Prokurator zapyta Maleszkę o śmierć Pyjasa
Treść
Przesłuchanie około dwudziestu osób, w tym byłego redaktora "Gazety Wyborczej" Lesława Maleszki, tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Ketman", i Wojciecha Radomskiego, kolegi ze studiów Stanisława Pyjasa, planuje krakowski pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej. Czynności te odbędą się prawdopodobnie za mniej więcej miesiąc, kiedy prokurator referent zakończy lekturę akt sprawy. Do tej pory z archiwów napłynęły ponad cztery szafy dokumentów, a kolejne są już w przygotowaniu. Prokurator nadal też czeka na dotąd nieodtajnione akta ze zbioru zastrzeżonego IPN. Lektura dokumentów w sprawie okoliczności śmierci Pyjasa wniosła nowe elementy do śledztwa.
Po nagłośnieniu w mediach w połowie bieżącego roku agenturalnej przeszłości Lesława Maleszki pion śledczy krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej badający sprawę śmierci Stanisława Pyjasa zapowiedział, że Maleszka - TW "Ketman" (przez wiele lat pracownik "Gazety Wyborczej") zostanie ponownie przesłuchany w sprawie, podobnie jak przynajmniej kilkunastu innych świadków. Dotąd jednak te czynności nie zostały przeprowadzone. - Plan śledztwa zakłada przesłuchanie Lesława Maleszki. Jednak z taktycznego punktu widzenia chciałbym do tej sprawy podejść tak, by najpierw uzyskać z zasobów archiwalnych IPN wszystkie materiały, by później nie dublować przesłuchań - wyjaśnił nam prokurator Ireneusz Kunert z krakowskiego oddziału IPN. Podkreślił też, że nie wszystkie przeprowadzone dotąd w sprawie przesłuchania są zadowalające, a dodatkowo w świetle działalności "Ketmana" powinny być powtórzone.
Przesłuchanie Maleszki odbędzie się prawdopodobnie na przełomie listopada i grudnia br. Być może przed Świętami Bożego Narodzenia uda się także przesłuchać Wojciecha Radomskiego, kolegę ze studiów Stanisława Pyjasa, obecnie mieszkającego w Stanach Zjednoczonych.
Wojciech Radomski w związku z tą sprawą zeznawał jedynie raz w 1977 roku. Wówczas śledczy z jego zeznań sporządzili krótką notkę. SB była wówczas zainteresowana tylko tym, czy Pyjas miał wrogów. Funkcjonariusze nie pytali o ostatnie dni życia zamordowanego studenta. Tymczasem relacja Radomskiego może rzucić nowe światło na sprawę. Jego zdaniem, Stanisław Pietraszko, który utonął w niewyjaśnionych okolicznościach kilka tygodni po śmierci Pyjasa, nie był ostatnią osobą, która widziała zamordowanego studenta. Twierdził on, że Pyjas miał być w dniu śmierci, około godz. 17.40, prowadzony przez nieznanego osobnika. Tymczasem Radomski twierdzi, że wraz z Pyjasem i innymi kolegami byli w restauracji do godz. 18.00. Wojciech Radomski ostatni raz widział Pyjasa ok. 18.45 w okolicach ul. Szewskiej.
Jeszcze przed przesłuchaniami prokurator Kunert chciałby poznać całą zawartość odnalezionych akt. - W archiwach IPN znaleźliśmy ogromną ilość dokumentów. W tej chwili mam ich ponad cztery szafy i jestem w trakcie lektury - podkreślił Kunert. Jednak już wiadomo, że w archiwum IPN przygotowywane są kolejne dokumenty. Prokurator ciągle czeka też na akta ze zbioru zastrzeżonego IPN, który znajduje się w centrali Instytutu. - Tam mogą być ciekawe rzeczy. Są to materiały tajne, do których nikt nigdy w przeszłości nie miał dostępu - dodał Kunert. Na razie w dokumentach prokurator nie odnalazł przełomowych dla sprawy informacji, jednak - jak podkreślił - "nie można powiedzieć, że nie ma w nich nic nowego", ale nie chciał ujawniać szczegółów. - Wiele rzeczy jest do wyjaśnienia. IPN nieco inaczej prowadzi sprawy niż prokuratura powszechna. Nawet jeśli nie uda nam się ujawnić sprawców, czego obecnie nie biorę pod uwagę, to chcę sprawę zbadać wszechstronnie, tak by za kilka lat nie trzeba było ponownie do niej wracać - podkreślił Ireneusz Kunert. Zaznaczył, że do marca 2009 r. śledztwo powinno zostać zakończone.
Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 roku w bramie jednej z krakowskich kamienic. Władze rozpowszechniały oficjalną wersję, że przyczyną jego śmierci był upadek ze schodów. Środowiska opozycyjne nie dały temu wiary, obarczając odpowiedzialnością SB. Śmierć Pyjasa i kłamstwa władz wywołały masowe demonstracje studentów oraz żądania ujawnienia winnych zbrodni. Wznowione w 1991 r. śledztwo potwierdziło, że Pyjas został śmiertelnie pobity. Niestety nie przyniosło ono wykrycia sprawców i osiem lat później zostało umorzone. Jedynie w 2001 r. dwóch funkcjonariuszy krakowskiej bezpieki skazano na dwa lata w zawieszeniu za mataczenie podczas śledztwa.
Jako bezpośredniego wykonawcę pobicia wskazuje się na byłego boksera Cracovii Mariana Węclewicza, a za wszystkim miała stać SB. Traktuje o tym notatka znajdująca się w dokumentach ze śledztwa, mówiąca o zleceniu pobicia dokonanym przez agenta SB ps. "Janek". Bokser zmarł niedługo po tym, podobnie jak jeden z kolegów Pyjasa, który pomagał w sporządzeniu portretu pamięciowego zabójcy. Według Bronisława Wildsteina, przyjaciela Pyjasa, najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci studenta było ryzyko zdemaskowania agenturalnej działalności innego ich kolegi - Lesława Maleszki, który był cennym współpracownikiem bezpieki.
Marcin Austyn, Kraków
"Nasz Dziennik" 2008-11-05
Autor: wa