Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Premier: precz z postkomuną

Treść

Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale wyjdziemy z niej zwycięsko - powiedział premier Jarosław Kaczyński na niedzielnym wiecu poparcia dla rządu, który odbył się na terenie Stoczni Gdańskiej. Zapewnił, że PiS "w żadnym przypadku nie cofnie się z drogi naprawy".

Odnosząc się do sprawy tzw. "taśm Renaty Beger", szef rządu stwierdził, że "nigdy więcej nie wolno już rozmawiać z ludźmi o marnej reputacji".

W wiecu poparcia dla rządu pod hasłem "Solidarna Polska" brało udział - według policji - ok. 4 tys. osób.

"Zwyciężymy z całą pewnością, ale trzeba nam nabrać sił, nabrać wiary (...) właśnie w tym szczególnym miejscu, gdzie poczęła się historia wolności, historia walki o wolność w Polsce i na świecie" - powiedział do zgromadzonych Kaczyński.

Lider PiS odniósł się do sprawy tzw. "taśm Renaty Beger. "Wiara jest naszą jedyną siłą. My nie mamy za sobą wielkich pieniędzy, wielkich telewizji, potężnych instytucji - mamy wiarę i przekonanie o naszej racji. Właśnie w tę wiarę był cios" - oświadczył.

Zapewnił, że ze sprawy wyciągnięto wniosek: "Nigdy więcej nie wolno już rozmawiać z ludźmi o marnej reputacji" - powiedział.

Premier zadeklarował, że jego ugrupowanie nie chce prowadzić walk i nie jest "partią wojny", ale partią "spokojnych, ale konsekwentnych zmian, przebudowy i naprawy". Zapewnił, że PiS "w żadnym przypadku nie cofnie się z drogi naprawy".

"Nie cofniemy się, nawet gdyby w różnych telewizjach i radiach mówiono o nas - choć wydaje się to już niemożliwe - jeszcze gorzej niż teraz. Nie cofniemy się, jeśli będzie się zbierało na ulicach otumanionych ludzi, by przeciw nam występowali, (...) występując przede wszystkim przeciw Polsce" - oświadczył.

Zdaniem Kaczyńskiego, "to wszystko, co dziś widzimy", spowodowane zostało "strachem przed prawdę i przed zmianami, które mają nastąpić w najbliższych miesiącach, m.in. zmianą na stanowisku szefa Narodowego Banku Polskiego.

Jak powiedział, spędził w Stoczni Gdańskiej kilka, może najważniejszych. tygodni swojego życia i pamięta, "kto był wtedy po której stronie". "My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO" - oświadczył J.Kaczyński.

Wezwał do "opamiętania i pracy dla Polski". "Wierzę, że zwyciężymy, zwyciężymy w tym parlamencie, a jeśli trzeba, zwyciężymy w wyborach" - oświadczył premier. "Precz z komuną, a przede wszystkim precz z postkomuną, z tymi wszystkimi, którzy podtrzymują system wysysający polskie siły " - mówił Kaczyński.

Podkreślił, że te siły uniemożliwiają odniesienie przez Polskę sukcesu, także w wymiarze pojedynczego człowieka - w wymiarze pracy, czy mieszkania dla każdego. Dodał, że Polska może wybić się na pozycję, która się Polsce należy - wielkiego silnego europejskiego narodu.

"Uczynić to będziemy mogli wtedy, gdy będzie kontynuowany proces naprawy polskiego państwa" - powiedział Kaczyński. Zapewnił, że wysiłki te będą dalej podejmowane, gdyż jest to korzystne dla zdecydowanej większości narodu. Jest to zaś złe dla tych, co czują się w postkomuniźmie jak "ryby w wodzie", dla tych, co "system szarych sieci" zwalniał od odpowiedzialności za wszystko, co robili po 89 roku, pozwalał się im bogacić w sposób nieuczciwi przejmować majątek państwowy.

Przemówienie J.Kaczyńskiego było wielokrotnie przerywane owacjami. Zgromadzeni na wiecu ludzie krzyczeli m.in.: "Pomożemy!".

Przed wystąpieniem premiera wyemitowano film pt. "PRZED I PO" krytykujący działania Platformy Obywatelskiej i pokazujący osiągnięcia rządów PiS. Opierając się na wycinkach programów informacyjnych film przynosi wypowiedzi z kampanii wyborczej, negocjacji koalicyjnych PO i PiS. Poszczególne sceny opatrzone były nieprzychylnymi komentarzami wobec polityków Platformy. Kiedy na telebimach pojawiały się twarze liderów PO m.in. Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego i Jana Rokity -tłum gwizdał, krzyczał; rozlegały się salwy śmiechu.

Przed i po wizycie premiera przemawiający krytykowali PO, a także Renatę Beger. Anna Walentynowicz zapytywała ze sceny, dlaczego zamachowcy - Donald Tusk i Waldemar Pawlak - na rząd Jana Olszewskiego nie odpowiedzieli za to przed sądem.

"Przed jakim trybunałem powinien stanąć pan Komorowski, za nielegalny handel bronią i zasilanie terrorystów. Przed jakim trybunałem powinien stanąć pan Rokita, kiedy za jego rządów w rządzie Suchockiej został wypuszczony z więzienia szef mafii pruszkowskiej?" - dodawała Walentynowicz.

Szef "Solidarności" Stoczni Gdynia Dariusz Adamski odnosząc się sprawy "taśm Renaty Beger" powiedział do zgromadzonych: "Zaufaliśmy PiS i żadna pani z +kurwikami+ tego nie zmieni". Okrzyki "Bolek" i gwizdy rozległy się, kiedy jeden z przemawiających dopytywał się - dlaczego Lech Wałęsa obalił rząd Jana Olszewskiego.

Manifestacja w stoczni osób z całej Polski trwała prawie dwie godziny. W wiecu brali udział m.in. szef MON Radosław Sikorski, szefowa MSZ Anna Fotyga a także ks. prałat Henryk Jankowski i Andrzej Gwiazda, jeden z założycieli "Solidarności".

Tuż przed zakończeniem wiecu premier J.Kaczyński wraz Anną Walentynowicz złożyli kwiaty przy Pomniku Poległych Stoczniowców.

Podczas manifestacji nie doszło do żadnych incydentów
(PAP)

"Gazeta Prawna" 2006-10-02

Autor: wa