Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent czekał na samolot

Treść

Prezydent Lech Kaczyński spotka się z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński zapowiedział, że tematem rozmów podczas tych spotkań, których terminu na razie nie ustalono, będzie m.in. sprawa zapowiedzianej przez rząd ewentualnej zmiany naszej polityki w kwestii budowy tarczy antyrakietowej. Szef rządu liczy na to, że do spotkania dojdzie jeszcze w tym tygodniu.

Choć Donald Tusk, chcąc utwierdzać w społeczeństwie zapowiadaną dbałość o ograniczenie kosztów funkcjonowania administracji rządowej, zapowiedział, że do Brukseli poleci dziś nie rządowym, lecz rejsowym samolotem, a wraz ze swoimi ministrami na uroczystość zaprzysiężenia do Kancelarii Prezydenta nie zajechał limuzynami, lecz wynajętym autokarem, w podróż z Gdańska do Katowic wcale nie udał się ani autokarem, ani też pociągiem. Na spotkanie barbórkowe z górnikami premier poleciał samolotem... rządowym. O tym, że Tusk skorzystał z rządowej maszyny, na pewno nie byłoby tak głośno jak wtedy, gdy padła wieść, że rządowym samolotem latać nie będzie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że z tego samego samolotu musiał skorzystać wczoraj prezydent Lech Kaczyński. Powrót samolotu z Katowic do Warszawy na tyle się jednak opóźnił, że prezydent, który na samolot czekał w Pałacu Prezydenckim, wyruszył z wizytą na Słowację z godzinnym opóźnieniem. Incydent ten nabiera dodatkowego smaczku w sytuacji ostatnio szczególnie napiętych stosunków na linii premier - prezydent. Sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński tłumaczył jednak, że Lech Kaczyński nie odebrał tego jako złośliwości ze strony premiera i życzy szefowi rządu przyjemnego lotu. - Prezydent Lech Kaczyński wie, że nie ma rejsowych samolotów między Gdańskiem a Katowicami i dlatego premier musiał na Śląsk polecieć rządowym - mówił Kamiński. Zdaniem prezydenckiego ministra, zdarzenie to pokazuje jedynie, że potrzebne są nowe samoloty dla polskiej władzy. - To jest decyzja nowego rządu, o tym mówiło się w Polsce od dłuższego czasu. Dzisiaj mamy sytuację, kiedy jeden samolot musi obsługiwać prezydenta i premiera i z tego wynikają różne techniczne kłopoty - dodał Kamiński. Biorąc jednak pod uwagę, że ze względu na strach przed oceną opinii publicznej na wymianę przestarzałych samolotów na nowe nie zdecydował się żaden z poprzednich rządów, również obecny na decyzję w tej sprawie może się nie zdobyć. Tym bardziej że Donald Tusk dla poklasku ogłasza, że będzie latał samolotami rejsowymi, co też wcale tańsze być nie musi i - jak pokazuje wczorajsze zdarzenie - często możliwe nie będzie.

Będą rozmawiać
Kamiński zapowiedział, że prezydent planuje spotkanie zarówno z premierem Donaldem Tuskiem, jak i z ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim. Lech Kaczyński chce porozmawiać m.in. o tarczy antyrakietowej. Według Kamińskiego, zapowiedź o możliwej zmianie polityki wobec tarczy "budzi niepokój prezydenta". - Upływa paręnaście dni, podejmowane są ważne decyzje, które w jakiś sposób zmieniają polskie stanowisko w tej kwestii, a prezydent nie jest o tym informowany - mówił Kamiński.
Premier zapowiedział w exposé, że rząd będzie chciał prowadzić konsultacje w sprawie tarczy z naszymi sąsiadami. Szef MSZ Radosław Sikorski powiedział wczoraj w publicznym radiu, że na razie nie są prowadzone negocjacje z Amerykanami w sprawie tarczy. Rząd chce bowiem najpierw przyjrzeć się wynikom dotychczasowych rozmów, a później - jak zapowiedział premier - mamy konsultować budowę tarczy z NATO i naszymi sąsiadami. Sikorski mówił, że "na razie nie ma konkretnych planów", czy negocjacje będą prowadzone również z Rosją. Sikorski zaapelował też do Anny Fotygi, by zdefiniowała swoją rolę: czy jest szefową kancelarii ponadpartyjnego prezydenta, czy ministrem spraw zagranicznych na wygnaniu.
Zdaniem Kamińskiego, zapowiedź możliwej zmiany naszej polityki w tej sprawie to kolejny element polityki otwarcia na Rosję. Jak zauważył, dzieje się to jednak w sytuacji, gdy "obserwatorzy zagraniczni, i to bynajmniej nie jacyś ludzie, którzy są pod wpływem prezydenta RP", mówią, iż Rosja jest krajem, w którym nie ma standardów demokratycznych.
Tusk wyraził nadzieję, że do jego spotkania z głową państwa dojdzie jeszcze w tym tygodniu, zapowiadając, że chce porozmawiać o polskiej polityce zagranicznej. - Mam taką nadzieję, ale to pan prezydent wyznaczy termin. Poproszę tylko pana prezydenta, aby uwzględnił, że w środę jest posiedzenie Rady Ministrów i aby po raz kolejny nie doprowadzić do takiego niepotrzebnego zamieszania - mówił premier, nie mogąc pozbyć się złośliwej uwagi.
Napięte stosunki między premierem a prezydentem komentował na swoim internetowym blogu eurodeputowany Ryszard Czarnecki. W jego opinii, głównym powodem awantury jest chęć odwrócenia uwagi przez Donalda Tuska od serii błędów, pomyłek czy zaniechań jego ekipy. "Wojną z prezydentem" Donald Tusk chce "medialnie przykryć właśnie ostatnie błędy, a także sprzeczności w wypowiedziach i polityce swego gabinetu (co innego mówi Tusk o edukacji, a co innego minister Hall, co innego mówi Tusk o wyjściu wojska z Iraku, a co innego mówi minister Klich)" - pisze na swoim blogu Czarnecki.
Premier zapowiedział też wczoraj, że zostanie szybko ustalone, kto stał za podpaleniem samochodu Julii Pitery. Samochód minister, która w rządzie Donalda Tuska zajmować ma się walką z korupcją, spłonął w niedzielę wieczorem pod jej mieszkaniem. Policja bada, czy auto zostało podpalone, czy też przyczyną pożaru był samozapłon. Tego, iż było to podpalenie, nie wykluczało wczoraj Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji. Pitera, która tłumaczyła, że zdążyła już się narazić wielu osobom, poinformowała, iż opublikuje wyciągi ze służbowych kart kredytowych poprzedniego rządu.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-12-04

Autor: wa