Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prawo nie może łamać sumienia

Treść

Czy prawniczy legalizm może wziąć górę nad prawem do wolności sumienia? Wyrok w toczącym się przed warszawskim sądem procesie o odmowę tzw. aborcji może okazać się precedensowym dla postawy lekarzy odmawiających zgody na udział w zabiciu dziecka poczętego. Przepisy ustawy o planowaniu rodziny, zezwalające na to barbarzyństwo w trzech przypadkach, kolidują zarówno z przekonaniami wielu lekarzy, jak i fundamentalną dla całego zawodu normą etyczną, jaką jest przysięga Hipokratesa. Niestety, ostatnie orzeczenia sądów w sprawach o tzw. złe urodzenie pokazują, że lekarz odmawiający "aborcji" jest narażony z tego tytułu na konsekwencje karne. Tymczasem ustawa o zawodzie lekarza gwarantuje mu prawo do odmowy udziału w procederze, który jest sprzeczny z jego sumieniem.
Sąd Rejonowy dla miasta stołecznego Warszawy odroczył wczoraj proces, w którym lekarz ginekolog z 40-letnim stażem, były wieloletni ordynator oddziału ginekologicznego w szpitalu przy ul. Inflanckiej w Warszawie, został oskarżony przez prokuraturę o odmowę dopuszczonej przez prawo tzw. aborcji, za co grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności. W wyniku badań prenatalnych u dziecka stwierdzono zespół Downa. Niestety, obiekcji w zabiciu malucha nie miał zespół lekarzy z warszawskiej kliniki przy ul. Karowej.
Ustawa o planowaniu rodziny z 1993 r. zezwala na wykonanie "aborcji" m.in. z uwagi na podejrzenie ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia dziecka. W 2001 r. do dr. Marka Ch. trafiła 44-letnia kobieta w 17. tygodniu ciąży. U jej dziecka zdiagnozowano zespół Downa. Ordynator zasięgnął opinii ówczesnego konsultanta krajowego ginekologii prof. Bogdana Chazana, który według słów podsądnego "nie wyraził zgody na zabieg".
Proces rozpoczął się w 2005 roku. Wcześniej prokuratura dwukrotnie odmawiała wszczęcia śledztwa, a sąd lekarski upomniał dr. Ch. za to, że nie miał praktycznej znajomości ustawy, w której jest mowa o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, wskutek czego, odmawiając w tym przypadku przerwania ciąży, "podjął nieuzasadnioną decyzję". Lekarzowi postawiono zarzut niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza publicznego. Ginekolog nie zgadza się z tym zarzutem.
Powodem odroczenia postępowania jest konieczność zbadania statusu szpitala przy ul. Inflanckiej: istotne, czy jest to placówka państwowa, czy samorządowa. - W tej sprawie w naszym przekonaniu po pierwsze nie doszło do odmowy [wykonania zabiegu - dop. autora], po drugie ordynator nie ma statusu funkcjonariusza publicznego w rozumieniu art. 231 kodeksu karnego - powiedział wczoraj dziennikarzom mecenas Marek Staszewski, drugi obrońca Ch. Wyjaśnił, że doktor Ch. "chciał mieć sto procent pewności jako medyk, z medycznego punktu widzenia, że może w pełni bezpiecznie taki zabieg wykonać". - Nigdy nie powiedział, że takiego zabiegu by nie wykonał - dodał mecenas Staszewski. W tej sprawie wszczęto również proces cywilny z powództwa matki. Kobieta żąda od ordynatora i dyrektora szpitala odszkodowania w wysokości 200 tys. zł.
Niezależnie od intencji oskarżonego wyrok w tej sprawie może być precedensowy i w przyszłości wywierać silny wpływ na decyzje lekarzy, którzy są z zasady przeciwni "aborcji". Lekarz może jednak, a nawet powinien odmówić "aborcji" na podstawie klauzuli sumienia.
Artykuł 39 ustawy o zawodzie lekarza z 1997 r. stanowi, że lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń niezgodnych z jego sumieniem, z zastrzeżeniem art. 30, z tym że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby ma ponadto obowiązek uprzedniego pisemnego powiadomienia przełożonego. Tyle teoria. Praktyczny problem stwarza obowiązek wskazania innego szpitala, w którym "aborcja" zostanie wykonana. - Prawdę mówiąc, to jest taka "przerzucanka", bo jeżeli ja powiem, że tego nie zrobię, ale inny zrobi, to tak, jakbym to ja zrobiła, tyle tylko że nie moje sumienie będzie nieczyste, tylko czyjeś - uważa dr Ewa Ślizień-Kuczapska, ginekolog położnik. - Moim zdaniem, to jest tylko i wyłącznie kwestia sumienia i odwagi lekarza. Tak jak mówił prof. Włodzimierz Fijałkowski - że odmawia może nawet nie jako lekarz, ale jako człowiek. Każdy z nas ma takie prawo i nikt prawa do tego, żeby tak powiedzieć, nam nie odbierze. Natomiast pozostaje kwestia konsekwencji - tłumaczy dr Ślizień-Kuczapska.
- Wiele zależy od wrażliwości rodziców. Dziecko z zespołem Downa to jest człowiek, tyle tylko że jest chory. A jeżeli jest chory, to ma być pozbawiony życia? To jest wbrew zasadom przysięgi Hipokratesa! Ale ona ma nie obowiązywać lekarzy w sensie prawnym? - konstatuje.
Na prawo do odmowy czynów niezgodnych z wyznawanym światopoglądem powołuje się również dr Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Obrońców Życia, który zaznacza, że prof. Bogdan Chazan był również oskarżany przez środowiska feministyczne o to, że odmówił przeprowadzenia "aborcji". Profesor podkreślał wtedy, że zgodnie z jego wiedzą jest to działanie szkodliwe dla obojga - matki i dziecka. - Wymaganie od lekarza, żeby sam kierował kobietę do innego lekarza, który popełnia czyny uważane przez tego pierwszego za szkodliwe ze względu na dziecko i ze względu na kobietę, jest nieporozumieniem - stwierdza prezes Wosicki. - Przepisy w tym zakresie są kuriozalne - uzupełnia.
Co więcej, nie są one do końca przejrzyste nawet dla samych lekarzy.
Karta Pracowników Służby Zdrowia, która powstała z inicjatywy Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, w punkcie 143. stanowi: "Wobec prawodawstwa sprzyjającego przerywaniu ciąży pracownik służby zdrowia 'powinien wyrazić swój cywilny, ale zdecydowany sprzeciw'. 'Człowiek nigdy nie może być posłuszny prawu, które samo w sobie jest niemoralne; miałoby to miejsce, gdyby prawo uznało za dozwolone przerywanie ciąży'. (...) Oznacza to, że lekarze i pielęgniarki są zobowiązani do podniesienia sprzeciwu sumienia. Wielkie i podstawowe dobro życia czyni taki obowiązek poważnym zadaniem moralnym personelu medycznego, kierowanego przez prawo do praktykowania przerywania ciąży lub do współdziałania w bliski sposób w bezpośrednim przerywaniu ciąży".
Jolanta Tomczak



