Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przebaczenie nie oznacza obojętności wobec zła

Treść

Dzisiejsza Ewangelia jest kontynuacją wczorajszej. Wczoraj Pan Jezus mówił o niezwykłej sile wspólnej, zgodnej prośby. Ponadto obiecał, że jeżeli we dwóch lub trzech gromadzimy się w Jego imię, to On jest wśród nas. Wspólnota w Jego imię staje się najważniejszym świadectwem Jego Ewangelii. Dlatego trzeba nad tą wzajemną więzią pracować. Wczoraj mówił nam o napomnieniu braterskim. Dzisiaj o potrzebie przebaczenia.

Czy aż siedem razy? Według najbardziej miłosiernych rabinów tego czasu trzeba było przebaczać do trzech razy. Święty Piotr ich przelicytował, podając liczbę siedem, która jest symboliczna, oznacza pełnię. Siedem razy – to by znaczyło, aż się dopełni miara. Niemniej siedem razy to w praktyce bardzo dużo!

Ale odpowiedź Pana Jezusa jest jednoznaczna: aż 77 razy, co znaczy: zawsze. Można tę wypowiedź Pana Jezusa wyrazić inaczej: Musicie mieć w sobie ducha przebaczenia, nieustanną gotowość przebaczenia. Tylko na tym duchu można prawdziwie budować wspólnotę. Kiedy zastanawiałem się nad tym, co jest najważniejsze w życiu wspólnym, to doszedłem do wniosku, że właśnie przebaczenie. Bez niego szybko narosną wzajemne urazy i pretensje, które rozbiją jedność. Przebaczenie przywraca zagrożoną miłość, ponownie ją utrwala tam, gdzie jej niedostaje.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Joz 3, 7-10a. 11. 13-17; Mt 18, 21 – 19, 1

Trzeba jednak odróżnić przebaczenie od tolerancji wobec zła. Przebaczenie nie oznacza obojętności wobec zła – o tym Pan Jezus mówił wczoraj w związku z „napomnieniem braterskim”. Przebaczenie jest odpowiedzią na prośbę, skruchę serca. Jeżeli w takim przypadku odmówilibyśmy przebaczenia, oznaczałoby to brak miłości, a tym samym zdradę Ewangelii Jezusowej.

Przyjrzyjmy się przypowieści. Pan Jezus mówi o dwóch dłużnikach: Pierwszy dłużnik był winien królowi 10 000 talentów – suma ogromna, wielki majątek, wręcz niewyobrażalny. Drugi był winien 100 denarów, co było równoważne mniej więcej stu dniówkom najemnego robotnika w winnicy, o czym mówi przypowieść o robotnikach w winnicy. Suma dosyć duża dla biednego człowieka, ale nie tak duża, by po pewnym czasie nie można było jej oddać.

Te dwie osoby są oczywiście obrazem: pierwsza naszego długu, winy wobec Boga, a druga – naszych wzajemnych win. Nie ma między nimi żadnego porównania. Bóg daruje nam winy i pragnie je darować. Warunkiem jednak jest właściwy duch w naszych wzajemnych relacjach. Przypominają się tutaj słowa Pana Jezusa z innego miejsca: takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą (Mt 7,2).

I tak się dzieje w przypowieści. Król wcale nie „karze” sługi niegodziwego, on jedynie stosuje do niego takie same kryteria, jakie ten zastosował do swego współsługi. W ten sposób przez nasz stosunek do bliźnich sami wybieramy rodzaj sądu, jakim będziemy kiedyś sądzeni przez Boga.

Komentarze liturgiczne na każdy dzień roku –zerknij tutaj i wybierz to, co najbardziej cię interesuje :)

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

Źródło: ps-po.pl, 13 sierpnia 2015

Autor: mj