Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezenty za akceptację korupcji

Treść

Telewizor, materiały budowlane, prace w domu, pobyt nad morzem czy sprowadzenie samochodu z zagranicy - to lista korzyści, jakie według szczecińskiej prokuratury przyjął Sylwester R., aresztowany w ubiegłym tygodniu b. prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Sprawa wyszła na jaw, gdy do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zgłosił się szczeciński przedsiębiorca, informując, że pracownicy szczecińskiego ZUS złożyli mu korupcyjną propozycję. R. w zamian za "spełnianie zachcianek" przymykał oko na działania podległych mu urzędników.

Szczecińska prokuratura okręgowa ujawniła informacje dotyczące zatrzymań wysokich urzędników ZUS, którzy w ubiegłym tygodniu pod zarzutami korupcyjnymi zostali tymczasowo aresztowani przez sąd. Wczoraj prokurator okręgowy Józef Skoczeń poinformował o zarzutach, jakie zostały postawione pięciu podejrzanym mężczyznom. Były prezes ZUS Sylwester R. usłyszał sześć zarzutów dotyczących łapownictwa. Chodzi o czerpanie korzyści majątkowych w związku z pełnioną funkcją. R. miał przyjmować różnorakie prezenty. Wśród nich znalazły się telewizor o wartości 3 tys. zł, pobyt w ośrodku wypoczynkowym, materiały budowlane o wartości 10 tys. zł, prace w domu na kwotę 11 tys. zł czy zorganizowanie odprawy celnej, zapłacenie podatków, przyjęcie 10 tys. zł na opłatę akcyzy związane ze sprowadzeniem samochodu z zagranicy.
Tadeusz D., dyrektor szczecińskiego oddziału ZUS, usłyszał zarzuty zarówno dawania łapówek (b. prezesowi ZUS), jak i nakłaniania do wręczania mu korzyści majątkowych w wysokości 30 tys. zł w zamian za zlecenia na prace dla ZUS.
Pozostali trzej oskarżeni - wicedyrektor szczecińskiego ZUS, kierownik jednego ze szczecińskich referatów ZUS i biznesmen, usłyszeli po jednym zarzucie. - Wszyscy mężczyźni mają poważne zarzuty korupcyjne zagrożone karą od ośmiu do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Powinni zostać w areszcie, żeby nie dopuścić do matactwa - ocenił prokurator Skoczeń.
Jak podkreśliła Beata Nowakowska, prokurator apelacyjny w Szczecinie, oskarżeni "mieli spółdzielnię", która zajmowała się "stwarzaniem dobrego nastroju przełożonych i spełnianiem ich zachcianek w zamian za ich przychylność i niereagowanie na nieprawidłowości". Jak zauważyła, przy przestępstwach o charakterze korupcyjnym nie zawsze najważniejsza jest kwota łapówek. - Nie muszą to być miliony, liczy się fakt, że dopuszczają się tego osoby obdarzone dużym zaufaniem społecznym - dodała.
Afera korupcyjna w ZUS wyszła na jaw w maju ubiegłego roku, kiedy do ABW zgłosił się szczeciński przedsiębiorca, informując, że pracownicy lokalnego oddziału ZUS złożyli mu korupcyjną propozycję. W działaniach prowadzonych od czerwca 2008 roku wzięło udział 180 funkcjonariuszy ABW, dokonano 34 przeszukań w całym kraju, a w końcowej fazie przesłuchano jednocześnie 80 osób. - Aby skoordynować i przeprowadzić tak szerokie działania, należało szczegółowo zaplanować wszystkie czynności. Było to ogromne przedsięwzięcie organizacyjne. Praca prokuratorów nie ograniczyła się do przesłuchania podejrzanych, ponieważ na bieżąco koordynowali oni czynności prowadzone w kraju przez funkcjonariuszy ABW. Warunkiem powodzenia tej realizacji było równoczesne podjęcie wszystkich zaplanowanych działań - podkreśliła prokuratura. Zatrzymania nie zakończyły śledztwa. Jak podkreślali prokuratorzy, po tym wydarzeniu zgłaszają się kolejne osoby sygnalizujące nieprawidłowości w ZUS. - Te osoby, które ujawnią fakty związane z korupcją, zgodnie z prawem nie będą podlegały karze - przypomnieli.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-09-15

Autor: wa