Protest się przedłuża
Treść
Prawie 90 placówek medycznych strajkuje w całym kraju. Niektóre doszły do porozumienia z dyrekcją, inne właśnie dołączyły do protestu, a w kolejnych trwają referenda strajkowe. Wczoraj do ogólnopolskiego protestu włączył się m.in. jeden z największych szpitali na Śląsku - Górnośląskie Centrum Medyczne. Do pracy wrócili zaś lekarze ze szpitala MSWiA w Łodzi.
W kancelarii premiera z przedstawicielami trzech głównych central związkowych służby zdrowia spotkał się wczoraj szef rządu Kazimierz Marcinkiewicz. Spotkanie z udziałem kierownictwa resortu zdrowia dotyczyło podwyżek dla białego personelu.
Wczoraj do ogólnopolskiego protestu służby zdrowia dołączyli lekarze z jednego z największych szpitali na Śląsku - Górnośląskiego Centrum Medycznego. Według informacji szefa organizacji związku zawodowego lekarzy w GCM dr. Eugeniusza Piłata, na szpitalnych oddziałach zgodnie z normalnymi procedurami będą leczeni wszyscy pacjenci, którzy do tej pory tam trafili. W tym celu do pracy - mimo strajku absencyjnego - przychodzić będzie zdecydowana większość lekarzy. - Od teraz jednak do klinik i na oddziały przyjmować będziemy wyłącznie pacjentów w stanie, który mógłby zagrażać ich życiu. Z tego względu spośród naszych poradni zupełnie normalnie pracować będzie tylko jedna - nefrologiczna, współpracująca ze stacją dializ - zaznaczył Piłat. Dodał, że choć żadna z trzech poradni chorób serca w GCM nie będzie przyjmować planowych pacjentów, lekarze tej specjalności prowadzić będą konsultacje, by na bieżąco monitorować stan chorych. Eugeniusz Piłat zapewnił, że protest, który rozpoczął się w GCM, prowadzony jest z zachowaniem wszelkich wymogów prawa. W przeprowadzonym wśród całej załogi referendum za strajkiem opowiedziało się 97 proc. głosujących, do czynnego protestu przystąpili jednak wyłącznie lekarze. Postulaty, od których lekarze z liczącego 850 łóżek GCM uzależniają zakończenie swojego protestu, są podobne do tych z pozostałych protestujących placówek. W tym szpitalu jednak protestującym szczególnie zależy na zwiększeniu kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Limity wyczerpujemy bardzo szybko. To powoduje m.in., że dyrekcja nie ma też pieniędzy na podwyżki dla personelu. Sytuacja w naszym wypadku wymaga więc rozwiązań systemowych - podkreślił Eugeniusz Piłat.
Do strajku przystąpili też wczoraj lekarze ze szpitala w Kłobucku. Z kolei w pogotowiu w Nowym Tomyślu lekarze złożyli dyrekcji wypowiedzenia umów o pracę. Wiadomo, że za kilka dni ma rozpocząć strajk szpital w Knurowie, Sandomierzu i Starachowicach, 10 placówek w województwie mazowieckim oraz 6 w lubelskim. Protest zakończył się natomiast m.in. w jedynym strajkującym szpitalu podległym MSWiA - w Łodzi. Tam w środę wieczorem osiągnięto porozumienie z dyrekcją. W jego wyniku lekarze otrzymają 30-procentową podwyżkę, jednak ze względu na trudną sytuację szpitala (ponad 40 mln zadłużenia) będzie ona rozłożona na raty. Wkrótce dyrekcja rozmawiać będzie o wzroście wynagrodzeń z pozostałymi związkami zawodowymi działającymi w szpitalu MSWiA. Do normalnej pracy przystąpili też lekarze ze szpitala miejskiego w Tychach. Także dyrekcje Szpitala Kolejowego w Lublinie i szpitala w Międzyrzecu Podlaskim podpisały wczoraj porozumienia z komitetami strajkowymi.
Z informacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wynika, że najwięcej szpitali strajkuje w województwie łódzkim - aż 28, i na Śląsku - 21. Tymczasem w województwie świętokrzyskim ZZL podjął uchwałę o przeprowadzeniu w trybie pilnym we wszystkich placówkach medycznych ankiety dotyczącej gotowości lekarzy do złożenia wypowiedzeń z pracy. Jak powiedział nam jeden z lekarzy, wiadomo, że zdecydowana większość środowiska medycznego opowie się za zwolnieniami z pracy i wyjazdem z Polski. Wcześniej już lekarze z dwóch kieleckich szpitali wyrazili gotowość do złożenia wypowiedzeń z pracy.
Dwa dni temu wojewoda śląski Tomasz Pietrzykowski powiadomił Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach o możliwości złamania w siedmiu protestujących placówkach ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Jednak zdaniem prawników, na których powołują się związkowcy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, protesty rozpoczęte na podstawie referendum przeprowadzonego tylko wśród jednej grupy zawodowej, mogą być uznane za legalne. Wojewoda i lekarze podkreślają, że ostatecznie o legalności strajku zdecyduje sąd. 20 czerwca na Śląsku planowane jest rozpoczęcie strajku generalnego. Dzień wcześniej ma się odbyć dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
Lekarze z protestujących w całej Polsce szpitali domagają się natychmiastowego 30-procentowego wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie, i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6 proc. PKB.
Anna Skopinska, PAP
żródło: "Nasz Dziennik" 2006-06-02
Autor: mj