Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prusacy szykują nowe skargi na Polskę

Treść

Do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu trafią wkrótce następne skargi na Polskę - grozi szef Powiernictwa Pruskiego Rudi Pawelka. W wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" tłumaczy, że prawnicy tej spółki przygotowują ok. 20 nowych skarg. Należy skłonić władze Niemiec, aby wzięły na siebie odpowiedzialność za te roszczenia - odpowiada przewodnicząca Powiernictwa Polskiego, senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk.



Szef Powiernictwa Pruskiego oświadczył, że jego członkowie domagają się zwrotu majątku utraconego w wyniku II wojny światowej. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" tłumaczył, że w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu złożonych zostanie "wkrótce" niemal tyle samo skarg, ile ostatnio. Nie chciał jednak ujawnić, kiedy to dokładnie nastąpi.
W ubiegłym roku Powiernictwo złożyło tam 22 skargi. Zarzuciło Polsce dokonanie "zbrodni przeciwko ludzkości" wobec niemieckich przesiedleńców po II wojnie światowej i domagało się zwrotu utraconych nieruchomości lub odszkodowań za mienie pozostawione na polskich Ziemiach Odzyskanych.
Polskie MSZ nie chciało komentować zapowiedzi Powiernictwa Pruskiego. Odniosła się do niego natomiast senator PiS, prezes Powiernictwa Polskiego Dorota Arciszewska-Mielewczyk. - Pozwy potwierdzają fakt, że mamy poważny problem, ale też, że o ile do tej pory polskie władze chowały głowę w piasek, o tyle obecny rząd miał odwagę złożyć propozycję, aby rząd niemiecki wziął na siebie te roszczenia. Należy iść właśnie w tym kierunku, by poprzez ściśle prawne rozwiązania między naszymi państwami ten problem rozwiązać - podkreśla senator Arciszewska-Mielewczyk. Rozwiązanie to jest tym bardziej uprawnione, że również Polska wzięła na siebie odpowiedzialność za zrekompensowanie Polakom z byłych Kresów poniesionych przez nich strat.
Szef i prawnicy PP usiłują przedstawić powojenne przesiedlenia jako łamanie praw człowieka. Na niedzielnym zjeździe członków spółki w miejscowości Bad Arolsen Pawelka tłumaczył, iż Polska jako członek Rady Europy jest zobowiązana respektować prawa człowieka, a - jak tłumaczył - zostały one złamane poprzez przesiedlanie Niemców. - Chcemy, aby wreszcie uznano, że wypędzenia zostały uznane za zbrodnie, a ofiary muszą nareszcie wyjść z cienia zapomnienia. Ta sprawa nie jest wciąż zakończona - przekonywał Pawelka. Ma on pretensje także do obecnego rządu niemieckiego. Prawnicy PP rozważają nawet zaskarżenie do sądu działań gabinetu kanclerz Angeli Merkel rzekomo dyskryminujących przesiedleńców.
Do przewodniczącego Powiernictwa Pruskiego Rudiego Pawelki nie trafiają argumenty, że przesiedleńcy otrzymali już od rządu niemieckiego odszkodowania. Według szefa PP, rząd niemiecki po wojnie wypłacił jedynie niewielkie kwoty na ponowną odbudowę swoich gospodarstw domowych i tylko nielicznym, a ponadto świadczeń tych nigdy nie uznano za całkowitą rekompensatę utraconych majątków.
Ponadto Powiernictwo Pruskie rozważa możliwość pozwania firm, które na gruntach wysiedlonych Niemców zbudowały swoje przedsiębiorstwa. - Będzie to bardzo trudne w przypadku Czechosłowacji, gdyż państwo to powstało dopiero w 1950 roku, a "wypędzeń" dokonano w poprzednich latach, więc może być kłopot, kto jest prawnym spadkobiercą tego okresu - martwił się szef PP.
W wypowiedzi dla "Naszego Dziennika" Pawelka potwierdził, że prawnicy Powiernictwa Pruskiego rozważają możliwość złożenia pozwu także przeciwko rządowi Angeli Merkel za działania niezgodne z konstytucją. Miałyby one polegać na tym, że publicznie odmawia ona prawa obywatelom niemieckim do odzyskania swojego majątku. Szef PP skrytykował także byłego szefa rządu Gerharda Schroedera za brak odpowiedniego wsparcia jego działań w kwestii dochodzenia swoich praw do majątków pozostawionych na Wschodzie. - Rząd nie ma żadnego prawa, tak jak to przedstawia Angela Merkel, rezygnować w imieniu swoich obywateli z dochodzenia odzyskania swojego majątku - oburzał się Pawelka. Jego zdaniem, takie postępowanie "jest sprzeczne z niemiecką konstytucją i prawną zasadą państwa opiekuńczego".
Przy tej okazji skrytykował także szefową Związku Wypędzonych Erikę Steinbach. Werbalnie odcinała się ona ostatnio od jego roszczeń (Rudi Pawelka jest także szefem Ziomkostwa Ślązaków i członkiem prezydium BdV). W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zasugerował, że Steinbach powinna ustąpić ze stanowiska szefowej Związku Wypędzonych, ponieważ źle reprezentuje przesiedleńców.
Waldemar Maszewski, Hamburg

Dorota Arciszewska-Mielewczyk, senator PiS, prezes Powiernictwa Polskiego:
Z jednej strony to wielki skandal! Takie osoby jak pan Pawelka powinny być persona non grata. Powinno się im zakazać takiej działalności. Z drugiej zaś nie jest to żadna nowość. Od tylu lat podkreślam, że z jednej strony niemiecki rząd odżegnuje się od tych spraw, mówi o budowaniu dobrych stosunków polsko-niemieckich, z drugiej zaś przyzwala na to, co mówi i robi pan Rudi Pawelka i jego stowarzyszenie. Powiernictwo Pruskie i Związek Wypędzonych ściśle współpracują ze sobą. Dlatego jego działania to nie są jakieś oderwane od rzeczywistości niemieckiej wybryki, ale klarowna realizacja pewnych planów. Kolejna zapowiedź pana Pawelki potwierdza słuszność postępowania Powiernictwa Polskiego, że należy domagać się przejęcia przez rząd niemiecki wszelkich roszczeń obywateli Niemiec, żeby raz na zawsze adresat tych roszczeń był znany. Niestety, cały czas nie mamy pewności, jakie będą rozstrzygnięcia w Strasburgu. A jeśli w jakiejś części roszczenia Niemców zostaną uznane, co wtedy zrobimy? Czy mając takie obawy, możemy czekać? Nie! To są fakty, które świadczą o hipokryzji niektórych środowisk niemieckich. I nie łudźmy się, że przesiedleńcy są marginesem. Bo mówimy o politykach mocno osadzonych w partiach politycznych, w komisjach, którzy ze względu na liczebność wyborców zrzeszonych w Związku Wypędzonych zabiegają o ich głosy. Działania te ponadto wypaczają obraz historii.
not. AMJ
"Nasz Dziennik" 2007-03-15

Autor: wa