Prokuratora opóźnia proces
Treść
Przeciwko stawianiu przed sądem kolejnych członków Czerwonych Khmerów opowiedział się premier Kambodży Hun Sen. Prokuratorzy kambodżańscy i obrońcy oskarżonych robią wszystko, aby jak najdłużej przeciągnąć proces.
- Wolałbym, aby ten trybunał odniósł porażkę, niż miał wywołać nową wojnę w kraju - oświadczył szef kambodżańskiego rządu. Hu Sen sam był członkiem Czerwonych Khmerów, który początkowo sprzeciwiał się powstaniu Trybunału ds. osądzenia zbrodni popełnionych przez Czerwonych Khmerów.
Wczoraj przed trybunałem kontynuował zeznania Kaing Guek Eav alias "Duch", który kierował niesławnym więzieniem Tuol Sleng (S-21). Wprowadzony przez niego system tortur miał zapewnić przyznanie się więźniów do wszystkich postawionych im zarzutów. Bicie, elektrowstrząsy, przypalanie rozżarzonym metalem czy duszenie plastikową torbą to tylko niektóre ze sposobów na wyciągnięcie zeznań. Już przed rozpoczęciem procesu "Duch" przyznał się do winy i zwrócił się do rodzin ofiar z prośbą o przebaczenie. Do tej pory Duch jest jedynym z 5 oskarżonych, który przyznał się do popełnionych zbrodni.
Trybunał wysłucha świadków: ofiar, ale także byłej kadry partyjnej, np. pracowników więzienia Tuol Sleng. Oczekiwana jest też mowa "Ducha", który oskarżony jest o zbrodnie przeciwko ludności, zbrodnie wojenne, tortury i morderstwa. Grozi mu dożywocie.
Youk Chhang, dyrektor Centrum Dokumentacyjnego w Kambodży (odpowiednik polskiego IPN), twierdzi, że wszystkie zeznania przed trybunałem "będą ważnym krokiem na drodze leczenia ran narodu kambodżańskiego".
Wielu komentatorów podkreśla, że prokuratorzy z Kambodży i obrońcy oskarżonych będą robić wszystko, aby spowolnić proces. Wielu ze świadków to osoby starsze i istnieją obawy, że umrą, zanim zakończy się proces. Ponownie podniesiono zarzuty wobec kambodżańskich członków trybunału o brak niezależności. Zagraniczni członkowie trybunału wskazują na konieczność rozszerzenia listy oskarżonych. Postulował to w poniedziałek ponownie kanadyjski prawnik Robert Petit. Stanowczo sprzeciwia się temu kambodżańska prokurator Chea Leang, siostrzenica jednego z ministrów. Popiera ją wielu byłych Czerwonych Khmerów. - Jeżeli więcej eks-Czerwonych Khmerów stanie przed sądem, może dojść do problemów i rozruchów - grozi w wypowiedziach dla mediów były dowódca oddziałów Czerwonych Khmerów Meas Muth. To właśnie postawienia przed sądem Mutha domaga się między innymi Robert Petit.
Hanna Shen, Tajwan
"Nasz Dziennik" 2009-04-01
Autor: wa