Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokuratura prześwietli Stokłosę

Treść

Po publikacji "Naszego Dziennika" prokuratura przeanalizuje umorzone w 2004 r. śledztwo w sprawie podejrzenia prania brudnych pieniędzy przez firmy Henryka Stokłosy

Prokuratorzy prowadzący postępowanie dotyczące tzw. afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów przeanalizują akta umorzonego w 2004 r. przez Prokuraturę Rejonową w Złotowie śledztwa w sprawie podejrzenia o pranie brudnych pieniędzy przez firmy należące do byłego senatora Henryka Stokłosy. Dokładnie zostaną zbadane wszystkie wszczęte dotąd postępowania prokuratorskie związane ze Stokłosą lub jego przedsiębiorstwami. W prowadzonym obecnie przez Prokuraturę Okręgową Warszawa Praga śledztwie w sprawie umorzenia za łapówki podatków prominentnym biznesmenom wątek Stokłosy zajmuje istotne miejsce.
"Sprawa złotowska", jak potocznie nazywane jest w środowisku prokuratorskim i policyjnym dochodzenie prowadzone w 2004 r. przez Prokuraturę Rejonową w Złotowie, do czasu wszczęcia przez warszawską prokuraturę śledztwa w sprawie afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów była największym postępowaniem, które obejmowało swoim zakresem działalność firm należących do byłego senatora Henryka Stokłosy. Tym bardziej dziwi fakt, że złotowscy śledczy nie przekazali informacji o prowadzonym i umorzonym przed dwoma laty śledztwie swoim kolegom z warszawskiej prokuratury. - Prokuratorzy nie mają takiego śledztwa - powiedziała nam prokurator Renata Mazur, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.
Jak udało nam się ustalić, po publikacji "Naszego Dziennika" (30 sierpnia br.) prokuratorzy prowadzący postępowanie w sprawie afery korupcyjnej w Ministerstwie Finansów otrzymają również materiały dotyczące "sprawy złotowskiej".
- Wszystkie postępowania prowadzone przez prokuraturę, które obejmowały pana Stokłosę lub związane z nim przedsiębiorstwa, zostaną poddane dokładnej analizie - potwierdził prokurator krajowy Janusz Kaczmarek w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".
Pod koniec sierpnia "Nasz Dziennik" ujawnił, że już w maju 2004 r. firmy należące do Henryka Stokłosy, którego działalność jest jednym z głównych wątków śledztwa w sprawie korupcji w Ministerstwie Finansów, znajdowały się w kręgu zainteresowania prokuratury.
Postępowanie przygotowawcze w sprawie podejrzenia prania brudnych pieniędzy, prowadzone wówczas przez Prokuraturę Rejonową w Złotowie, zostało umorzone pod koniec roku 2004. Stało się to po tym, jak instytucje celne oraz Bank Przemysłowo-Handlowy PBK SA odmówiły przekazania prokuraturze stosownych danych. Według informacji dotyczących tego śledztwa, do których dotarł "Nasz Dziennik", o popełnienie czynu zabronionego w okresie od września do 30 października 1998 r. podejrzewano trzy firmy: Przedsiębiorstwo Hodowli Zarodowej i Nasiennictwa "Dębno", PHU "Rol-Big" w Brzeźnie i PPZ "Eko-Młyn" w Wałczu. Co łączy te trzy przedsiębiorstwa? Wszystkie wchodzą w skład holdingu "Farmutil", którego właścicielem jest Stokłosa.
Na konta tych firm wpłynęły w owym okresie znaczne kwoty pieniędzy, które - jak podejrzewała prokuratura - mogły pochodzić z przestępstwa. W przypadku przedsiębiorstwa z Dębna była to kwota około miliona złotych, firmy "Eko-Młyn" z Wałcza - ok. 2 mln zł, i wreszcie dwie sumy na koncie PHU "Rol-Big" w Brzeźnie: około 2,4 mln zł i około 1,3 mln zł. Ostatecznie po kilkumiesięcznym postępowaniu przygotowawczym sprawę umorzono. Nie mogąc dotrzeć do dokumentów bankowych oraz celnych niezbędnych do prowadzenia sprawy, prokuratura musiała uznać, że brakuje wystarczających dowodów winy, by postępowanie kontynuować.
Nasze wątpliwości wzbudził jednak fakt, że w toku całego, trwającego kilka miesięcy postępowania przygotowawczego prokuratura w Złotowie nie przesłuchała Henryka Stokłosy - właściciela holdingu "Farmutil". Co więcej, jak powiedziała nam prokurator Anna Pacholik, prezes Prokuratury Rejonowej w Złotowie, w toku postępowania nazwisko Stokłosy się nie pojawiło. To może zaskakiwać, biorąc pod uwagę fakt, że były senator jest właścicielem wszystkich firm tworzących "Farmutil".
- To tak, jakby prowadzić postępowanie w sprawie wypadku samochodowego i nie przesłuchać właściciela auta - komentuje nasz informator, związany z organami ścigania w Wielkopolsce.

