Proces ruszył bez Kurskiego
Treść
Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się wczoraj proces z powództwa Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Domagają się oni przeprosin od posła PiS Jacka Kurskiego za jego wypowiedź, że kampania billboardowa kandydata PO na prezydenta była częściowo finansowana z pieniędzy PZU.
Na wczorajszej rozprawie nie stawił się poseł PiS Jacek Kurski. Jego pełnomocnik mecenas Ryszard Janoś uzasadniał to chorobą i przedstawił zwolnienie lekarskie. - Pan Kurski jest chory i jest na zwolnieniu, chodzi o schorzenie kręgosłupa - tłumaczył dziennikarzom, dodając, że poseł poważnie traktuje wszystkie sprawy. Z uwagi na stan zdrowia Kurskiego Janoś domagał się przed sądem odroczenia rozprawy. Przedstawił także wnioski o zawieszenie postępowania ze względu na toczone równolegle śledztwo w sprawie afery billboardowej i przeniesienia procesu do Gdańska.
Sąd odrzucił wszystkie wnioski, stwierdzając, że wezwanie Kurskiego na rozprawę było prawidłowe, a uzasadnienie, iż jest chory, jest "niewiarygodne", ponieważ można zaobserwować w mediach, że prowadzi on ożywioną działalność polityczną, co oznacza, że jego choroba, bynajmniej nie obłożna, ma "wybiórczy?" charakter. Sąd nie zgodził się na zawieszenie rozprawy, stwierdzając, że nie ma ku temu żadnych powodów, a ponadto przedłużyłoby to całe postępowanie. Sąd postanowił na wczorajszej rozprawie przesłuchać lidera PO Donalda Tuska.
Platforma domaga się od Kurskiego przeprosin w mediach PO i Tuska oraz wpłaty 100 tys. zł zadośćuczynienia na Caritas. Kurski stwierdza, że pozew to "próba medialnej wendety".
Janoś powiedział dziennikarzom, że Kurski nie zamierza przepraszać Tuska. - Będzie szereg świadków. Niektórzy są już wnioskowani, a będą kolejni - podkreśla mecanas, dodając, że mają oni wiedzę na temat afery.
Kurski twierdził, że w 2005 r. PZU wycofało się z kampanii "Stop wariatom drogowym", a wykupione już miejsca pod billboardy sprzedało za 3 proc. wartości firmie PR-owskiej związanej z synem Andrzeja Olechowskiego, od którego miał je z kolei odkupić sztab Donalda Tuska. Platforma odrzuciła te informacje.
W tej sprawie od 19 czerwca trwa również postępowanie prokuratorskie. A jak ostatnio w Sejmie stwierdził szef prokuratury krajowej Janusz Kaczmarek, można mówić o nieprawidłowościach przy wyprowadzeniu pieniędzy z PZU, gdyż usługi były zlecane, ale nie sprawdzano, czy i jak wykonywały je firmy, które pobierały za to duże pieniądze. Jednak za wcześnie mówić, czy doszło do przestępstwa. Kaczmarek stwierdził, że jego źródłami informacji były osoby zatrudnione w PZU, które w przesłuchaniach "potwierdziły doniesienia posła Kurskiego, ale nie przedstawiły na to dokumentów".
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2006-08-31
Autor: wa