Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Premiera spektaklu Teatru Telewizji "Inka 1946"

Treść

Szukamy wokół siebie ludzi, o których można powiedzieć, że zachowują się "jak trzeba". Szukamy ludzi wiernych ideałom. Czasami znajdujemy ich w historii. Szczególnie wzruszają postaci zapomniane. Ludzie, którzy cierpieli i umierali za niepodległy byt państwa polskiego.
Bohaterka spektaklu Teatru Telewizji "Inka 1946" wzrusza w dwójnasób. Ta dziewczyna umierała z wyroku sądu komunistycznego na kilka dni przed 18. urodzinami. Nie zgodziła się na żadną formę współpracy z bezpieką. Nie podpisała prośby o ułaskawienie do Bieruta, bo w tej prośbie adwokat z urzędu zawarł inwektywy pod adresem chłopców z 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". A przecież ona walczyła wraz z nimi o wolną Polskę, przeciwko pretorianom Polski sowieckiej: ubowcom, sowietnikom z NKWD, obławom KBW.
Wszystko w tym spektaklu oparte jest na dokumentach i relacjach ludzi, którzy zetknęli się z Danutą Siedzikówną "Inką (ur. 3 IX 1928 r. - zm. 28 VIII 1946 r.): księdza Mariana Prusaka - który ją spowiadał przed śmiercią, zastępcy naczelnika więzienia - który organizował egzekucję, ostatniego dowódcy z AK - który wysłał ją do Gdańska po zaopatrzenie dla oddziału w medykamenty, sióstr Mikołajewskich - u których spędziła ostatnią noc przed aresztowaniem. To do nich dotarł z więzienia gryps od "Inki", w którym dziewczyna, już po wyroku śmierci, prosi: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba"... Powiedzcie babci, bo rodzice już nie żyją. Matka zamordowana przez gestapo za pracę w siatce terenowej AK. Ojciec deportowany do Związku Sowieckiego 10 lutego 1940 r., zmarł na żołnierskim szlaku armii gen. Andersa.
Pan Bóg pozwolił nam wydobyć na światło dzienne tę piękną postać, skazaną przez komunistów - tak jak inni żołnierze antykomunistycznej konspiracji zbrojnej - na zapomnienie. Spektakl wyreżyserowała z wielką wrażliwością i zrozumieniem tragedii "Inki" Natalia Koryncka-Gruz, znana na co dzień z reżyserii popularnego serialu telewizyjnego "M jak miłość". Scenariusz napisał Wojciech Tomczyk - autor scenariusza do niedawno pokazywanej "Norymbergi". Wspaniałą kreację stworzyła Karolina Kominek-Skuratowicz jako "Inka". To jej pierwsza rola filmowa; jest studentką szkoły teatralnej w Krakowie. Gratulacje dla organizatorów castingu. Nie można było wybrać lepiej!
Teraz chodzi o to, by nie skończyło się na telewizyjnej emisji. Telewizja stara się, by płytka z nagraniem spektaklu trafiła do "Biuletynu IPN", który w nakładzie 15 000 egzemplarzy dociera do wszystkich szkół w Polsce. Dopiero wtedy opowieść o "Ince" trafi do właściwych adresatów, do polskiej młodzieży. Niech pamięć o dziewczynie, która "zachowała się jak trzeba" przetrwa w ich pamięci i w sercach. Z pożytkiem dla Polski.
Piotr Szubarczyk, IPN Gdańsk, konsultant historyczny spektaklu
"Nasz Dziennik" 2007-01-23

Autor: wa