Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent apeluje o odpowiedzialność

Treść

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko powiedział w Kijowie, że uczyni wszystko w ramach swoich uprawnień, żeby zabezpieczyć demokratyczny przebieg wyborów do parlamentu, które mają się odbyć 26 marca. Podkreślił on, że w przededniu wyborów Ukraina ma być państwem stabilnym.

- Historia świadczy o tym, że gdy elity znajdują drogi do konsolidacji narodu, to wtedy znajdują klucze zwycięstwa - oświadczył wczoraj ukraiński prezydent, odnosząc się do ostatnich konfliktów z Rosją. - Niezależnie od tego, na jaki temat rozmawiamy z Rosją, np. o latarni morskiej w Saryczu, rzecz idzie o ukraińską niezależność. Jeżeli dochodzi do wojny gazowej i cenę 230 USD za tysiąc m. sześc. gazu, to tu także chodzi o ukraińską niezależność - powiedział Wiktor Juszczenko.
Przemawiając wczoraj w Kijowie, prezydent powiedział, że jest mu wstyd za tych ukraińskich polityków, którzy wykorzystują dostawy gazu we własnych, brudnych interesach. Juszczenko obiecał, że jako prezydent Ukrainy będzie zwalczał wszystkie próby separatyzmu lub federalizmu w państwie. Prezydent chce, żeby w te trudne dla Ukrainy dni, kiedy niby nie ma rządu, na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi nie doszło do kryzysu władzy. Juszczenko zaapelował do polityków ukraińskich, żeby mieli na względzie interes państwowy, a nie tylko własny, wąskopartyjny.
Po wejściu w życie od 1 stycznia 2006 r. wprowadzonych ponad rok temu zmian do konstytucji, które zwiększają uprawnienia parlamentu, trwa konfrontacja między prezydentem a Radą Najwyższą Ukrainy. Ostatnie odwołanie rządu przez parlament jeszcze bardziej zaogniło sytuację. Juszczenko twierdzi, że zmiany ustroju politycznego z republiki prezydencko-parlamentarnej na republikę parlamentarno-prezydencką mają się odbyć po referendum, natomiast parlament uważa, że jest to zbędne, gdyż Rada Najwyższa uchwaliła reformę polityczną jeszcze podczas rewolucji pomarańczowej w grudniu 2004 roku. Zdaniem prezydenta Juszczenki, w przededniu nowych wyborów parlamentarnych Rada Najwyższa nie miała konstytucyjnego prawa dymisji rządu.
Kto ma rację, mógłby rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny, który nie został jeszcze powołany, ponieważ parlament nie wytypował do niego swoich przedstawicieli. Jeżeli sytuacja w najbliższym czasie nie zostanie rozstrzygnięta, to w opinii niektórych obserwatorów politycznych mogą zostać wprowadzone bezpośrednie rządy prezydenckie do czasu wyłonienia nowego parlamentu.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

"Nasz Dziennik" 2006-01-24

Autor: ab