Prezydencie Obama, pomóż chrześcijanom
Treść
15-letnia chrześcijanka z Egiptu napisała list do prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy z prośbą o pomoc, w związku z prześladowaniami, jakie dotknęły jej rodzinę i współwyznawców ze strony większości muzułmańskiej. Poruszający list Diny El-Gohary, który ma zwrócić uwagę na wyjątkowo ciężki los chrześcijan w tym kraju, wywołał wielkie poruszenie wśród międzynarodowej społeczności internetowej.
"Panie prezydencie Obama, jesteśmy w Egipcie mniejszością. I jesteśmy traktowani naprawdę bardzo źle. Pan mówi, że mniejszość muzułmańska jest w USA traktowana bardzo dobrze, dlaczego więc nas nie spotyka to samo?" - pisze dziewczynka po arabsku do Baracka Obamy. "Jesteśmy uwięzieni we własnym domu, ponieważ islamscy duchowni wzywają do zamordowania mojego ojca, teraz także rząd przygotowuje dla nas nowe więzienie, tak więc będziemy uwięzieni we własnym kraju" - czytamy dalej.
Jak podkreśla Dina, silnej wiary nauczyła się od swojego ojca Mahera El-Gohary, który doświadcza niesprawiedliwości wobec chrześcijan już od 35 lat. Szykany wobec niego rozpoczęły się niemal w tym samym dniu, kiedy przyjął chrzest i został włączony do kościoła koptyjskiego. Obecnie wraz ze swoją córką żyją jak uchodźcy, co chwilę zmieniają miejsce zamieszkania, aby uniknąć śmierci z rąk muzułmanów. Wśród lokalnych społeczności rozpuszczono plotki, że są chorzy psychicznie lub opętani przez demony. Wobec Mahera wypowiedziano także fatwę, wzywając do przelania jego krwi. Taką nienawiść wśród muzułmanów wywołuje fakt, że El-Gohary jako były wyznawca Allaha nawrócił się na chrześcijaństwo. A to wszystko w kraju, którego konstytucja gwarantuje poszanowanie wolności religijnej.
Abdul Aziz Zakareya, islamski duchowny i wykładowca uniwersytecki, komentując decyzję El-Gohary'ego stwierdził, że nawróceni na chrześcijaństwo, tacy jak Maher, powinni być zabijani przez władze. To właśnie on wezwał do wypowiedzenia fatwy.
W wywiadzie, którego Maher udzieli w ubiegłym roku, stwierdził, że większość Egipcjan nie jest w stanie dostrzec nic poza islamem. - Jeśli odrzucasz islam, wstrząsasz ich przekonaniami i od razu stajesz się apostatą i niewiernym. Mogę zobaczyć w oczach muzułmanów, jak bardzo moje nawrócenie ich boli - powiedział wówczas. Jednocześnie dodał, że jest bardzo zmęczony ciągłą ucieczką, zmianami mieszkań czy kościołów, w których uczestniczy we Mszach Świętych tak, aby uniknąć śmierci.
Ponadto krajowe władze nie uznają konwersji El-Gohary na chrześcijaństwo. We wszystkich dokumentach identyfikacyjnych w rubryce "wyznanie" ma on wpisane - islam. W zeszłym roku po raz kolejny złożył w urzędzie odpowiednie dokumenty, prosząc o zmianę tegoż zapisu i o przyjęcie imienia Piotr - tego ze chrztu. Decyzja sądu była jednak odmowna, gdyż jego chrzest uznano za "nieprawomocny", stąd w świetle prawa jest on nadal muzułmaninem. Wkrótce także jego córka otrzyma dowód osobisty, i jak podkreśla, nie chce on, by miała w nim taki sam wpis. Dodaje, że jest ona chrześcijanką i jest z tego dumna.
Ojciec i córka czekają na odpowiedź amerykańskich władz. Wiadomo, że rząd USA jest poinformowany w kwestii rodziny El-Gohary. W raporcie Departamentu Stanu na temat wolności religijnej na świecie z końca 2009 roku sprawa ta jest szczegółowo opisana. Społeczność internetowa oczekiwała, że prezydent Barack Obama odniesie się do problemu w swoim orędziu. Jednak tego nie uczynił.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-01-29
Autor: jc