Prokurator wezwie świadków z Niemiec
Treść
Dzisiaj zeznania w sprawie "eksportu akt" do Niemiec złoży prokurator Antoni Kura z IPN, który wraz z innym świadkiem - prokuratorem Lucjanem Nowakowskim - walnie przyczynił się do ujawnienia afery. Równolegle z działaniami prokuratury od 5 września prowadzona będzie kontrola archiwów Instytutu. Jeśli jej wyniki potwierdzą informacje, iż bezprawnie przekazano do Niemiec nie tylko akta śledztw, lecz także inne archiwalia, np. wystawę "Powstanie Warszawskie 1944" oraz archiwum Głównego Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy - śledztwo ulegnie rozszerzeniu o dodatkowe wątki. Prokuratura nie wyklucza przesłuchania świadków z Niemiec.
Dzisiaj prokuratura przesłucha kolejnego świadka w aferze związanej z wysyłką przez byłą Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu do centrali w Ludwigsburgu akt śledztw dotyczących niemieckich zbrodni na Polakach w czasie II wojny światowej. Zeznawać będzie prokurator Antoni Kura, naczelnik wydziału nadzoru nad śledztwami Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. Kierował on zespołem, który przeprowadził wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w Instytucie. Wyniki prac tego zespołu wskazujące na braki aktowe i nonszalancki sposób dysponowania archiwaliami wywołały burzę w Kolegium IPN, które podjęło uchwałę, że należy skierować sprawę do prokuratury.
Wcześniej przesłuchany został prokurator Lucjan Nowakowski. To właśnie on w 2001 r. odmówił wykonania decyzji szefa pionu śledczego IPN prof. Witolda Kuleszy, który wydał polecenie wysłania w trybie pilnym wszystkich pozostałych akt do Ludwigsburga. Według prokuratora Nowakowskiego, było to niezgodne z prawem. O tym, co należy przygotować do wysyłki, decydował, według naszych informacji, likwidator GKBZpNP Antoni Galiński, od lat pełniący funkcję zastępcy szefa Głównej Komisji prof. Witolda Kuleszy (odsunął go dopiero prezes IPN w 2003 r., przenosząc do komisji oddziałowej w Łodzi).
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Maciej Kujawski zapewnił, że przesłuchane zostaną wszystkie osoby, których podpisy figurują na decyzjach dotyczących przekazania akt.
- W pewnym momencie może być konieczne przesłuchanie pewnych osób ze strony niemieckiej - powiedział.
Niewykluczone nowe wątki
Jak dotąd śledztwo koncentruje się wokół jednego wątku, tj. wysyłki akt śledztw do Ludwigsburga. Prokuratura może jednak w każdej chwili rozszerzyć postępowanie. Chodzi m.in. o sprawę przekazania do Niemiec wystawy "Powstanie Warszawskie 1944" zawierającej prawdopodobnie oryginalne zdjęcia oraz przekazanie Archiwum Federalnemu w Niemczech akt Głównego Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy (tzw. akt RSHA). Obie "darowizny" dokonane zostały przez byłego dyrektora Głównej Komisji Ryszarda Walczaka, obecnego wicedyrektora Biura Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej.
Walczak zaprzeczył w liście do nas, że przekazano oryginały zdjęć z powstania. Innego zdania była jednak dyrektor Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów Bernadetta Gronek, która w 2002 r. poinformowała o przesłaniu oryginałów przez prof. Leona Kieresa, wówczas szefa IPN. Wysyłkę oryginałów potwierdził też w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Władysław Stępniak, zastępca naczelnej dyrektor Archiwów Państwowych Darii Nałęcz.
W sprawie oddania Niemcom akt RSHA dyrektor Walczak zasłania się zgodą naczelnej dyrektor Archiwów Państwowych. Tymczasem z pisma dyrektor Bernadetty Gronek do prezesa IPN z 2002 r. wynika, że zgoda nie przekreśla faktu, iż było to sprzeczne z art. 14 ust. 3 ustawy o narodowym zasobie archiwalnym, co stwierdziła komisja ds. wizytacji archiwum GKBZpNP już w 1998 r., a więc tuż po przekazaniu Archiwum UB III Rzeszy. Nie jest jasne, czy w Polsce zostały przynajmniej mikrofilmy z tej dokumentacji. Nałęcz twierdzi, że tak, Gronek - że nie. Oprócz Walczaka, byłego szefa Głównej Komisji i dyrektor Nałęcz, aktualnej szefowej Archiwów Państwowych, w przekazaniu brał udział zastępca tej ostatniej - dr Stanisław Biernacki, wcześniej odpowiedzialny za archiwa GKBZpNP.
Rusza sprawdzanie archiwów
Prokuratura, jeśli ma wyjaśnić do końca sprawę "eksportu" archiwaliów, nie uniknie wizyty na ul. Towarowej i penetracji archiwów IPN. Jeśli tak się stanie - jeden prokurator może nie wystarczyć. Archiwa są obecnie poza gestią pionu śledczego. Do powstania IPN w 2001 r. kolejnym dyrektorom byłej GKBZpNP - dr Ryszardowi Walczakowi i prof. Witoldowi Kuleszy - podlegał zarówno pion śledczy, jak i pion archiwalny. Obecnie archiwa znajdują się w gestii dyrektora Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów dr. Zbigniewa Nawrockiego. Według naszych informacji, zaalarmował on w maju br. kierownictwo IPN, że w archiwum nie ma śladu po aktach Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy oraz brakuje oryginalnych zdjęć z powstania.
Dzięki porozumieniu kierownictwa BUiAD z pionem śledczym IPN lada dzień rozpocznie się skontrum w archiwach. Na przyszły wtorek zaplanowane jest spotkanie prezesa Kurtyki z dyrektorem Nawrockim i prokuratorem Kurą.
Oddziałowe komisje otrzymały już wytyczne, według jakich kryteriów prowadzić poszukiwania. Ich zadaniem będzie ustalenie, jakie dokumenty i kiedy przesłano do Ludwigsburga oraz czy w aktach pozostały kopie. Te informacje trafią do GKŚZpNP, która z kolei sprawdzi pisma przewodnie towarzyszące wysyłce akt. Widnieją na nich podpisy kolejnych prezesów byłej GKBZpNP. W ten sposób wiadomo będzie, kto i jakie dokumenty przekazał za granicę oraz czy zadbał przynajmniej o pozostawienie kopii.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2006-08-29
Autor: wa