Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Proces zmierza do końca?

Treść

Zapis wideo nie potwierdza opinii biegłego, że policja ostrzegała demonstrujących w 1999 r. pracowników przemysłu zbrojeniowego o zamiarze użycia środków przymusu. W trakcie protestu fotoreporter "Naszego Dziennika" Robert Sobkowicz stracił oko i już od 3 lat dochodzi sprawiedliwości.

Na wczorajszej rozprawie sąd przeglądał zapis kamer z akcji policyjnej wobec manifestujących pracowników radomskiego "Łucznika". Według opinii biegłego, po odpowiednim wyciszeniu dźwięku syren słychać na niej ostrzeżenie policji o użyciu środków przymusu bezpośredniego. Jednak po obejrzeniu kasety sąd nie stwierdził tego jednoznacznie. W protokole zapisano jedynie, że słychać jakieś głosy, ale nie można zidentyfikować treści. Według mecenas Krystyny Kosińskiej, adwokata naszego fotoreportera, nawet jeśli takie ostrzeżenie padło, to i tak nie spełnia ono wymogów, które stawiają przepisy.
Sąd zasugerował stronom przyśpieszenie tego długiego procesu i podsumowanie dotychczasowych dowodów, które być może wystarczą do rozstrzygnięcia w sprawie winy policji, o co wnosi Robert Sobkowicz. Jeżeli sąd przychyliłby się do tego, wówczas można by wyznaczyć biegłych do określenia wysokości odszkodowania.
Proces cywilny o odszkodowanie od Skarbu Państwa toczy się już prawie 3 lata. Robert Sobkowicz po wypadku chciał sprawę załatwić polubownie, ale resort spraw wewnętrznych nie był tym zainteresowany. Postępowanie karne zostało umorzone po tym, jak prokuratura uznała, że mamy do czynienia z "nieszczęśliwym wypadkiem". W zeszłym roku Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że ZUS powinien wypłacić Robertowi zaległą rentę za 3 lata i płacić ją jeszcze do 2007 r.
ZB

"Nasz Dziennik" 2005-10-12

Autor: mj