Próba otrucia?
Treść
Austriacki lekarz Michael Zimpfer oświadczył w sobotę, że przyczyną choroby lidera ukraińskiej opozycji Wiktora Juszczenki - kandydata na prezydenta, było zatrucie dioksynami. Nie był jednak w stanie z całą pewnością powiedzieć, czy zatrucie było efektem celowego działania. W reakcji na orzeczenie Zimpfera prokuratura generalna Ukrainy wznowiła śledztwo w sprawie przyczyn choroby Juszczenki.
Jak podał doktor Zimpfer, dyrektor wiedeńskiej prywatnej kliniki Rudolfinerhaus, w której od piątku ponownie przebywa Juszczenko, najnowsze testy wykazały, iż przyczyną jego choroby było zatrucie dioksynami. - Nie ma co do tego wątpliwości. Była wysoka koncentracja dioksyn, najprawdopodobniej przyjmowanych doustnie - powiedział Zimpfer na konferencji prasowej. We krwi i tkankach Juszczenki koncentracja dioksyn była tysiąc razy wyższa niż norma. Jednocześnie dyrektor kliniki powiedział, że Juszczenko nie mógł umrzeć od tej trucizny. Jego zdaniem, zatrucie, którego przebieg był bardzo bolesny, mogło doprowadzić do zrujnowania zdrowia Juszczenki. Dodał, iż nie jest możliwe stwierdzenie, czy był to wynik próby otrucia.
Eksperci medyczni spoza Austrii i Ukrainy mówią, że choroba Juszczenki to chloroza - zwykle towarzysząca zatruciu dioksynami. Dioksyny należą do najsilniej działających trucizn; są rakotwórcze. Są to ekotoksyny chlorowcopochodne organiczne, obecne w środowisku wskutek działalności człowieka. Ponad 60 proc. dioksyn obecnych w biosferze Ziemi to uboczny produkt spalania odpadów. Obecność dioksyn w "czystej ekologicznie" okolicy przypisuje się zanieczyszczeniom środkami ochrony roślin. Blisko 95 proc. dziennej dawki dioksyn dostaje się do naszego organizmu wraz z pożywieniem. Ponieważ mają one zdolność do bioakumulacji w łańcuchu pokarmowym człowieka, są uważane za szczególnie groźny czynnik ryzyka ekologicznego. Przyjmowane w niskich dawkach wywołują zmiany osobowości, obniżają libido, są przyczyną obniżenia zdolności do rozmnażania.
Badania przeprowadzone w nocy z piątku na sobotę polegały na obserwacjach klinicznych zmian skórnych, pobraniu i analizie próbek krwi i badaniach struktury tkanki. Lekarze poinformowali, że generalnie stan Juszczenki jest dobry, a poziom dioksyn w jego wątrobie "wrócił do normy". - Pacjent jest w stanie pracować, a jego choroba nie jest zaraźliwa - powiedział doktor Nikolai Korpan, kriochirurg ukraińskiego pochodzenia, który we wrześniu leczył Juszczenkę w Wiedniu.
Juszczenko zachorował 6 września, kiedy prowadził kampanię przed wyborami prezydenckimi, których pierwszą turę wyznaczono na 31 października. Po czterech dniach choroby został przewieziony do Rudolfinerhaus z bólami brzucha oraz wypryskami na twarzy i torsie. Według jego zwolenników, choroba była skutkiem próby otrucia go przez przeciwników politycznych. W piątek Juszczenko mówił na konferencji prasowej w Kijowie, że wciąż jest pewien, iż jego choroba to efekt otrucia.
W reakcji na orzeczenie austriackich lekarzy prokuratura generalna Ukrainy ponownie wszczęła śledztwo w sprawie otrucia Wiktora Juszczenki. Pierwszy raz zajęła się tą sprawą 21 września tego roku, jednak 22 października umorzono śledztwo "ze względu na brak znamion przestępstwa". Uznano przy tym, że przyczyną stanu Juszczenki jest infekcja wirusowa, przejawiająca się ostrą formą opryszczki.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2004-12-13
Autor: kl