Umorzone... umorzone... umorzone...
Teraz akta umorzonego śledztwa w "sprawie złotowskiej" będą musiały trafić do Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga. Podobny los czeka materiały dotyczące innego, również umorzonego postępowania, prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Chodzieży. Dotyczy ono nielegalnej kopalni żwiru w Zelgniewie. Zdaniem mieszkańców powiatu pilskiego, którzy często skarżyli się na działalność firm i pracowników Stokłosy, chodziescy śledczy umarzali postępowania lub odmawiali ich wszczęcia w większości takich przypadków.
- Należałoby raczej zapytać, czy jest jakieś dochodzenie przeciwko Stokłosie, którego prokuratura w Chodzieży nie umorzyła - ironizuje Irena Sienkiewicz, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej, i wymienia: sprawa Zelgniewa, sprawa przekazania Stokłosie danych osobowych krytykujących go osób...
Sprawa nielegalnej kopalni w Zelgniewie ma też drugie dno: w 2005 r. starosta pilski Leszek Partyka ukarał Stokłosę grzywną w wysokości 326 tys. zł, jednak niemal natychmiast nakaz płatniczy anulował ówczesny wojewoda wielkopolski Andrzej Nowakowski (SLD), bywalec "obiadków u Stokłosy". Nowakowski, który obecnie z ramienia SLD ma się ubiegać o fotel prezydenta Poznania, wycofał się wówczas ze swojej decyzji dopiero pod naciskiem mediów.
Niedawno Sąd Rejonowy w Chodzieży umorzył postępowanie w sprawie uniemożliwienia przez pracowników Stokłosy inspektorom Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wejścia na teren przedsiębiorstwa Stokłosy i przeprowadzenia niezbędnej kontroli nowej linii utylizacyjnej.

Kłopoty Stokłosy
Tymczasem kłopoty Stokłosy z prawem, niezależnie od prowadzonego w Warszawie śledztwa w sprawie "afery korupcyjnej", stają się coraz większe. Jak informowała niedawno "Rzeczpospolita", Urząd Kontroli Skarbowej w Pile postawił byłemu senatorowi zarzut zaniżenia podatku dochodowego za rok 1999. Zdaniem prokuratora Mirosława Adamskiego z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Stokłosa podał nieprawdziwe dane o wysokości uzyskanego dochodu. Strata, jaką z tego tytułu poniósł Skarb Państwa, sięga co najmniej 230 tys. zł. Stokłosie i jego księgowej z Zakładów Mięsnych "Farmutil" w Śmiłowie, której UKS również postawił zarzuty, może grozić nawet do 5 lat więzienia.
Wojciech Wybranowski

"Nasz Dziennik" 2006-09-06

Autor: wa