelichowski. O personalnej obsadzie dwóch nowych resortów na razie nie ma mowy. Przewidywane jest tylko odejście ministra Cezarego Grabarczyka. W rządzie pozostanie za to zapewne Jolanta Fedak, mimo że w wyborach nie uzyskała mandatu poselskiego. - Przegrała z Józefem Zychem, człowiekiem instytucją - komentuje jej słaby wynik Kalinowski. - Fedak świetnie sprawdziła się w fotelu ministra i chcemy, żeby została w rządzie - twierdzi.
Kryzys, czyli rolować żagle
Dla polityków skończył się czas wyborczych obietnic i czarowania PR-em. Do drzwi energicznie puka świat zewnętrzny. Europa pogrąża się w kryzysie i tym razem nie ominie on "zielonej wyspy". Rosną ceny paliw i energii. Nasila się presja rynków - agencji ratingowych, banków, funduszy inwestycyjnych - na przeprowadzenie głębokich cięć wydatków w celu zmniejszenia deficytu. Złoty systematycznie się osłabia, co w końcu roku grozi eksplozją zadłużenia publicznego ponad ustawowe progi.
- Budżet na 2011 rok trzeba praktycznie przygotować od nowa, to nie będą drobne korekty - przewiduje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. - Powróci temat podniesienia wieku emerytalnego, podwyżki składki rentowej, likwidacji ulg prorodzinnych, becikowego, ulgi internetowej, będą nowe daniny i cięcia inwestycji. Dla wyborców może to być szok - wskazuje.
Utrzymanie w nowej kadencji koalicji PO - PSL jako tej, która tworzy rząd, będzie wymagało obopólnych ustępstw. Sojusz z Palikotem byłby dla Donalda Tuska niewygodny, ponieważ zepchnąłby Platformę jeszcze bardziej na lewo, wzbudzając potężne konflikty wewnętrzne. To poprawia nieco pozycję negocjacyjną PSL, które w wyniku wyborów straciło dwa mandaty poselskie. Donald Tusk zapowiada utrzymanie rządu w dotychczasowym składzie do zakończenia polskiej prezydencji w UE, a więc do końca roku. - Zważywszy na terminy konstytucyjne, możliwe jest np. przeciągnięcie procesu powołania nowego rządu do końca roku - uważa Jarosław Kalinowski.
Wszystko wskazuje na to, że właśnie na takiej koncepcji - wykorzystania do maksimum konstytucyjnych terminów - zamierza oprzeć prezydent Bronisław Komorowski procedurę powoływania rządu.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik Czwartek, 13 października 2011, Nr 239 (4170)
Autor: au