Słuszne nieposłuszeństwo
Dr Marek Czachorowski, etyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego:

Lekarzy odmawiających zabijania dzieci przed narodzeniem, chociaż prawo stanowione w niektórych wypadkach dopuszcza takie zabójstwo, powinniśmy nagradzać. To są bohaterowie moralności. Jesteśmy im winni wdzięczność, ponieważ bronią nie tylko etosu zawodowego lekarza czy własnego człowieczeństwa, ale i właściwego sensu prawa stanowionego. Społeczeństwo, które ściga takich porządnych lekarzy, samo jest głęboko okaleczone. Przecież począwszy od św. Tomasza z Akwinu przypomina się, że jeżeli jakieś prawo stanowione jest sprzeczne z tzw. prawem naturalnym, to należy je stanowczo łamać. Tak zawsze i wszędzie należy czynić.
Jeśli ktoś żył w Trzeciej Rzeszy czy w Związku Sowieckim i kazano mu zabijać, powinien odmówić wykonania takiego rozkazu. Jeśli żyje się w państwie, które zezwala na zabijanie poczętych dzieci, to moralnie słuszne jest nieposłuszeństwo takiemu zbrodniczemu prawu.
Odmowa wykonania "aborcji" jest więc słuszna z co najmniej trzech powodów: zawsze należy szanować ludzkie życie, lekarz w żadnej sytuacji nie może zabijać, prawo stanowione nigdy nie może być sprzeczne z tzw. prawem naturalnym. Powinna zostać zagwarantowana przez polskie prawo. Czas, aby właśnie parlament tę sprawę wyraźnie podjął.
Słowacja od ponad roku próbuje zabezpieczyć sumienia swoich lekarzy przed takimi naciskami poprzez podpisanie ze Stolicą Apostolską nowego konkordatu. Niestety, plany wprowadzenia takich zapisów do projektu tego dokumentu zostały zablokowane przez Unię Europejską. Komisja Europejska powołała zespół ekspertów prawnych, którzy orzekli, że lekarze muszą bezwzględnie wypełniać ustanowione prawo, w tym także "prawo", które żąda zabijania.
not. JT

"Nasz Dziennik" 2006-05-16

Autor: ab