Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Proces w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka

Treść

Niewiele dowiedzieli się sędziowie od byłych milicjantów, którzy uczestniczyli w wizji lokalnej po śmierci Grzegorza Przemyka, zatrzymanego przez milicję 12 maja 1983 roku i zmarłego w szpitalu po dwóch dniach w wyniku urazów jamy brzusznej. O spowodowanie śmierci są podejrzewani byli milicjanci, którzy mieli pobić Przemyka.

Przed warszawskim sądem okręgowym przesłuchani zostali świadkowie - byli funkcjonariusze MO, których rozpoznano na zdjęciach wykonanych podczas wizji lokalnej. Dwaj świadkowie: Krzysztof D. i Bogusław B., zeznający jako pierwsi, przyznali, że brali udział w tej wizji. Krzysztof D. podkreślił, iż uczestniczył w niej jeden raz, nie pamiętał jednak, kto wydał mu takie polecenie. Bogusław B. zeznał, że wydaje mu się, iż była podczas wizji inscenizowana szarpanina na komisariacie. Zaznaczył jednak, iż dokładnie tego nie pamięta.
Osobą kierującą wizją lokalną był Jerzy D., inspektor wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Stołecznej Policji, który wcześniej zeznawał w tej sprawie w Instytucie Pamięci Narodowej. Podczas wczorajszej rozprawy powiedział, że wizja lokalna związana była z koniecznością wyjaśnienia okoliczności śmierci Grzegorza Przemyka, zatrzymanego przez funkcjonariuszy milicji i przewiezionego na komisariat.
Jak zaznaczył Jerzy D., podczas przeprowadzania wizji żaden z funkcjonariuszy nie pokazał, aby miało dojść do użycia przemocy wobec Przemyka. Był wprawdzie, jak mówił zeznający, jeden moment, kiedy funkcjonariusze obezwładnili Przemyka i posadzili go na krześle, ale wszystko działo się zgodnie z prawem, bo milicjanci "tylko zareagowali" na zachowanie zatrzymanego.
Maciej C., który podczas wizji pozorował zachowanie Grzegorza Przemyka, powiedział, że gdyby nie zobaczył artykułu w "Gazecie Wyborczej" na temat tamtej wizji lokalnej, nie pamiętałby o tym. Jak zeznawał, nie przypomina sobie przebiegu całej akcji. Zaznaczył również, że incydent związany z tym, że Przemyk leżał na podłodze w komisariacie, nie jest mu znany, a byłoby to zbyt charakterystyczne zdarzenie, aby tego nie pamiętać. Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 23 maja.
Jacek Sądej
"Nasz Dziennik" 2007-03-24

Autor: wa