Prozak za biedę i złe zachowanie
Treść
W Stanach Zjednoczonych dzieciom stygmatyzowanym biedą środki psychotropowe przepisywane są cztery razy częściej niż ich rówieśnikom z zamożniejszych domów. 57 procent najmłodszych wychowujących się w rodzinach zastępczych przyjmuje co najmniej trzy leki psychoaktywne, nierzadko traktowane jako narzędzie kontroli. Alarmujące dane na temat stosowania medykamentów psychiatrycznych w pediatrii przedstawił podczas międzynarodowej konferencji Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia dr Barry L. Duncan, psycholog. - Kościół może być jedyną siłą na ziemi, która zdoła się przeciwstawić nadmiernej medykacji dzieci i dopilnuje, że będziemy właściwie je leczyć - apelował.
Dr Barry L. Duncan to psycholog kliniczny i terapeuta z blisko 20 tysiącami godzin praktyki w zawodzie, autor około 100 publikacji, w tym 15 książek. Jako szef The Heart and Soul of Change Project, inicjatywy badawczej i szkoleniowej, której zadaniem jest ocena skuteczności terapii z punktu widzenia poddawanych jej osób, szczególnie interesuje się wpływem leków psychiatrycznych na najmłodszych.
Wzrostowy trend w stosowaniu leków psychiatrycznych u coraz młodszych dzieci jest zjawiskiem na skalę światową. Oblicza się, że w Stanach Zjednoczonych wydawanych jest więcej pieniędzy na leki psychiatryczne w związku z problemami zachowania u dzieci (np. syndrom nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi - ADHD) niż na inne klasy medykamentów, włącznie z antybiotykami. W ciągu ostatnich dziesięciu lat odnotowano 274-procentowy wzrost stosowania farmakologicznych środków psychotropowych w 50 krajach świata.
W USA ponad 9 proc. dzieci przyjmuje jeden lub więcej leków psychiatrycznych, w Wielkiej Brytanii - 6 proc., w Australii - 3 procent.
- Kiedy badałem to zagadnienie, bardzo zaniepokoił mnie fakt wzmożonego ordynowania leków psychiatrycznych dzieciom z rodzin ubogich w porównaniu z dziećmi należącymi do warstwy średniej i wyższej - mówił dr Duncan. Zwrócił uwagę na fakt, że nieletni są pacjentami przymusowymi i zależąc od dorosłych, z reguły nie mogą odmówić terapii.
Zniewalanie umysłów
W porównaniu z bogatszymi rówieśnikami ubodzy Amerykanie przyjmują te leki cztery razy częściej. Jak pokazują najnowsze wyniki badań (Crystal, Olfson, Huang i Gerard, 2010), częściej otrzymują je z niezatwierdzonych medycznie przyczyn, a więc z powodu kontroli, a nie terapii. - 57 proc. dzieci umieszczonych w rodzinach zastępczych przyjmuje co najmniej trzy leki psychiatryczne. To sześciokrotnie przekracza średnią krajową - relacjonował psycholog, powołując się na badania prowadzone pod kierunkiem Zito z 2008 roku. Tymczasem nie ma ani jednego studium klinicznego, które wspierałoby polifarmakologiczną psychiatryczną interwencję u dzieci.
W przypadku dzieci w wieku 2-5 lat ubezpieczonych prywatnie odnotowano dwukrotny wzrost podawania leków psychiatrycznych w latach 1999-2007 (Ofson, Crystal, Huang i Gerhard, 2010). Około 1,5 proc. tych dzieci otrzymywało w 2007 r. lek z tej kategorii. Duncan sygnalizuje, że dla tej grupy wiekowej problem polega na tym, że praktycznie nie ma badań dotyczących wpływu tych środków.
Czułam się jak zombie
Jak reagują mali pacjenci? Problem w tym, że próby kliniczne niespecjalnie uwzględniają ich odczucia. Siedmioletni Gabriel z Florydy, któremu podawano pięć takich leków, popełnił samobójstwo. Nastolatka, której stopniowo zwiększano dawki, aż były równe z dozwolonymi dla dorosłych, również podjęła próbę odebrania sobie życia. Na filmie pokazanym uczestnikom watykańskiej konferencji mówi: "Czułam się jak zombie".
Według Duncana, spośród 15 opublikowanych i niepublikowanych studiów klinicznych, którymi dysponuje odpowiedzialna za kontrolę leków Federalna Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) w Stanach Zjednoczonych, tylko trzy dokumentują większą skuteczność tych środków niż placebo w leczeniu problemów psychicznych u dzieci. Zwracają zarazem uwagę na dwukrotnie wyższe ryzyko popełnienia samobójstwa niż w przypadku placebo.
