Próg śmierci, próg życia
Treść
Specjaliści przyznają otwarcie, że "dawcy organów często są jeszcze żywi, gdy pobiera się ich organy, dlatego środowisko medyczne powinno zaprzestać wymagania stwierdzenia śmierci dawców, ale wprowadzić bardziej "uczciwe" kryteria moralne, które pozwalałyby na pobieranie narządów od pacjentów "umierających" lub "ciężko rannych", o ile uzyskane zostaną odpowiednie zgody". Według autorów opinii, obecne kryteria, na podstawie których określa się, że pacjent "naprawdę umarł", są "pseudoobiektywne" i opierają się na sztucznych kryteriach tak sformułowanych, aby maksymalnie zwiększyć ilość dokonywanych przeszczepów. Nowe kryteria mają być... "bardziej uczciwe i zabezpieczać, aby dawca nie odczuwał bólu podczas pobierania jego narządów".
Powyższe zdania pochodzą z opublikowanych w "American Journal of Bioethics" materiałów z konferencji na tematy bioetyczne, która odbyła się w październiku w Toronto. Jej autorami są lekarze z Toronto Neil Lazar i Maxwell Smith oraz David Rodriguez-Arias z Hiszpanii. Autorzy artykułu szczerze przyznają, że w ramach obecnych praktyk wielu dawców "technicznie wciąż żyje", gdy ich narządy są pobierane, i stanowi to konieczny warunek do przyjęcia się zdrowych, żywych organów u biorców. Z tego powodu zapisy z protokołów stwierdzenia zgonu są zwodnicze. Procedury medyczne wręcz wpływają na stan dawcy, który może nadal świadomie cierpieć w trakcie pobierania części jego ciała. "Ponieważ istnieje powszechne przeświadczenie, że osoba martwa nie może już zostać poszkodowana, ciesząca się poważaniem zasada, że dawca musi być martwy, jest niebezpiecznie myląca. A ostatecznie to, co jest ważne dla ochrony i poszanowania potencjalnych dawców, to nie wymóg, żeby znalazł się podpis pod ich aktem zgonu, ale zagwarantowanie, że nie będą cierpieć, a ich niezależność zostanie zagwarantowana" - czytamy w publikacji. Autorzy proponują więc zastąpienie "zasady martwego dawcy" regułą "ochrony przed szkodą". Obejmuje ona na przykład stosowanie znieczulenia podczas pobierania narządów, uzyskanie zgody od świadomego jeszcze dawcy oraz kampanię uświadamiającą społeczeństwu, że "wszelkie kryteria stwierdzenia śmierci są dyskusyjne".
Zwodnicze kryteria
Jak relacjonuje serwis LifeSiteNews, który zwrócił uwagę na tę publikację, lekarze podpisani pod artykułem poddają krytyce stosowane obecnie metody określania momentu śmierci w celu umożliwienia pobrania niezbędnych do życia narządów. Najpowszechniej przyjmowane pojęcie "śmierci mózgowej" uważają za efekt "ideologicznej strategii" mającej na celu pozyskanie większej ilości dawców. Kryterium "śmierci mózgowej" jest według autorów "empirycznie i teoretycznie wadliwe". Krytykują również najnowsze próby tworzenia definicji śmierci, takie jak "śmierć sercowa" czy "śmierć krążeniowa". Są to ich zdaniem po prostu formy "udawania, że pacjent nie żyje, aby uzyskać jego organy".
Sensowność pojęć takich jak "śmierć mózgowa", "śmierć sercowa", a nawet "śmierć krążeniowa" (następuje 75 sekund po zatrzymaniu krążenia) jest przedmiotem toczącej się debaty publicznej. Wielu ekspertów stwierdza, że lekarze zajmujący się pobieraniem narządów mają świadomość, że warunki sformułowane do wyznaczenia progu prawdopodobieństwa śmierci różnią się od stwierdzenia faktycznej śmierci ciała, co powoduje bardzo niepewny status moralny dawstwa narządów. W ostatnich latach pojawiły się niezliczone doniesienia o "cudownych" przebudzeniach po "śmierci mózgu", podnoszące wagę zarówno argumentów wysuwanych w Toronto, jak i krytyków działań lekarzy odczuwających zapotrzebowanie na organy do transplantacji, ingerujących w ostatnich chwilach życia pacjentów w celach, które nie mają nic wspólnego z ich ratowaniem.
