Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Problemy z liderami

Treść

Meczem z Ekwadorem (początek o godz. 21.00) polscy piłkarze zainaugurują dziś zmagania w finałach mistrzostw świata. Trzy godziny wcześniej rozpocznie się mecz gospodarzy, Niemców, z Kostaryką. Trener Juergen Klinsmann nie będzie mógł skorzystać z usług Michaela Ballacka, Pawła Janasa w lekki niepokój wprowadziła kiepska forma Mirosława Szymkowiaka. Obaj piłkarze w swych drużynach pełnią funkcję liderów, w dużej mierze decydując o obliczu gry.
Szymkowiak na szczęście nie jest kontuzjowany, nie skarży się na żaden uraz. Mimo to w sobotnim meczu towarzyskim z Chorwacją zaprezentował się poniżej oczekiwań, a to gracz szalenie ważny dla naszego zespołu. Ba, to od niego Paweł Janas rozpoczyna ustalanie składu. Nikt tak jak on nie potrafi bowiem zagrać niesygnalizowanych, zaskakujących podań, nie zna tak dobrze Macieja Żurawskiego, który ma być polskim "snajperem" numer jeden. Ale tydzień temu Szymkowiak wypadł mizernie i selekcjoner się zaniepokoił. Czy była to jednorazowa wpadka, czy były zawodnik Widzewa Łódź i Wisły Kraków jest w dołku formy? Przekonamy się już dziś. Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, niewykluczone, że Janas zaskoczy i posadzi Szymkowiaka na ławce rezerwowych. Choć takiej ewentualności jeszcze niedawno nikt do siebie nie dopuszczał, trener jest na nią przygotowany. Pozycję ofensywnego pomocnika mógłby wówczas zająć Żurawski (a ma do tego kapitalne predyspozycje), a w napadzie zagrałby albo Euzebiusz Smolarek, albo Grzegorz Rasiak.
Osoba Szymkowiaka jest jedyną zagadką dotyczącą składu Polski na dzisiejszy pojedynek. Poza tym niespodzianek być nie powinno, czyli na boisku pojawią się: Artur Boruc, Marcin Baszczyński, Mariusz Jop, Jacek Bąk, Michał Żewłakow, Smolarek, Radosław Sobolewski, Jacek Krzynówek i Żurawski. Jeśli "Szymek" zagra, w podstawowej jedenastce wyjdzie zapewne Rasiak. Jeśli nie - w pomocy pojawi się Arkadiusz Radomski. Mimo wszystko trudno się spodziewać, by Janas z Szymkowiaka zrezygnował...
Nasi są w bojowych nastrojach. Wiedzą, że stawka dzisiejszego spotkania jest ogromna. W powszechnej opinii, Polska i Ekwador będą walczyć o drugie miejsce w grupie A (choć my nie odbieramy Biało-Czerwonym szans w starciu z Niemcami), dlatego już piątkowe spotkanie może jednej z tych drużyn zapewnić awans do kolejnej fazy mundialu. Polacy są faworytami, a przemawia za nimi nie tylko fakt, że w jedynym dotąd rozegranym meczu z Ekwadorem wygrali 3:0. Janasa cieszyło, że z każdym dniem pobytu w Niemczech jego podopieczni czuli się lepiej, ich forma rosła. Oby ta tendencja została podtrzymana, a powinni spokojnie pokonać dzisiejszą przeszkodę. - Szanujemy wszystkich rywali, ale się ich nie boimy. Wierzymy bowiem we własne umiejętności - mówi Michał Żewłakow, jeden z najbardziej doświadczonych graczy w naszej kadrze, uczestnik poprzedniego mundialu w Korei i Japonii (jedyny w kadrze obok Żurawskiego, Bąka i Krzynówka).
Oczywiście dzisiejszy mecz będzie wyglądał zupełnie inaczej niż potyczka z listopada ubiegłego roku (3:0). Przede wszystkim warunki będą dużo lepsze (wtedy strasznie lało, boisko prawie nie nadawało się do gry), nieporównywalnie większa będzie presja i stawka. Obie drużyny rozpoczną raczej spokojnie, bez szaleńczych ataków, uważnie w obronie. Emocji, strzałów, a co za tym idzie - goli, powinno być więcej z upływem czasu, tym bardziej że zarówno Polska, jak i Ekwador dużo pewniej czują się w ataku niż w defensywie.
Tymczasem od wczoraj ogromny problem mają Niemcy. Okazało się bowiem, że wielka gwiazda drużyny, jej lider Michael Ballack, najprawdopodobniej nie będzie mógł wystąpić w meczu z Kostaryką. Powód? Kontuzja łydki, która może nie jest bardzo poważna, ale szalenie dokuczliwa. Trener Juergen Klinsmann nie chce ryzykować pogłębienia urazu, jest przekonany, że nawet bez przyszłego idola kibiców Chelsea Londyn Niemcy poradzą sobie z outsiderem grupy. - Najważniejsze, by Ballack mógł zagrać przeciw Polsce - nie ukrywa szkoleniowiec. Ostateczna decyzja co do jego ewentualnej absencji zapadnie jednak dopiero dziś. Wczoraj stało się niemal pewne, że gospodarze mundialu muszą sobie poradzić bez Ballacka.
Niemcy są przekonani, że nie będą mieli problemów z pokonaniem Kostaryki. Podobnie myśli Klinsmann, ale przestrzega przed lekceważeniem rywala. Sami Kostarykańczycy wierzą, że gospodarzom mundialu przeszkodzi presja i powszechne żądanie łatwego i wysokiego zwycięstwa.

Piątek na mundialu:
Grupa A: Monachium: Niemcy - Kostaryka (18.00), Gelsenkirchen: Polska - Ekwador (21.00).
Piotr Skrobisz



Pojedynek Niemcy - Kostaryka zainauguruje dziś zmagania w 18. finałach piłkarskich mistrzostw świata. Zwykle w meczach otwarcia występowali gospodarze turnieju, ale od 1974 r. grają w nim obrońcy mistrzowskiego tytułu. Teraz powrócono do starej tradycji. Co ciekawe, pierwsza i obecna zmiana nastąpiła na mundialu w... Niemczech.
Nasi zachodni sąsiedzi oczekują pewnego zwycięstwa, ale tak wcale być nie musi. Mecze otwarcia rządzą się bowiem swoimi prawami i nie brakowało w nich niespodzianek. Cztery lata temu w Korei i Japonii Senegal pokonał 1:0 Francję, a w 1990 r. we Włoszech Kamerun wygrał 1:0 z Argentyną. Mecze otwarcia nie obfitują również w bramki - w ostatnich 30 latach tylko raz (w 1998 r. we Francji Brazylia - Szkocja 2:1) padły więcej niż trzy gole.
Polska w meczu otwarcia zagrała raz - w 1978 r. (Argentyna) z Niemcami. Padł wówczas remis 0:0.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2006-06-09

Autor: ab