Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Proces w sprawie śmierci 17 dzieci

Treść

Kolejny proces w głośnej sprawie rozpoczął się w Łodzi. Na ławie oskarżonych zasiada były dyrektor szpitala im. Madurowicza - według prokuratury, główny odpowiedzialny za zaniedbania, które w 2002 r. były przyczyną śmierci 17 noworodków. Dyrektor, a zarazem znany łódzki lekarz nie przyznał się wczoraj przed sądem do postawionych zarzutów.

Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się wczoraj proces byłego dyrektora łódzkiego szpitala im. Madurowicza, 60-letniego Jacka S. Jest on oskarżony o niedopełnienie obowiązków i spowodowanie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia noworodków urodzonych w tym szpitalu w 2002 roku. W wyniku zaniedbań sanitarnych w szpitalu 17 dzieci zmarło na sepsę (posocznicę) - ogólnoustrojowe zakażenie całego organizmu, a kolejnych 73 dzieci zostało zakażonych bakteriami, w tym m.in. klebsiella pneumoniae. Według prokuratury, zakażenie spowodowały złe warunki sanitarne na oddziałach: położniczym i patologii noworodka, które doprowadziły do wybuchu epidemii. Byłemu szefowi szpitala grozi kara do 12 lat więzienia.
Przed sądem - tak jak i w śledztwie - Jacek S. nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw. W procesie występuje 81 pokrzywdzonych - rodziców zmarłych lub zakażonych dzieci. Kilkanaście osób występuje także jako oskarżyciele posiłkowi.
Prokuratura oskarżyła dyrektora szpitala o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego i szerzenia się choroby zakaźnej w postaci sepsy. Według śledczych, dyrektor nie zapewnił prawidłowych procesów dezynfekcji w szpitalu, nie sprawował nadzoru nad przestrzeganiem standardów higieny wewnątrzszpitalnej i nie dokonywał kontroli stosowanych metod leczenia, w tym antybiotykoterapii. Zarzucono mu także brak nadzoru nad zgłaszaniem przypadków zachorowań na posocznicę do powiatowego inspektora sanitarnego.
Na procesie pojawiło się kilkudziesięciu pokrzywdzonych rodziców. Mariola Zientala straciła dwutygodniowego synka, który zmarł na posocznicę. Mimo upływu lat kobieta wciąż czuje ogromny żal do dyrektora szpitala. - Przeżywam to tak, jakby to było wczoraj. Jestem zadowolona, że dyrektor stanął przed sądem, powinien za to ponieść karę, a my matki powinnyśmy otrzymać odszkodowania za te straszne przeżycia - mówiła.
Jacek S. został odwołany z funkcji dyrektora szpitala im. Madurowicza w listopadzie ub.r. Tak zdecydował zarząd województwa, który jest organem założycielskim dla szpitala. Obecnie jest szefem jednej z klinik w tej placówce. Kilka dni temu na radzie społecznej szpitala wicemarszałek Stanisław Olas odpowiedzialny za służbę zdrowia w województwie zapytany o to, dlaczego - skoro Jacek S. był w kręgu zainteresowania prokuratury - zarząd przyznał mu nagrodę za wzorowe prowadzenie szpitala, a potem ją odebrał, stwierdził, że osoba z zarzutami prokuratorskimi nie może pełnić takiej funkcji.
Anna Skopinska, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-02-15

Autor: wa