Paul Byrne, neonatolog, profesor pediatrii klinicznej Uniwersytetu w Toledo (Ohio, USA) i prezes Fundacji "Strażnik Życia", nie jest zaskoczony tymi wypowiedziami. Jak stwierdził w rozmowie z LifeSiteNews, "odzwierciedlają one jedynie to, co było długo tajemnicą poliszynela w dziedzinie dawstwa narządów". - Wszyscy uczestniczący w procederze przeszczepu narządów wiedzą, że dawcy nie są naprawdę martwi. Jak można uzyskać zdrowe narządy ze zwłok? Nie da się - stwierdził Byrne. Potwierdził on, że podawanie dawcom leków przeciwbólowych jest rutynową procedurą. Lekarze, przystępując do pobrania narządu od dawcy w stanie śmierci mózgowej, "muszą go sparaliżować, aby się nie poruszał, gdy jego narządy są odcinane". - Gdy dokonuje się to bez znieczulenia, ich puls idzie w górę, a ciśnienie krwi rośnie. A to nie jest coś, co dzieje się z kimś, kto naprawdę umarł - zauważa. Byrne sam badał teorię "śmierci mózgu" jeszcze w 1975 r., czyli siedem lat po pierwszym przeszczepie narządu, i stwierdził, że kryteria śmierci nieustannie były zmieniane w celu ich dostosowania "do popytu na świeże narządy". Idea "zasady martwego dawcy" nie była znana przed 1980 rokiem ani nie weszła do powszechnego obiegu przez wiele kolejnych lat. - Tak naprawdę nie ma "reguły martwego dawcy", choć próbuje się wmawiać, że ona jest - komentuje Byrne. Przewodził on w 2008 roku konferencji w Watykanie na temat "śmierci mózgowej", na której duża grupa międzynarodowych ekspertów, w tym wielu światowych liderów w swoich dziedzinach potwierdziło niesłuszność przyjęcia "śmierci mózgu" jako kryterium pozwalającego na usunięcie organów.
Mniej dawców
Wypowiedzi ekspertów kanadyjskich i hiszpańskich wywołały też krytykę środowisk popierających transplantację. Obawiają się one, że podobne wypowiedzi mogą skłaniać ludzi do deklaracji o braku zgody na przeszczep swoich organów (opt-out). - W przeważającej większości przypadków pojęcie śmierci jest proste, oczywiste i nie ma nic wspólnego ze złożonymi interpretacjami. To bardzo jasne. Widać, że człowiek nie żyje i nie ma już do niczego powrotu - mówi Andrew Baker, dyrektor medyczny Sieci Daru Życia, instytucji nadzorującej przebieg transplantacji w stanie Ontario, którego stolicą jest Toronto. Według Jamesa DuBois, profesora etyki medycznej w Saint Louis University, opinie wyrażone przez trzech lekarzy w Toronto są błędne. - Usunięcie "zasady martwego dawcy" może mieć negatywne konsekwencje: zmniejsza wskaźniki dawstwa narządów, sprawia przykrość rodzinie dawcy i stwarza problem dla pracowników służby zdrowia - powiedział.
Stanowisko Kościoła katolickiego wobec transplantacji jest ogólnie pozytywne, o ile przeszczepy wykonywane są "w sposób etycznie akceptowalny". "Tak jak z każdym nowym osiągnięciem ludzkim, ta szczególna dziedzina nauk medycznych, z całą nadzieją na zdrowie i życie, jaką oferuje, przedstawia również pewne krytyczne zagadnienia, które muszą być zbadane w świetle antropologicznej i etycznej refleksji" - mówił w 2000 roku bł. Jan Paweł II podczas kongresu Międzynarodowego Towarzystwa Transplantacyjnego. "Przeszczep narządów zgodny jest z prawem moralnym, jeśli fizyczne i psychiczne niebezpieczeństwa, jakie ponosi dawca, są proporcjonalne do pożądanego dobra biorcy. (...) Moralnie nie do przyjęcia jest pobranie narządów, jeśli dawca lub jego bliscy, mający do tego prawo, nie udzielają na to wyraźnej zgody. Jest rzeczą moralnie niedopuszczalną bezpośrednie powodowanie trwałego kalectwa lub śmierci jednej istoty ludzkiej, nawet gdyby to miało przedłużyć życie innych osób" - mówi Katechizm Kościoła Katolickiego (2296).
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Czwartek-Piątek, 10-11 listopada 2011, Nr 262 (4193)
Autor: au