Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Problem z opieką długoterminową

Treść

Liczba zakładów opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych sukcesywnie wzrasta - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Tymczasem środowiska medyczne mówią, że drzwi w opiece długoterminowej otwierają się tylko przed obłożnie chorymi, z kompletną niezdolnością do samoopieki, tzn. sparaliżowanymi. Żaden inny pacjent na tę opiekę liczyć nie może.
Z wczorajszej debaty na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia wynika, że brak właściwego zdefiniowania zadań zakładów opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych oraz ich roli doprowadził do niedoszacowania przysługujących im stawek. To z kolei przyczyniło się do braku pieniędzy m.in. na leki, materiały medyczne, środki pomocnicze, transport czy konsultacje specjalistyczne. A w dalszej kolejności spowodowało małą dostępność do tych zakładów pacjentów, którym taka opieka się należy.
Program rozwoju opieki długoterminowej trwa intensywnie od 2000 roku i - jak wynika z raportu Ministerstwa Zdrowia - zaowocował powstaniem w wyniku restrukturyzacji m.in. 110 nowych zakładów opieki długoterminowej, w tym 86 zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych. Opieką długoterminową powinni być objęci pacjenci, u których został zakończony proces diagnozy i intensywnego leczenia w oddziale szpitalnym, a wymagają dalszej opieki w zakładzie. Miałaby ona polegać na kontynuacji leczenia, rehabilitacji i opiece pielęgniarskiej.
Jak mówiła na wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia konsultant krajowy w dziedzinie pielęgniarstwa przewlekle chorych i niepełnosprawnych Elżbieta Szwałkiewicz, obecnie w Polsce mówienie o opiece długoterminowej trzeba rozpatrywać w dwóch obszarach: ochrony zdrowia i pomocy społecznej. Do niedawna była ona bowiem wyłącznie w obszarze pomocy społecznej, zarówno stacjonarnie w domach pomocy społecznej, jak i w domu chorego, który mógł liczyć na pomoc opiekuńczą. Przez kilkadziesiąt lat była to jedyna oferta społeczna skierowana do przewlekle chorych, niepełnosprawnych i w podeszłym wieku. Od kilku lat to się zmienia. Obszar opieki długoterminowej to obszar wzmożonej, podstawowej pielęgnacji osoby obłożnie chorej. Oznacza to higienę ciała i otoczenia, przemieszczanie pacjenta i pomoc w odżywianiu. Świadczenia lekarskie mają tu jedynie charakter towarzyszący. Natomiast specjalistyczne leczenie tych pacjentów powinno się odbywać na nieco innych zasadach.

Dwie definicje
W 1992 roku, kiedy powstawały założenia do opieki długoterminowej, w polskim systemie ochrony zdrowia istniała formuła zakładów opiekuńczo-leczniczych. Były to również domy opieki społecznej, głównie dla dzieci, które rodziły się z wielorakimi wadami i nie mogły przetrwać we własnym środowisku, dlatego przebywały w tych domach do końca swego życia. Ponieważ pielęgniarki dążyły do tego, żeby opieka długoterminowa była opieką okresową, głównie organizowaną w domu, powstał lęk, że przy okazji może zaniknąć formuła zakładów opiekuńczo-leczniczych. W efekcie w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej są dwie definicje - zakładu opiekuńczo-leczniczego i pielęgnacyjno-opiekuńczego. Pierwszy ma zapewnić wszystkie środki farmakologiczne, pobyt okresowy i stały, świadczenia kulturalno-rekreacyjne. Do zadań drugiego natomiast ma należeć kontynuacja leczenia, rehabilitacja i pobyt okresowy, bez pokrywania kosztów środków farmakologicznych.
Za czasów kas chorych powstała próba nadania zakładom opiekuńczo-leczniczym charakteru leczniczego, a pielęgnacyjno-opiekuńczym - pielęgnacyjnego. W zależności od tego, jak poszczególne oddziały kas chorych interpretowały to prawo, do zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych pacjent przybywał z chorobą przewlekłą, ale jedynie po to, by leczyć skutki związane z tą chorobą. Oznacza to, że do zakładu pielęgnacyjno-opiekuńczego nie przyjmowano pacjenta np. z chorobą Parkinsona, żeby ją leczyć, ale by naprawić jej skutki, czyli prawidłowo odżywić pacjenta, wyleczyć mu odleżyny czy ograniczyć przykurcze. Natomiast leki związane z chorobą Parkinsona wypisywał lekarz rodzinny, a pacjent kupował je na normalnych zasadach za refundacją. W innych przypadkach zakłady musiały te leki kupować same. Natomiast stawka, gdy powstawały zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze, dotyczyła tylko i wyłącznie podstawowej pielęgnacji.

Różne stawki
Od tamtego czasu powstała różnica między stawkami dla zakładów pielęgnacyjno-opiekuńczych i opiekuńczo-leczniczych. W jednych miejscach stawka za osobodzień wynosiła 20 zł, w innych 80 zł. Kilka lat temu minimalna stawka na podstawową pielęgnację wynosiła 70 zł (regulował ją NFZ) plus 30 zł na koszt wyżywienia i zakwaterowania (płacił pacjent).
Potem weszło prawo związane z ustawą o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych, gdzie w jednym paragrafie zrównano zakłady opieki długoterminowej ze szpitalami. Okazało się, że zakłady opieki długoterminowej muszą zapewnić wszystkie leki. Przerzucając zadania szpitala na zakład opieki długoterminowej, NFZ nie uwzględnił tego zupełnie w proponowanych stawkach. I stąd niedoszacowanie stawki urosło do 50 procent. Oznacza to nie tylko brak środków na leki, materiały medyczne, środki pomocnicze, transport czy konsultacje specjalistyczne. Obecnie, jak podkreślała wczoraj Szwałkiewicz, mamy podstawowy problem związany z demografią i epidemiologią oraz z definicją i ustaleniem zakresu zadań zakładów opieki długoterminowej. Nasz kraj obecnie jest w stanie odpowiedzieć jedynie na 1/3 potrzeb. Oznacza to, że drzwi w opiece długoterminowej otwierają się tylko przed obłożnie chorymi z kompletną niezdolnością do samoopieki, tzn. sparaliżowanymi. Żaden inny pacjent nie może na nią liczyć.
Aneta Jezierska

"Nasz Dziennik" 2006-03-10

Autor: ab