Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Protekcjonizm, energia, usługi

Treść

Rozpoczynający się dzisiaj dwudniowy szczyt Unii Europejskiej w Brukseli ma być poświęcony przyszłości polityki energetycznej i strategii gospodarczej Unii. Jednak czołowy temat spotkania stanowi sprawa nasilającego się protekcjonizmu krajów członkowskich.

Umacnianiem się polityki protekcjonistycznej w UE wielce zaniepokojona jest Komisja Europejska. Wprost wskazuje na Francję i Hiszpanię, które w obronie swoich narodowych gigantów energetycznych nie chcą dopuścić do europejskich fuzji, a także na Włochy, oskarżane o faworyzowanie w sektorze bankowym krajowych inwestorów kosztem zagranicznych. Do grona tego zalicza też Polskę, która nie chce pozwolić włoskiemu UniCredito na zmonopolizowanie polskiego rynku finansowego przez połączenie Pekao SA i BPH.
Komentatorzy uważają, że wzrost protekcjonizmów jest naturalnym efektem kryzysu Unii Europejskiej, braku liderów i politycznych wizji przyszłości integracji europejskiej wobec fiaska konstytucji. - Z niepokojem czekamy, aż któryś z krajów nie zastosuje się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE - powiedział jeden z wysokich funkcjonariuszy Komisji Europejskiej.
W tej atmosferze unijni przywódcy mają dyskutować w Brukseli o przyszłości wspólnej polityki energetycznej. Podstawą do dyskusji ma być "zielona księga" Komisji Europejskiej, przewidująca, że na arenie międzynarodowej UE będzie w sprawie energii mówić jednym głosem, rynek energetyczny będzie w Unii w pełni zintegrowany, a w razie kryzysu kraje członkowskie powinny sobie "solidarnie" pomagać, dzieląc się zapasami gazu.
Ponadto unijni przywódcy będą rozmawiać w Brukseli o dyrektywie usługowej. Przewodnicząca pracom UE Austria zaproponowała, by we wnioskach końcowych ze szczytu znalazło się zdanie, że powinna ona opierać się na stanowisku eurodeputowanych. Parlament Europejski w pierwszym czytaniu 16 lutego bardzo osłabił zapisy dyrektywy gwarantujące pełną liberalizację rynku usług w UE, co wywołuje sprzeciw wielu krajów Unii.
KWM, PAP

"Nasz Dziennik" 2006-03-23

Autor: ab