Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prywatyzacja za wszelką cenę

Treść

Planowana restrukturyzacja Poczty Polskiej jest nieprzygotowana i może pociągnąć za sobą zwolnienia - wskazują pracownicy przedsiębiorstwa. Zdaniem parlamentarnej opozycji, wiele wskazuje na to, że kierownictwo PP dąży na siłę do sprywatyzowania przedsiębiorstwa, co każe podejrzewać, iż ma w tym osobisty interes. Pocztowcy nie wykluczają strajku.

"Strategia Poczty Polskiej", która zmieni organizacyjnie to przedsiębiorstwo, ma być realizowana od 1 stycznia 2005 r. Zakłada ona powołanie czterech pionów biznesowych - usług pocztowych, usług finansowych, logistyki i nowych technologii. Jako pierwszy, z początkiem nowego roku, ma być stworzony pion usług pocztowych, do którego będą przenoszone jednostki dotychczas działające. Ma się on skupić na obsłudze największych klientów i przynosić największe dochody. Tworzenie kolejnych pionów jest przewidziane na połowę 2005 r. i przełom 2005 i 2006 r.
Według Ministerstwa Infrastruktury, przekształcenia są konieczne w związku z liberalizacją rynku usług pocztowych. W styczniu 2006 r. otwarty zostanie obszar usług zastrzeżonych dotychczas do obsługi przez PP, zaś w styczniu 2009 r. nastąpić ma pełne otwarcie rynku usług pocztowych.
Pracownicy PP mówią, że chcą silnej poczty, zapewniającej zajęcie wszystkim dotychczas zatrudnionym i spełniającej wymogi liberalizowanego rynku pocztowego. Podkreślają jednak, że nie mogą dopuścić do roztrwonienia majątku przedsiębiorstwa, a planowane przekształcenia jawią się im jako zamiar uwłaszczenia się wybranej grupy ludzi, przy całkowitym lekceważeniu pracowników.
Załoga PP zaznacza, że strategię zarządzania zasobami ludzkimi dyrekcja ma zamiar przedstawić dopiero na koniec 2005 r., mimo iż realizacja programu ma ruszyć już 1 stycznia. - Nie ma pakietu osłon socjalnych dla pracowników, którzy nie znajdą miejsca w nowej strukturze - powiedział nam Jerzy Lach, przewodniczący Sekcji Krajowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Poczty, członek Rady Poczty Polskiej ze strony związkowej. - Dla tych, dla których zabraknie miejsca w nowych pionach, nie proponuje się żadnych alternatywnych rozwiązań. Nie stworzono programów zarządzania zasobami ludzkimi, programów przekwalifikowań i przeszkoleń pracowników, którzy będą musieli zmienić profil swojej pracy. Wprowadzenia pionów biznesowych dokonano wcześniej w Telekomunikacji Polskiej S.A., gdzie ostatecznie zwolniono 37 tysięcy pracowników, choć miało obyć się bez zwolnień - podkreślił Lach. PP zatrudnia obecnie ponad 100 tys. osób.
Tadeusz Bartkowiak, dyrektor generalny PP, deklaruje, że zmiany organizacyjne nie niosą konsekwencji dla zatrudnienia pracowników. Wskazuje on także, że kierownictwo informuje pracowników, dyskutując o strategii, prezentując zmiany i omawiając, kogo będą one dotyczyły. To samo stanowisko podtrzymał Wojciech Hałka, wiceminister infrastruktury, który w trakcie pytań bieżących odpowiadał niedawno w Sejmie na zarzuty opozycji związane z restrukturyzacją PP. Kilkutysięczna demonstracja pracowników poczty z całego kraju, która miała miejsce w Warszawie pod koniec września br., świadczy jednak o frustracji załogi, która stoi na stanowisku, że wszystkie zmiany są realizowane bez harmonogramu przekształceń i bez należytego informowania pracowników.
- W Poczcie Polskiej trwa dzika restrukturyzacja. Dzika, bo przeprowadzona bez planu. Dowodem na to jest choćby odpowiedź, jakiej udzielił mi dyrektor PP na pismo w sprawie propozycji likwidacji Rejonowego Urzędu Poczty w Ciechanowie. Dyrektor okręgu warszawskiego zadecydował 15 października, że od początku roku zlikwiduje ten urząd i uzasadni to potem - wskazywał w trakcie pytań bieżących w Sejmie poseł Wojciech Jasiński (KP Prawo i Sprawiedliwość).
Hałka, odpowiadając na zarzuty, poinformował, że decyzja w sprawie RUP w Ciechanowie została wstrzymana w celu wykonania dodatkowych analiz.

Zmiany mają być głębsze
Pocztowcy informują, że kolejnym pomysłem dyrekcji, który miałby rzekomo ułatwić zarządzanie pionami, jest przekształcenie firmy w jeden zakład. - Jako przedsiębiorstwo mamy jeden statut i jednego dyrektora, ale poszczególne jednostki są samodzielnymi pracodawcami. Dyrektor PP chce zlikwidować samodzielność tych zakładów pracy i stać się takim "cesarzem" PP - powiedział Lach. Co by to oznaczało dla konkretnego oddziału poczty? To już nie kierownik oddziału zatrudniałby pracowników, lecz musiałby to czynić za upoważnieniem dyrektora.
Plany dyrekcji poczty, dotyczące przekształceń w firmie, idą jednak jeszcze dalej. - Zgodnie ze stanowiskiem kierownictwa Poczty Polskiej, mogłaby się ona przekształcić w spółkę prawa handlowego, najlepiej w spółkę akcyjną - powiedział dyrektor generalny PP po posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury, dotyczącym sytuacji w PP.
- Zgodnie z ustawą o komercjalizacji przedsiębiorstw, poczta jest wyjęta spod komercjalizacji. Nie ma organu, który mógłby zadecydować o jej komercjalizacji oprócz Sejmu, który może zmienić ustawę. A wtedy decyzję o prywatyzacji mógłby podjąć właściwy minister. Na razie jest to niemożliwe - podkreślił Lach.
Bartkowiak liczy na to, iż Sejm podejmie decyzję jeszcze podczas tej kadencji. Przyczyną niepokoju pracowników PP i parlamentarzystów odnośnie do dalszych losów poczty jest także polityczny matecznik dyrektora Bartkowiaka. - Jest on blisko związany z SLD, pomagał w kampanii wyborczej do Sejmu Andrzejowi Pęczakowi, wówczas łódzkiemu baronowi tej partii - zaznaczają członkowie załogi.
- Wszystko wskazuje na to, że kierownictwo PP dąży na siłę do sprywatyzowania przedsiębiorstwa. Zatrudnianie w PP byłych pracowników służb specjalnych i związki dyrektora Bartkowiaka z posłem Pęczakiem mogą wskazywać na to, że Poczta jest traktowana jako łup polityczny - ocenia opozycja.
Związkowcy wystąpili do dyrekcji generalnej poczty z wnioskiem o wstrzymanie tworzenia pionów do czasu porozumienia z pracownikami. W razie niepodjęcia negocjacji nie wykluczają strajku.
Beata Andrzejewska

"Nasz Dziennik" 2004-12-07

Autor: kl