Prezydent straszy dziennikarzy
Treść
 			Christian Wulff ma nowe kłopoty. Prezydent Niemiec musi  tłumaczyć się nie tylko z korzystnych pożyczek, ale także z zarzutów o  zastraszanie dziennikarzy. 
Na światło dzienne zostały wydobyte informacje o tym, że prezydent  próbował szantażować dziennikarzy, aby nie dopuścić do upublicznienia  informacji o udzielonych mu pożyczkach. Groził im także wytoczeniem  procesów sądowych. Christian Wulff miał zadzwonić do Michaela Diekmanna,  szefa hamburskiego dziennika "Bild Zeitung", z ostrzeżeniem, że dalsze  ujawnianie przez gazetę informacji o jego pożyczkach spowoduje  jednoznaczne zakończenie współpracy między nim a gazetą. Wojna z mediami  być może będzie ostatnią w karierze obecnego prezydenta, ponieważ nawet  dotychczas neutralni komentatorzy zaczynają być wobec niego krytyczni.  Zamilkli także jego obrońcy z CDU, natomiast społeczeństwo poczuło się  urażone arogancją Wulffa i straciło do niego resztki sympatii. Nic więc  dziwnego, że już prawie czterech na pięciu Niemców najlepsze wyjście z  afery widzi w dymisji swojego prezydenta.
Konstytucjonalista prof. Joerg Detlef-Kuehne, komentując aferę związaną z  kredytami prezydenta (jeszcze w okresie gdy Wulff sprawował funkcję  premiera Dolnej Saksonii), potwierdza, że szef państwa znalazł się w  niekorzystnej sytuacji wizerunkowej i jedynym dla niego wyjściem jest  skierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości w Hanowerze. Jego  zdaniem, tylko sąd landu Dolna Saksonia mógłby oczyścić Wulffa z  oskarżeń, jeśli oczywiście okazałoby się, że prezydent prawa nie złamał,  a co do tego są rozbieżności wśród prawników. 
Christian Wulff pożyczył w 2007 roku od znajomego biznesmena Egona  Geerkensa pół miliona euro na zakup domu, ale zataił tę pożyczkę przed  senatorami z Hanoweru.
WM
Nasz Dziennik Wtorek, 3 stycznia 2012, Nr 2 (4237)
Autor: au
 
                    