Protest jest, pieniędzy nie ma
Treść
Dzisiaj ogólnopolski protest służby zdrowia - większość lekarzy weźmie jednodniowe urlopy na żądanie, a ci, którzy pozostaną, będą przyjmować pacjentów jak w czasie ostrego dyżuru. W ten sposób lekarze i pracownicy medyczni chcą wymóc na rządzie 30-procentową podwyżkę płac jeszcze w tym roku. Rząd jednak przekonuje, że nie ma środków na to, by taka podwyżka mogła być możliwa, ale zapewnia, że od 1 stycznia 2007 r. zwiększy wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia. Ci jednak nie chcą tego słuchać i zapowiadają dalsze protesty.
W opinii Konstantego Radziwiłła, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, przeciąganie takiej sytuacji może spowodować składanie wymówień z pracy przez lekarzy. Tymczasem rząd przekonuje, że nie są możliwe podwyżki jeszcze w tym roku. - Od 1 stycznia 2007 r. będziemy mieć 4 mld zł na to, by podwyższyć wynagrodzenia w ochronie zdrowia - zapewnił na spotkaniu ze środowiskami medycznymi premier Kazimierz Marcinkiewicz. Dodał także, że rząd opracuje projekt stopniowego zwiększania płac w ochronie zdrowia na najbliższe trzy lata. Tego jednak nie chcą słuchać lekarze, według których obietnice premiera nie przekonują. Żądają konkretów.
Tymczasem płace lekarzy są bardzo zróżnicowane. Chociażby w Warszawie, gdzie w szpitalu wolskim przeciętne wynagrodzenie lekarza zatrudnionego na podstawie umowy o pracę w ubiegłym roku wyniosło 2549 zł, a na podstawie umowy cywilnoprawnej 3460 zł. Najniższe wynagrodzenie bez dyżurów to 1344 zł, najwyższe 5940 zł. W Centrum Zdrowia Dziecka przeciętne wynagrodzenie lekarza (bez dyżurów) wynosiło 4095 zł, a z dyżurami 4861 zł. Najwyższe wynagrodzenie przekroczyło 10 tys. zł, a najniższe 1700 zł.
Anna Skopinska
"Nasz Dziennik" 2006-04-07
Autor: ab