Próba relatywizacji historii
Treść
Były minister spraw zagranicznych komunistycznego NRD Marcus Meckel, obecnie poseł SPD, chce, by w Poznaniu jeszcze w tym roku zaczęło działać Centrum Wypędzonych upamiętniające europejskie ofiary reżimów totalitarnych. Pomysł, który podoba się władzom miasta związanym z Platformą Obywatelską, budzi zdecydowany sprzeciw prawicy. Opozycja uważa to za haniebną próbę relatywizowania historii.
- Jestem zaskoczony tym, że tu, w Poznaniu, taki projekt w ogóle się pojawił. To bardzo niebezpieczna zabawa - powiedział nam profesor Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, jeden z założycieli ogólnopolskiej Wspólnoty Ofiar Niemieckich Wypędzeń. - Budowa Centrum, które doprowadziłoby do stawiania znaku równości między cierpieniami deportowanych, mordowanych Polaków i Niemców, którzy przybyli tu wraz z okupacyjną administracją, jest jakimś absurdem - dodał. Utworzenie w Poznaniu pierwszego z wielu ośrodków upamiętniających, jak enigmatycznie określono w projekcie - "europejskie ofiary systemów totalitarnych", ma być pierwszym etapem budowy międzynarodowej sieci podobnych ośrodków. Pomysłodawcą jest były minister spraw zagranicznych NRD Marcus Meckel, obecnie deputowany Bundestagu z ramienia SPD. Meckel chciałby, aby centrum według jego pomysłu zostało uruchomione w Poznaniu już za kilka miesięcy, w rocznicę wybuchu Powstania Poznańskiego Czerwca 1956 roku. - Poznań byłby najlepszym miejscem - utrzymuje niemiecki deputowany, który jeszcze niedawno w identycznych słowach gorąco opowiadał się za umieszczeniem podobnego centrum... we Wrocławiu, gdzie - jak twierdził - "zespalają się losy Polaków i Niemców".
Propozycja Meckela spodobała się władzom Poznania. Wiceprezydent miasta Maciej Frankiewicz, związany z PO, zapowiedział, że w najbliższych dniach będzie rozmawiał o tej koncepcji z Meckelem, m.in. na temat finansowania i koordynowania projektu. Ta zapowiedź zbulwersowała prawicową opozycję. Uważa ona, że budowa jakiegokolwiek centrum, w którym zestawienie wywózki Niemców po II wojnie światowej - czynionej na polecenie ich własnych, niemieckich władz okupacyjnych - z cierpieniem deportowanych, mordowanych Polaków, jest po prostu haniebna.
- Ewentualna akceptacja władz miasta dla tego projektu byłaby czymś skandalicznym! - nie kryje oburzenia radny Krzysztof Mączkowski (PiS). - Jedyne Centrum, jakie mogłoby powstać w tym mieście, to centrum upamiętniające Polaków - ofiary zbrodni nazistowskich popełnionych przez Niemców - dodaje Mączkowski.
Tego nie można porównać
Pomysł Meckela krytykują także zazwyczaj życzliwi wszelkim projektom "pojednania" naukowcy z Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Zdaniem dyrektora Instytutu prof. Andrzeja Saksona, niemiecka koncepcja Meckela nie jest jednoznaczna, brakuje bowiem oświadczenia, że inicjatywa ta ma upamiętniać polskie ofiary wypędzeń. To właśnie Poznań i Wielkopolska były miejscem pierwszych niemieckich represji w stosunku do polskiej ludności w czasie II wojny światowej. To właśnie w stolicy Wielkopolski niemieckie władze okupacyjne utworzyły największy w "Kraju Warty" obóz przesiedleńczy Lager Główna, przez który w ciągu niespełna roku przeszło ponad 30 tysięcy wypędzonych z domów Polaków. Wielu z nich w obozie na Głównej w Poznaniu poniosło śmierć. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Instytut Pamięci Narodowej.
O sprawie pisaliśmy już wcześniej na łamach "Naszego Dziennika". Obóz dla wysiedlanych mieszkańców Poznania i Wielkopolski przy ul. Głównej w Poznaniu powstał z inicjatywy niemieckiego nadburmistrza Poznania Gerharda Schefflera. Otoczony był on płotem z drutu kolczastego oraz wieżami wartowniczymi. Tworzyły go murowane i drewniane baraki pozbawione jakichkolwiek warunków do mieszkania. Na terenie obozu nie było również żadnych urządzeń sanitarnych. Tylko w części baraków były prycze do spania, w pozostałych ludzie leżeli na betonowych posadzkach, przykrytych jedynie słomą. Za umywalnie i miejsca do prania odzieży służyły koryta napełniane zimną wodą. Część przetrzymywanych w obozie Polaków dosłownie umierała z głodu. Wysiedlani ze swoich mieszkań otrzymywali rano i wieczorem czarną kawę oraz 10 dag czarnego chleba dla jednej osoby, na obiad zaś pół litra zupy. - Warunki życia w tym obozie były straszne. Powodowały masowe zgony, choroby, pobicia. Warunki transportu również były fatalne - mówił nam prokurator IPN Mirosław Więckowiak.
Także w Poznaniu Niemcy utworzyli pierwszy na ziemiach polskich obóz koncentracyjny "Fort VII", który dla mieszkańców Poznania i Wielkopolski stał się tym, czym Pawiak dla Warszawiaków. Do 1944 r. przez kazamaty Fortu VII przeszło ponad 40 tysięcy Polaków, z których większość zginęła. Pod obozową ścianą straceń odbywały się egzekucje, w śledztwie stosowane były tortury. Trzymani w obozie nader często umierali też po prostu z powodu chorób i głodu. W kwietniu 1943 r. Niemcy założyli podobny obóz kaźni w oddalonym zaledwie kilka kilometrów od Poznania Żabikowie.
- Pomysł Meckela, który ku mojemu i nie tylko mojemu zdziwieniu ponoć podoba się władzom Poznania, stawia na równi cierpienia Polaków, ofiar II wojny światowej, i Niemców, którzy za tę gehennę odpowiadają. Na to nie może być zgody - zaznacza wicemarszałek województwa wielkopolskiego Przemysław Piasta.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-03-09
Autor: ab