Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Problemy katolików i dziennikarzy, czyli organizacyjna blokada

Treść

Podczas kończącej się dzisiaj papieskiej wizyty w Izraelu panowały zaostrzone środki bezpieczeństwa. Nad Jerozolimą unosiły się sterowce i raz po raz pojawiały się policyjne śmigłowce. Ulice miasta patrolowały wozy wojskowe. W dniu, w którym Ojciec Święty przewodniczył Mszy św. w Dolinie Jozafata, już wczesnym rankiem zamknięto wszystkie ulice w pobliżu tego miejsca. W promieniu kilkuset metrów od papieskiego ołtarza nie można było dostrzec nikogo poza uzbrojonymi żołnierzami. Zamknięto również dostęp zarówno w pobliże Wzgórza Świątynnego, jak i plac przed Murem Zachodnim. W tym ostatnim miejscu towarzyszyć mogła Ojcu Świętemu jedynie niewielka grupa fotoreporterów i dziennikarzy. W odróżnieniu od innych krajów większość dziennikarzy, mimo posiadanych akredytacji, miała ogromne problemy z dostaniem się nawet w okolice miejsc spotkań Benedykta XVI z wiernymi na Mszy św., nie wspominając już o innych miejscach. I faktu tego nie da się wytłumaczyć względami bezpieczeństwa.

Utrudnieniami, które organizatorzy papieskiej pielgrzymki zafundowali dziennikarzom, ci ostatni poczuli się po prostu zmęczeni. Wczoraj tylko nieliczni udali się do Nazaretu, by zmagać się z abstrakcyjnymi nierzadko zasadami, które założyli sobie organizatorzy papieskiej wizyty. Większość pozostała w centrum prasowym w Jerozolimie, a niektórzy nie opuścili nawet swoich hoteli.
Dziennikarze z całego świata przybyli w tych dniach do Izraela po to, by mieszkańcom wszystkich kontynentów w jak najpełniejszy sposób pokazać nie tylko papieskie pielgrzymowanie po Ziemi Świętej, ale również tych wszystkich, którzy tutaj wyszli lub chcieli wyjść na spotkanie Następcy św. Piotra. Niestety, jedną z przeszkód ku realizacji tego celu okazali się organizatorzy papieskiej wizyty.
Rozczarowani mogą czuć się również zamieszkujący Ziemię Świętą katolicy. Pracujący w Izraelu duszpasterze jeszcze przed rozpoczęciem papieskiej wizyty zwracali uwagę na utrudnienia, z którymi zetknęli się wierni pragnący uczestniczyć w spotkaniach z Ojcem Świętym. Sam fakt, że we Mszy św. w Dolinie Jozafata mogło uczestniczyć zaledwie ok. 5 tys. osób, mówi bardzo wiele. Zwłaszcza że wiadomo, iż bez trudu można było umożliwić to spotkanie zdecydowanie większej liczbie wiernych... Dlaczego na Eucharystię do Betlejem pozwolono przybyć zaledwie kilkudziesięcioosobowej grupie Palestyńczyków ze Strefy Gazy, skoro wiadomo, że chętnych było dużo, dużo więcej?
Benedykt XVI przybył do Izraela przede wszystkim po to, aby umocnić chrześcijan w wierze. Jak wynika z rozmów z duchownymi, wielu z nich po prostu nie umożliwiono wzięcia udziału w spotkaniach z Następcą św. Piotra.
Patrząc na przebieg pielgrzymki, nie sposób było nie zauważyć, jak wielką uwagę zwracano tu na wizytę Ojca Świętego w Instytucie Yad Vashem czy pod Murem Zachodnim. W kontekście papieskiej wizyty o odczuciach społeczności żydowskiej mówiło się niemal wszędzie. Związane z pielgrzymką Benedykta XVI odczucia tutejszej garstki katolików interesowały niewielu. A trzeba pamiętać, że to przede wszystkich z ich powodu przybył tu Następca św. Piotra.
Sebastian Karczewski, Jerozolima
"Nasz Dziennik" 2009-05-15

Autor: wa