Również amerykańskie stowarzyszenie psychologów i terapeutów National Alliance of Professional Psychology Providers dostrzegło małą skuteczność leków psychotropowych w terapii dzieci.
Specjaliści podnoszą, że dowody na skuteczność interwencji lekami psychiatrycznymi u dzieci są podważalne. Nawet co do rzetelności badań, na podstawie których zatwierdzono przepisywanie prozaku małym Amerykanom, istnieją poważne wątpliwości. Prelegent argumentował, że badania kliniczne trwały z reguły tylko 8-9 tygodni, a prowadzący je nie zainteresowali się w pogłębiony sposób chociażby stwierdzonymi przypadkami prób samobójczych, uzależnieniem od tych specyfików, utratą wagi czy ryzykiem wystąpienia chorób serca. Ponadto nie wszystkie efekty uboczne zostały opisane w końcowych raportach. W przekonaniu Duncana, przed dopuszczeniem do obrotu analiza oddziaływania tych środków powinna uwzględniać dłuższy okres. To konieczne dla oceny długoterminowych skutków ich stosowania, skoro wielu pacjentów bierze tego typu leki przez wiele lat, nieraz do końca życia.
Według studium TEOSS, tylko 12 proc. małych pacjentów skorzystało na podawaniu leków psychotropowych. Podczas testów jednego z nowych środków 64 proc. dzieci skarżyło się na niepożądane skutki.
Badania kliniczne nad prozakiem nie uwzględniały oceny pacjenta co do skuteczności zażywanych substancji, a za sukces uznawano już 20-procentową redukcję symptomów. - Istnieje jednak różnica w ocenie skuteczności, gdy bierze się pod uwagę punkt widzenia pacjenta i klinicysty - przekonywał dr Duncan. Obecne decyzje monopolizują ten drugi. - Jeśli jednak pacjent w ogóle nie dostrzega, że coś na niego oddziałało, jeśli nie widzi poprawy, to czy na pewno lek zadziałał? - pytał psycholog.
Standardy i praktyka opieki psychiatrycznej nad dziećmi naznaczone są interesami firm farmaceutycznych. Teoretycznie wpływ tych koncernów na badania kliniczne jest wykluczony. Jednak mimo że wymaga się przedstawienia przez autorów testów ich afiliacji zawodowych, zdarzało się, że zatrudniano przy nich konsultantów pracujących dla producentów leków.
Jak zauważył Duncan, dzieci nie mogą same zabrać głosu w kwestii sposobu ich leczenia, a dzieci ubogie mają w swoim otoczeniu z reguły mniejszą liczbę dorosłych, którzy by się o nie troszczyli. Stąd ich dobro w dużej mierze zależy od odpowiedzialności profesjonalistów - dopuszczających leki, a następnie lekarzy rodzinnych, psychiatrów i terapeutów.
Szef The Heart and Soul of Change Project zabiega o przestrzeganie pięciu zasad. Przede wszystkim nie należy zaczynać interwencji psychiatrycznej u dzieci od podawania im leków psychotropowych, lecz rozważyć interwencję psychospołeczną. Drugi postulat to przestrzeganie zasady rozdziału koncernów farmaceutycznych od badań klinicznych, producenci nie powinni mieć też wpływu na lekarzy. Po trzecie, leki psychiatryczne nie mogą być przepisywane poza oficjalnie dopuszczonymi zastosowaniami. Czwarty warunek odpowiedzialnej terapii farmakologicznej to uwzględnianie w badaniach opinii pacjentów, wreszcie - zakaz stosowania kilku tego typu środków jednocześnie.
Dane dotyczące psychofarmakologii muszą być szerzej znane pracownikom służby zdrowia, terapeutom, pracownikom opieki społecznej, samym rodzinom oraz duszpasterzom. Doktor Barry L. Duncan duże nadzieje na wyartykułowanie tego problemu na forum publicznym pokłada w Papieskiej Radzie ds. Pracowników Służby Zdrowia, której przewodniczy ks. abp Zygmunt Zimowski. - Kościół w ramach swojego przewodnictwa duchowego chroni świętość życia człowieka i umacnia rodziny - mówił Duncan. - Kościół może być jedyną siłą na ziemi, która zdoła się przeciwstawić nadmiernej medykacji dzieci i dopilnuje, że będziemy właściwie je leczyć - tym apelem zakończył swoje wystąpienie.
Jolanta Tomczak
Nasz Dziennik 2010-11-26
Autor: jc