Propaganda, żadnych konkretów
Treść
Niemcy są podzieleni w sprawie ustaleń podjętych na paryskim szczycie dotyczącym strefy euro. Koalicja rządowa chwali plan ogłoszony przez kanclerz Angelę Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy´ego. Tak samo pozytywne reakcje płyną ze strony Komisji Europejskiej oraz innych państw unijnych, ale za to suchej nitki na nim nie zostawia opozycja. Także rynki finansowe nie zareagowały zbyt optymistycznie.
Kanclerz Angela Merkel wraz z prezydentem Nicolasem Sarkozym będą ratować strefę euro m.in. poprzez utworzenie rządu gospodarczego strefy euro, który miałby odpowiadać za politykę monetarną i fiskalną, wprowadzenie do konstytucji państw członkowskich limitu zadłużenia oraz ustanowienie wspólnego podatku od transakcji finansowych. Ta ostatnia propozycja nie spodobała się ekonomistom, także indeksy giełdowe już po jej ogłoszeniu utrzymały się na minusie. Inwestorzy ciągle wątpią, aby paryskie propozycje faktycznie rozwiązały kryzys i wpłynęły na oddłużenie eurolandu. Nikt nie wierzy, że zaproponowane rozwiązania spowodują zahamowanie recesji i zwiększą wzrost gospodarczy państw strefy euro. Szef frakcji SPD w Bundestagu Frank-Walter Steinmeier, komentując w telewizji ARD spotkanie Merkel i Sarkozy´ego w Paryżu, stwierdził, że zaprezentowane propozycje nie rozwiążą kryzysu, tym bardziej że są to jedynie zalecenia dwóch państw, a nie decyzje Unii Europejskiej. SPD, lewica oraz Zieloni uznali propozycje przedstawione w Paryżu za zdecydowanie niewystarczające do zahamowania kryzysu. Krytykują choćby odrzucenie projektu emitowania euroobligacji dla wszystkich krajów strefy.
Także we Francji słychać głosy rozczarowania. Giełda w Paryżu również odnotowała spadki, a wynik szczytu krytykują ekonomiści, którzy uważają, że poza propagandowymi hasłami nie przyniósł on żadnych konkretów. Wskazują, że mowa jest np. o rządzie gospodarczym, ale nie wiadomo, jakie byłyby jego zadania, jaki program działania. Z kolei zarówno Komisja Europejska, jak i część unijnych państw pochwaliły francusko-niemieckie propozycje. Przewodniczący KE José Manuel Barroso stwierdził, że ten plan jest bardzo ważnym politycznym wkładem obu największych państw eurolandu w walkę z kryzysem. W podobnym tonie wypowiadał się komisarz UE do spraw gospodarczych i walutowych Olli Rehn. "Propozycje kanclerz Niemiec Angeli Merkel oraz prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy´ego to mile widziany krok naprzód we wspólnych staraniach o silniejszy rząd gospodarczy eurolandu" - napisali w oświadczeniu Barroso i Rehn.
Wolą Niemiec i Francji jest postawienie na czele nowego rządu gospodarczego w strefie euro przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya. Jego kadencja ma trwać najpierw dwa lata. Ale Niemcy dość sceptycznie oceniają jego kandydaturę. Słychać także głosy, że jest to dowód na pęknięcie w UE, o czym mówi także eurodeputowany Konrad Szymański (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy). Stwierdził on, że desygnowanie Van Rompuya na szefa rządu gospodarczego jest jedynie próbą zatarcia wrażenia, że dochodzi do wyraźnego pęknięcia UE. - Ta unia personalna, która ma być pomiędzy strefą euro a resztą Unii Europejskiej, ma zamazać wrażenie, że część krajów unijnych pragnie założyć sobie organizację integracji od nowa - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Konrad Szymański. - Byłaby to tym razem organizacja, gdzie grono członków byłoby dużo węższe i miałoby dużo silniejszą pozycję niż obecnie - dodał.
Polityk nie ma wątpliwości, że intencją dużych państw Unii Europejskiej jest pogłębienie podziału. Jak twierdzi Szymański, w tej chwili jednak nie jest pewne, kto na takim podziale zyska i czy dla dużych państw okaże się on naprawdę korzystny ekonomicznie. Obecna sytuacja - jego zdaniem - wyraźnie pokazała, że uprawnione jest twierdzenie, iż mamy już do czynienia z faktycznym rozbiciem Unii Europejskiej. - Kraje unijne są dzisiaj bardziej zróżnicowane niż w momencie wprowadzania wspólnej waluty - stwierdził Szymański.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2011-08-18
Autor: jc