Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezes Kurtyka krytykuje reformę IPN przygotowaną przez PO

Treść

Łatwość odwołania szefa, brak lustracji członów rady i upolitycznienie Instytutu – tak wygląda w oczach kolegium i prezesa IPN nowelizacja ustawy dotycząca Instytutu przygotowana przez Platformę Obywatelską.
Prezes IPN Janusz Kurtyka w miniony poniedziałek wysłał do Klubu PO opinię przygotowaną po konsultacjach z kolegium Instytutu oraz prawnikami. Opinia Instytutu ostro krytykuje pomysły Platformy w sprawie zmian w Instytucie – donosi „Rzeczpospolita”, która dotarła do tekstu opinii.
Najcięższy zarzut, to próba uzależnienia prezesa Instytutu od aktualnie rządzącej większości sejmowej. Obecnie, by odwołać prezesa IPN w trakcie jego kadencji, potrzebna jest większość 3/5 posłów. Nowelizacja zakłada, że odwołanie szefa Instytutu będzie można przeprowadzić zwykłą większością głosów, jaką dysponuje koalicja rządząca.
IPN wytyka prawodawcom, że nowelizacja ustawy stawia przed Instytutem wymagania, które mogą stać się pretekstem do zdymisjonowania szefa tej instytucji. Chodzi o wymóg opublikowania w ciągu sześciu miesięcy od wejścia w życie ustawy szczegółowego inwentarza zawierającego opis zawartości archiwum IPN.
Podobnych inwentarzy nie ma większość archiwów państwowych działających od dziesięcioleci. „Wykonanie tego obowiązku w ww. terminie wydaje się niemożliwe, jego niewykonanie zaś może skutkować odwołaniem prezesa Instytutu Pamięci” – czytamy w opinii Instytutu.
Według nowelizacji Rada Instytutu może odwołać szefa IPN, jeśli nie przyjmie jego sprawozdania. Projekt nie precyzuje jednak, jakie mogą być przesłanki do odrzucenia sprawozdania.
IPN nie podoba się propozycja zastąpienia obecnego kolegium nową radą, a zwłaszcza sposób doboru jej członków. Według nowelizacji w skład rady mogłyby wejść osoby posiadające co najmniej stopień naukowy doktora. „Tak określone przesłanki mogą budzić wątpliwości natury konstytucyjnej z uwagi na nadmierne ograniczenia w dostępie do funkcji publicznych” – czytamy w opinii IPN.
Instytut zauważa, że członków rady w pewnych przypadkach będą mogły wybierać ciała polityczne. „W takiej sytuacji cała koncepcja skonstruowania Rady Instytutu Pamięci jako ciała apolitycznego może okazać się fikcją” – pisze Kurtyka.
IPN obawia się też, że w nowych władzach mogliby zasiąść byli tajni współpracownicy służb PRL lub funkcjonariusze SB. Projekt nie zakłada bowiem lustracji członków rad wydziałów uczelni, zgromadzenia elektorów ani kandydatów na członków Rady Instytutu Pamięci.
Według IPN zapis o ujawnianiu od razu osobom poszkodowanym danych osobowych tajnych współpracowników może opóźnić dostęp do informacji. Rzecz w tym, że w większości donosów figurują pseudonimy, nie nazwiska tajnych współpracowników SB. Archiwiści musieliby więc dokonać dodatkowej kwerendy, by ustalić, jakie osoby kryją się za pseudonimami.
MaRo/Rp.pl
Fronda 2009-11-13

Autor: wa

Tagi: ipn kurtyka